Zmuszona przez chłopaka i jego brata obejrzałam badziewne części "Władcy pierścieni" (bo przecież bez tego nie zrozumiem- jak bym była jakąś tępą blondynką), następnie obejrzałam wszystkie 3 części "Hobbita" i ta mnie rozczarowała. Oczekiwałam więcej akcji, a mniej "romansu". Ale za całokształt 8/10.
Cóż, jeśli zaliczać Oskary za muzykę, efekty, czy rolę jako Oskary dla filmu, to masz rację. Ale ilość Oskarów nie zmieni mojego podejścia do tej "serii". Nie lubię żadnej części "Władcy pierścieni", ale za to "Hobbita" mogę obejrzeć jeszcze raz.
Heh, to masz zupełnie odwrotnie niż większość osób, ale ok. :) A co Ci się właściwie nie podoba we "Władcy pierścieni"?
Na początku "zraził" mnie fakt, że MUSIAŁAM to obejrzeć (nie lubię jak się mnie do czegoś zmusza), to zapewne miało znaczący wpływ. Frodo- najbardziej (...) i tu brakuje mi słowa... hmm może denna postać. I fabuła kręcąca się wokół złotej obrączki. Wątki poboczne, całkiem do zniesienia. I gdyby nie przygłupie "śmieszne" filmiki na YT typu "Władca pierścieni- idziemy expić" to bym się zanudziła (bo fragmenty użyte w "przeróbce" przypominały mi owe "śmieszne" filmiki).
No zarzuty szczerze mówiąc słabe. Zacznijmy od tego, że nie musiałaś tego oglądać, bo chyba nie przywiązali cię do krzesła co nie? :) Po prostu uległaś namowom. Co do Froda - hmm on faktycznie potrafił być irytujący, więc możemy to uznać za zarzut wobec samego filmu. Fabuła kręcąca się wokół złotej obrączki? Mam wrażenie, że nie do końca rozumiesz czym owa "obrączka" była... Jak się domyślam nie czytałaś też książki, ale skoro film Ci się nie podobał, to chyba książka tym bardziej. No chyba, że lubisz czytać, więc możesz spróbować, żeby lepiej zrozumieć o co tak naprawdę chodzi z tą "obrączką". :) A to, że nudny - dla fanów tego uniwersum i fantasy raczej nie, ale znam kilka osób, które ten film też nudził, więc jednak jest to możliwe... Co do tych filmików, to może źle, że od nich zaczęłaś, bo chyba zburzyły Ci trochę odbiór i śmieszyły tam gdzie nie powinny.
"Przywiązania do krzesła" w dosłownym znaczeniu nie było, chociaż szantaż emocjonalny to prawie jak przywiązanie do krzesła ;), ale nie o tym ten wątek. I w sumie o "Władcy pierścieni" też nie, więc nie wiem nad czym się tu rozwodzić, mi się nie podoba, co nie znaczy, że inni muszą myśleć tak samo ;) (każdy ma prawo mieć własne zdanie, a kultura wymaga, by to uszanować, nawet gdy sami mamy odmienne zdanie). Wracając do tematu, to tak jak mówiłam "Hobbita" jestem skłonna obejrzeć ponownie, ale gdyby mi przyszło czytać książki Tolkiena chyba bym poległa.
Oczywiście, że możesz mieć swoje zdanie. Nigdzie go nie potępiłem, tylko na wstępie zdziwiło mnie to stwierdzenie, że "Władca Pierścieni" jest badziewny, ale to już wyjaśniliśmy. :)
Co do książek, to "Hobbita" spokojnie dałabyś radę przeczytać, ale gorzej by było z "Władcą Pierścieni" czy "Silmarillionem", bo te są dla wytrwałych ze względu na trudny język i wiele nazw własnych. :)