Nie rozumiem tych wszystkich zarzutów pod adresem Bitwy. Jak dla mnie- bardzo dobra - finałowa część. I zdecydowanie lepsza od Jedynki. Nie czytałam Tolkiena ( nie mogę przejść przez początkowe nuuuuudy), za to adaptację Jacksona uważam za rewelacyjną. Bitwa trzyma tempo od samego początku, są wszystkie wątki potrzebne do zaciekawienia widza. Bilbo zagrany rewelacyjnie. Po nim rzeczywiście widać, że od początku przygody bardzo się zmienił. Thorina nie lubiłam od pierwszych chwil - zbyt roszczeniowy i mrukliwy. Jakoś nie płakałam po Jego odejściu. Fani książek mogą się zżymać na nieścisłości lub postacie, których nie ma w Hobbicie, ale dla mnie wszystko pięknie grało.
Jeśli miałabym wybierać to Hobbit porwał mnie o niebo bardziej niż Władca. Frodo...okropny hobbit. Umęczyłam się nim przez te 3 części. Wcale nie życzyłam powodzenia tej drużynie, właśnie przez irytującego Froda. Za to Bilbo - ujął mnie od początku i zatrzymał moją sympatię do samego końca. Każdemu, kto nie jest ortodoksem gorąco polecam film. Nie nudziłam się nawet przez 1 sekundę!
Moim zdaniem jednak warto poczytać Tolkiena, aby mieć rzeczywiste porównanie do adaptacji. Jeszcze jakoś jestem w stanie zrozumieć, że komuś może dłużyć się początek Władcy i go nudzić, ale Hobbit? Tam akcja leci szybciutko, a książkę czyta się migiem.
Zgadzam się co do Bilba, również wolę go od Froda, jednak w przeciwieństwie do Ciebie uwielbiam Thorina. Jednak Frodo miał do wykonania inne zadanie, był bardziej męczennikiem, wiedział, że idzie niemal na pewną śmierć, podróż Bilba miała lżejszy, bardziej przygodowy charakter. Nie rozumiem, czemu tak męczył Cię przez 3 części, w Drużynie jest całkiem w porządku, a później nie ma go cały czas na ekranie, bo akcja dzieli się na kilka wątków.
Dla mnie Władca mimo wszystko jest lepszy, mniej absurdów, walącego po oczach CGI, klimat Śródziemia również jest lepiej oddany. We Władcy jest pełno zapamiętywalnych momentów, kiedy człowieka aż przechodzą ciarki (chociażby wejście Rohańczyków), w Hobbicie brakowało mi tego.
Być może i warto poczytać Tolkiena, ale skoro zabierałam się do Hobbita ze 3 razy i za każdym utykam na wizycie krasnoludów w domu Bilba - to pewnie jest coś na rzeczy. Nie mogę przez to przejść i już. Nie lubię czytać fantasy, ale - o ironio- uwielbiam takie filmy i gry :) Zgadzam się z tym, że Frodo miał inne zadanie niż Bilbo. Oglądałam Władcę ( trylogię ) kila razy i za każdym razem coraz bardziej nie lubię Froda. Jest jakiś wiecznie nieobecny, autystyczny, mało zsocjalizowany...jakiś taki INNY. Wiem, wiem..dźwigał ten wielki ciężar....i to mnie właśnie wkurzało- bo nie on jeden go dźwigał. Gdyby nie cała rzesza pomagierów ( mój ulubiony Legolas czy Aragorn - między innymi) to byłaby dupa a nie Wielki Umęczony Życiem Frodo. I gdyby nie było tego Pana Frodo to Władca ( dla mnie, oczywiście) byłby o niebo lepszy niż z nim :)
Ciekaw jestem jak będzie ze średnią finalnej części Hobbita. Utrzyma się na 7.3, spadnie czy podniesie się? Oto jest pytanie.
"Frodo...okropny hobbit. Umęczyłam się nim przez te 3 części."
Też tak kiedyś uważałam, ale im więcej razy oglądam "Władcę", tym łatwiej mi go znieść ;) Siła przyzwyczajenia!