Wydawało mi się, że w kasie poprosiłam o bilet na film Hobbit: Bitwa....., a nie na kolejną cześć przygód Neo i jego przyjaciół ( bez urazy dla świetnego Matrix'a ).
Czar prysł, nie było tej magii, która zawsze towarzyszyła mi przy oglądania czy to WP czy wcześniejszych Hobbitów ( choć muszę przyznać, że WP jest o niebo lepsze niż którykolwiek Hobbit) :), nie było WOW po wyjściu z kina- reżyser nieco przesadził. Śmiałam się z momentów, które śmieszne być nie powinny, a jednak. Przykre, bardzo liczyłam na końcówkę w niezłym stylu, coś jak Powrót Króla.
Pozdrawiam
Jeden wielki chaos, za dużo pocięty. Za dużo osób, które nic nie dawały czyli Legolas i Alfrid. Postacie zbędne chociaż nawet nie, mogły być ale nie kosztem fabuły. Wszyscy narzekali na Tauriel a ona sie wg mnie jako postać obroniła, nie mówię tu o wątku Lego-Taurie-Kili bo to też na siłę. Gdyby chociaż zostawili Tauriel i Kiliego...