Niestety jedyny element w tym filmie naprawdę godny uwagi to efekty specjalne, które ze względu na budżet zawieść nie mogły. O ile ekranizację Władcy Pierścieni uważam za najlepszą adaptację filmową wszech czasów, o tyle w przypadku Hobbita niestety trzeba stwierdzić, że próbowano na siłę rozciągnąć historię z książki, która w porównaniu do swojego sequela jest o wiele krótsza. Efekt - nieciekawe, ciągnące się sceny, wątki których w książce nie było, a które - również w filmie - nijak nie pasują do Tolkienowskiego klimatu etc. etc. Bitwa pięciu armii jak również cała trylogia na pewno na siebie zarobi, ale nie jest to zasługa samego obrazu, ale raczej popularności jaką zdobył niejako z automatu, za sprawą wielkiego sukcesu swojego poprzednika - Władcy Pierścieni.
Czy warto pójść do kina? Owszem, ale nie oczekujcie wielkiego kina, ale po prostu przyzwoicie nakręconego filmu.