pierwsza godzina spoko, wciągała, miała bardzo poważny ton w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części (no może poza pierwszymi 10 minutami). Spoko scena z Dol Guldur (choć Galadriela mogłaby nie wyglądać jak dziewczynka z Ringu), i w momencie najbardziej kluczowym tj. rozpoczęcia bitwy, wszystko leci na łeb na szyję.
Jak można było to tak spierniczyć?
Dain powalający orków, uderzeniem głowy w ich uzbrojone hełmy?
12 krasnoludów rozwalających prawie całą armię orków z Dol Guldur?
Dalej, jeśli dobrze policzyłem, to dwójka elfów, 4 krasnoludów i hobbit odparli pierwszą falę natarcia z Gundabad.
Tajemnicze zniknięcie armii elfów tuż po rozpoczęciu jatki pod górą. Nigdzie ich nie było ani na polu walki, ani w Dale, po czym nagle pojawiają się znikąd na wezwanie Thranduila, na rozkaz wycofania się.
Alfrid - postać która nic nie wniosła do filmu i która w ogóle była tam zbędna.
Legolas i Tauriel - po co, na co? Matka to chyba nie kochała Jacksona, że ich tam umieścił ;)
I teraz na dokładkę, kilka niezrozumiałych zwrotów fabuły. Na samym końcu Thranduil wysyła Legolasa, aby odnalazł Obieżyświata, bo jest on synem Arathorna. Ok, ale po co? Thranduil założył organizację Poszukiwania Samotnych Książąt?
Wątek Tauriel, kompletnie do niczego. Cel jej postaci był taki, żeby była chociaż jedna postać kobieca i aby rozwinąć wątek miłosny. Tyle, że skoro była elfem, a Kili zginał, jej postać i cały budowany wątek był do niczego.
Dlaczego nie było żadnego epilogu? Do cholery, przez 2,5 godziny widzimy ciągłą jatkę, a po niej, nawet krótkiego epilogu, kto został królem pod górą, co się stało z resztą krasonludów? co się stało z Bardem? Przecież takie elementy były jak najbardziej konieczne, a i tak od 2 części przestał być filmem po prostu o hobbicie.
Kwestia Saurona. Dziwie się, że Biała Rada od razu wiedziała gdzie "wylądował" Sauron, i że był to Mordor. To strzelenie sobie w stopę, bo przecież z tą wiedzą, mogliby przez te 60 lat wygnać go dalej, bądź uwięzić, aby nie stanowił zagrożenia. A wychodzi na to, że czekali sobie biernie aż Sauron uderzy ponownie. Nieprzemyślane podejście do zdarzeń z WP.
Albo film był tak bardzo pocięty (oczywiście na rzecz EE), albo po prostu jest słaby. Ogląda się dobrze, czas szybko leci, ale to wszystko. Nic bardziej epickiego czy podniosłego w stylu Powrotu Króla. Wątpię, aby EE polepszyło sprawę (scena pościgu wózkami na tafli lodu), prędzej jeszcze bardziej go skomplikuje. Cóż, zobaczymy za kilka miesięcy.