Post (wprost przyznam) z zamierzenia prowokujący. Ale zastanówcie się...
Tak wiele osób uważa adaptacje Tolkiena w wykonaniu Petera Jacksona za jedne z absolutnie najwybitniejszych filmów w historii kina. Zgarniają one nagrody takie jak Oscary, Złote Globy, BAFTA czy też inne pomniejsze przyznawane np. na różnych festiwalach filmów fantastycznych.
Ale jakoś żaden z tych filmów nigdy nie pojawił się w konkursie głównym na tak naprawdę uznanych festiwalach jak MFF w Cannes, w Berlinie czy Wenecji.
Ja wiem, że filmy z gatunku fantastyki zazwyczaj nie cieszą się zbyt wysokim poważaniem u osób odpowiadających za przyznawanie nominacji do udziału w tych festiwalach...
Jednak mimo to np. Cronenberg mógł się na nich pojawić ze swoimi "Naked Luch", "eXistenZ" i "Cosmopolis", Lars von Trier z "Forbrydelsens Element", Caro i Jeunet z "Miastem zaginionych dzieci".
Mógł dostawać nominacje Terry Gilliam za "12 małp", "Teorię wszystkiego" czy nawet (jak dla mnie nieudanych) "Nieustraszonych braci Grimm". Miał nominację do Złotej Palmy w Cannes" del Toro za niezwykły "Labirynt fauna".
Czy też jeśli chodzi o filmy typowo z gatunku fantasy, to Scott ze swoją "Legendą" lub John Boorman zgarniający nagrodę w Cannes za "Excalibura" w kategorii "Największy wkład artystyczny".
Nawet "Shrek" w 2001 miał swoje "5 minut" w Cannes :)
To jak to jest z tymi filmami Jacksona? Bo to jakaś zmowa? "Bo krytycy to się nie znają"?
Prosiłbym o jakąś ciekawą odpowiedź, a nie tylko coś w stylu, że marudzę... i "żałosny jestem" bo dwie gwiazdki dałem" :)
Dobra, skoro nikt się nie dał wkręcić :) i zero zainteresowania tematem, to sam sobie odpowiem :)
Filmy Jacksona nie byłyby w stanie powalczyć na żadnym z tych festiwali... z bardzo prostej przyczyny. Kasa. Nastawienie na jak największy zysk. Dobry zarobek to dobrze prowadzona dystrybucja.
A regulaminy wymienionych powyżej festiwali rygorystycznie określają stopień dopuszczalnego rozpowszechniania filmów przed samym udziałem w konkursie głównym. Zwykły "paragraf" by ich nie przepuścił, a nie np. stopień wartości artystycznej.
Udanego sylwestra wszystkim życzę. Od jutra rok 2015. Rok zapewne kolejnej burzliwej debaty na filmwebie, bo przecież nowe gwiezdne wojny mają się pojawić :) Oj znowu pewnie opinie będą baaaardzooooo podzielone :)
Władca Pierścieni mógł spokojnie być nominowany w Cannes. Ale ten festiwal preferuje zupełnie inne kino - tam jest nacisk na kino psychologiczne, subtelne, a nie na wielkie epickie przygody.
Natomiast Hobbit w Oscarach może liczyć TYLKO na kategorie techniczne i z tym nie mam problemu.
Bo kategorie techniczne są w tym filmie na wysokim poziomie.
A Złote Globy to jest żenada... dali główną statuetkę Avatarowi. Od tamtego czasu dla mnie są skończeni. Żałosny festiwal.
Natomiast Oscary i Cannes polecam. Oscary mają tą przywarę że w ostatnich latach dają wygrywać filmom najbardziej poprawnym i najmniej wyróżniającym się (stąd takie średniaki jak Zniewolony, czy Artysta zgarnęły statuetkę). Ale można tam znaleźć wśród nominowanych wiele rewelacyjnych filmów. A przede wszystkim kategoria "film obcojęzyczny" która od kilku lat regularnie bije na głowę wszystkie inne kategorie.
Cannes... w tym roku akurat mnie zawiedli dając Złotą Palmę dla "Zimowego Snu", który jest filmem przeciętnym i dość nudnym. Ale w poprzednich latach zwycięzcy byli rewelacyjni - "Blue is the warmest colour", "Biała wstążka", albo naprawdę dobrzy jak "Miłość" czy "Drzewo życia" (to ostatnie kontrowersyjne - zostali jednoczesnie wygwizdani po seansie i wygrali cały konkurs. Ja akurat cenię ten film).