Bez sensu. Jedna część to 1/3 książki. Wszystko byle zbić kasę. Każda część LOTR mieściła się w książce mi się wydaje.
Naprawdę dla ciebie to byłoby dobre? Akcja działaby się bardzo szybko. Wszystko pędziłoby na łeb na szyje aby jak najwięcej czasu zostało na bitwę. Niektóre wątki byłyby bardzo spłycone, a niektórych w ogóle by nie było jak np. wątek Beorna (bo po co? Zajmuje tylko czas, a nie jest ważny dla fabuły). Ani byśmy się obejrzeli a kompania już jest w Ereborze. A i tak na bitwę zostałoby mało czasu. To byłaby tragedia. Dwa filmy to minimum.
Gdy czytam wasze odpowiedzi dochodzę do wniosku, iż byłem w błędzie. Jednak by to było słabe, gdyby był jeden film. Macie rację.
Zastanów się nad tym co piszesz. Przeszkadza ci tylko to, że książka Hobbit jest dużo cieńsza od Władcy. Ale po pierwsze: filmowy Hobbit, to nie tylko książka Hobbit - jest tam trochę treści z innych książek Tolkiena
po drugie: gdyby książkę "Władca pierścieni" skrócić i nadać jej takie tempo jak ma książka Hobbit, to dysproporcja nie byłaby już taka wielka.
po trzecie: Darren Aronofsky zrobił ponad dwugodzinny film pt "Noe: Wybrany przez Boga" na podstawie zaledwie pół strony książki i nikomu to nie przeszkadza.
Weź jakiś program do obróbki filmów i zmontuj z tego materiału swoją wersję Hobbita. Przekonasz się wtedy jakie głupoty piszesz.
Wiem. Chodzi mi o to, że jak już trafisz na swój odcień niebieskiego, do którego ewidentnie cię ciągnie, to zrezygnujesz z kibicowania tym wszystkim smerfnym klubom :P