Wbrew temu co mówi wiele osób, Legolas jest tylko szczegółem. Gorsze od jego akcji rodem z Looney Tunes są jego fatalne dialogi z Tauriel i Thranduilem, na poziomie Sagi Zmierzch. Orlando Bloom natomiast zalicza najgorszą rolę w karierze, której nie pomaga nieudana przeróbka twarzy za pomocą efektów specjalnych.
Z pewnością ten film jest głupi. I to bardzo. Scenariusz sprawia wrażenie jakby był napisany na kolanie bo co trzecia scena nie ma logicznego sensu. Postacie pojawiają się i znikają, cały film sprawia wrażenie pociętego jakby Peter chciał wrzucić wszystkiego po trochu. Mimo to potrafi marnować czas na nieśmieszny comic relief (żul w sukience) a Beornowi dać 4 sekundy w całym filmie. No i oczywiście mnóstwo czasu zmarnowanego na Legolasa.
Mamy tu więc fatalne romanse, beznadziejne dialogi, mnóstwo kiczu (na przykład podczas epickiej walki z Sauronem wjeżdża w sam środek Radagast na króliczych saniach) i chaotyczną tytułową Bitwę która wygląda bardziej jak autoparodia, pełna jest takich idiotyzmów że można się nieźle uśmiać.
Poza tym filmowi kompletnie brakuje jakiegoś serca, emocji, takich jakie były przekazane we Władcy Pierścieni. Jest to tak samo jak druga część - cukierek w błyszczącym opakowaniu, karuzela efektów specjalnych i walk w CGI.
Tylko że w porównaniu do drugiej części ten film ma idiotyzmów 40 razy więcej, więcej kiczu.
Co się w tym filmie udało? Cała strona techniczna jest dobra. Oczywiście za dużo CGI i greenscreena, to nie to samo co walki z orkami we Władcy Pierścieni. Jednak widoki, efekty specjalne, wygląd smoka - graficy stanęli na wysokości zdania.
Dobre kostiumy, dobra scenografia.
Najmocniejszy punkt filmu to wątek Thorina i Bilba, tutaj dzięki połączeniu dobrej gry aktorskiej, dzięki dobremu materiałowi źródłowemu z książki i muzyce Shore'a mamy kilkanaście scen na dobrym poziomie.
Jak więc ocenić film obiektywnie?
Ludzie dający 10 to albo tacy co poszli jeść popcorn i oglądać efekty, a dać filmowi dziesiątkę to dla nich jak splunąć. Film się spodobał - dycha.
Albo zaślepieni fani, którzy dają 10 bo Tolkien, bo koniec Hobbita, bo bitwa i tak dalej.
Najodpowiedniejsza ocena to 4-6. Powyżej już zalatuje fanbojowaniem albo typowym pożeraczem popcornu któremu ogólnie dynda co się dzieje w filmie byle była akcja i ładne widoki plus ewentualnie tani dramatyzm.
Albo zawyżaniem oceny "bo Tolkien" i "bo lubię Śródziemie".
Poniżej to już wyraz zawodu, albo irytacji tym jak bardzo niedopracowany scenariusz - kompletnie nie poprawiony w czasie kręcenia i montażu - przypadł zakończeniu Trylogii (tak jest w moim przypadku).
Jeśli chodzi o błędy logiczne i głupoty w filmie, to rozpisałem je tutaj:
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Bitwa+Pięciu+Armii-2014-662242/discussion/Ł adny+i+niewiarygodnie+głupi+film,2570643
O, podpisuje się wszystkimi kończynami. Też w pewnym momencie odniosłem wrażenie, że oglądam przygody Kojota Wilusia i Strusia Pędziwiatra (vide Bolg spadający w przepaść i przygniatający go po chwili głaz).
Ten film to kompletnie wyprana z emocji gra komputerowa. Jackson doszedł do tego samego ślepego zaułka co Lucas przy kręceniu nowej trylogii SW. Naprawdę nie jestem w stanie znaleźć żadnego pozytywnego aspektu w tym filmie. Żal tylko patrzeć na paru dobrych i lubianych przeze mnie aktorów występujących w tej szmirze.