Film wyraźnie słabszy od pierwszy dwóch. Dialogi są kiepskie i nienaturalne (a niektóre wręcz denne), scenariusz momentami przypomina historie kręcone przez Uwe Bolla, w wielu miejscach sceny sa niedopracowane lub nie do końca przemyślane, a nad wszystkim unosi się niesłabnąca mgiełka nudy. Do gagi i teksty (tzw. "punch-line'y"), które w ogóle nie pasują do Tolkienowskiej konwencji i klimatu, i mamy - kolejna trylogia, którą zamyka film niszczący generalnie dobre wrażenie po poprzednikach.