Nie wiem czy "Hobbit" jest jeszcze lekturą szkolną, ale jeśli tak, to macie dzieci szczęście, że możecie sobie taki film obejrzeć i się na nim wzorować, za moich czasów to był tylko "Pan kleks" .
Raczej kto ile ma lat.
Dla mnie Pan Kleks to wspomnienia z dziecinstwa i nostlagia z tym zwiazana. Dla obecnej gimbazy, ktora stanowi z 90% tutejszych forumowiczow, filmy z Fronczewskim to zapewne nic wiecej niz pokaz zenady.
Dokładnie. A "Hobbit" był lekturą już a moich czasów, z tym, że nieobowiązkową. A było to już dość dawno.
A wizja dopasowywania lektur pod hollywoodzkie ekranizacje (i co gorsza - polskie) wydaje mi się jednak dosyć smutna.
Właśnie. Uważasz "Pana Kleksa" za świetne filmy, bo czujesz do nich nostalgię. A ta przysłania wszelkie wady.
Świetne nie świetne to jednak zarówno pod względem fabuły, opisów (powieść) czy efektów, charakteryzacji (film) to Hobbit wciąga nosem pana Kleksa :)
No to chyba musiałeś oglądać inny film. Ten Hobbit bardzo się różni od wersji książkowej.
Nie zrozumieliśmy się. Napisałam WZOROWAĆ :). Ja Hobbita pamietam jeszcze ze szkoly i macie rację, że wiele faktów jest pominiętych lub się nie zgadza, ale nie każda ekranizacja jest odzwierciedleniem w 100 % :).
Pozdrawiam