Zacznę może tak hmmm od minusów bo jest całkiem ich sporo
Może tak najgorszym minusem dla mnie jest ten cały Alfrid i Grubas Esgaroth zrobienie z nich totalnych egoistów jest kompletną porażką. A sceny z Alfridem wręcz zbędne totalny zapychacz czasu..... totalny. Po jakiego grzyba pokazywali jak przebiera się za kobietę, i dawali mu sceny dość ważne. Ci dwaj kretyni przebili Legolasa w 100% przecież zamiast te zbędne sceny można było zamiast tych kretynów, dać więcej Beorna.
Kolejnym dużym minusem jest Legolas. Jego wygibasy czy lot na nietoperzu w CGI jest beznadziejny. On nie powinien zabić Bolga. Tragedia zdecydowanie jest go za dużo. Skakanie po tych kamieniach, wygląda gorzej niż nam się wydawało, nie mogłem tego przeżyć że Legolas tak zniszczył ten film.
Śmierć Filiego i Kiliego. Śmierć Filiego miała za mało emocji to znaczy było ok ale myślałem że będę drżeć że Azog go zabije, natomiast olano troszkę emocje co jest głupie a szkoda bo liczyłem że one będą. Natomiast śmierć Kiliego miała emocje ale, emocje miłosne może żenadą nie była ale porażką już tak. Do tego scena, na siłę spowolniona.
Chaos w bitwie. Bitwa Pięciu Armii niby fajna była epicka, nie powiem ale przy tym wydawała się strasznie pocięta. Może stąd ten cały chaos może EE pokaże coś więcej
Robakocośtam nie podobało mi się to
Brak Koronacji Daina, i pogrzebu Thorina
Thranduil irytował ale nie tak bardzo jak w pustkowiu.
Kilka sztuczności nietoperze w CGI, sztuczny koń i łoś Thranduila.
druga połowa filmu
Trochę przesadzony rozkwit smoczej choroby Thorina.
teraz plusy.
a więc tak
Prolog z atakiem smauga jest po prostu epicki. Szybkie rozprawienie się ze smokiem jest dużym plusem. Nie jest to już bez sensu zabawa w kotka i myszkę, tylko na serio scena efektowna i nie ma sztuczności a ogień Smauga jest najlepszym efektem.
Dol Guldur tak to jest to na co większość czekała. Lady Galadriela jest diamentem w scenie Dol Guldur a Elrond i Saruman to nie małem brylanty. Serio może trochę zawyżam opinię o tej scenie ale w każdym bądz razie, według mnie na to zasługuje, i ma klimat Lotra, klimat grozy. Który w Lotr ROTK gdzieś tam zaniknął.
Zdecydowanie soundtrack jest najlepszy oj zdecydowanie :). I mamy przy rozmowie Thranduila z Legolasem o synu Arathorna, leciutki motyw The Bridge Khazad Dum :) a soundtrack w Dol Guldur najlepszy.
Kilka nawiązań małych łączności z Lotrem
Elrond "trzeba ostrzec Gondor, niech strzegą granic Morodoru"
Saruman mówi do Elronda by zabrał Lady Galadrielę do Lothlorien.
słowa Gandalfa "Rivendell, Lorien, Shire upadną"
no i końcowa scena łącząca wspaniale obie trylogię.
pierwsza połowa filmu
moja ocena to mocne 7+ aczkolwiek mogę dać naciągane 8. Teraz czekam na EE
Mam IDENTYCZNE odczucia dotyczące śmierci Filiego i Kiliego. Przygotowywałam się na bardzo podniosłe i wzruszające sceny. Niestety w przypadku pierwszego krasnoluda jego śmierć pozbawiona była emocji niemal w ogóle - ot szybkie dziabnięcie mieczem bez żadnej walki, Kili natomiast był zdecydowanie zbyt długo przytrzymywany przed ostatecznym ciosem co amiast budować - zlikwidowało jakiekolwiek napięcie. Lepiej wypadła śmierć Thorina choć też spodziewałam się czegoś wstrząsającego do głębi. Wydaje mi się, że śmierć akurat tej trójki krasnoludów powinna być ukazana w sposób dość mocno patetyczny, gdyż wtedy ich strata była by jeszcze bardziej druzgocąca.
Chaos w bitwie także mi przeszkadzał, choć tłumaczę to sobie nagłą zmianą frontów - najpierw elfy i ludzie mieli walczyć z krasnoludami, a później te trzy rasy musiały się szybko, bez przygotowania i bez planów bitwy zjednoczyć przeciwko orkom i goblinom.
No i nieszczęsny Legolas - niczym z gry komputerowej. Ręka sama wylądowała na moim czole w geście facepalmu kiedy skakał po rozsypującym się moście/wieży.
Cóż chyba każdy tak miał ale mam nadzieję że EE poprawi większość i jak Pustkowie podniesie odbiór filmu aczkolwiek mówię zle nie było ale mogło być lepiej. Pójdę jeszcze chyba raz bo nie wiem czy ze zmęczenia te emocje nie opadły.
Do minusów zaliczam jeszcze
Thranduil "twoja matka cię kochała"
no i jeszcze jeden minus to nawiązanie do Lotr z Aragornem co prawda fajne, ale na siłę wepchnięte gdybym ja robił ten film, to dałbym to do EE bo fajne to było ale nie pasowało mi to w kinowej edycji.
co do plusów to jeszcze wspaniała gra aktorska Cate Blanchett czy Ian McKellen a Martin Freeman to jest diamencik w ostatniej części.
Wygląda na to, że mamy bardzo podobny odbiór filmu.
Także czekam na EE, która zwykle działała na korzyść poprzednich Hobbitów, a dodatkowe minuty filmu mogą ładnie spiąć nieco chaotyczną akcję wersji kinowej. Ale EE jedynie doda kilka scen, a niestety nie usunie tych słabych. A nie oszukujmy się - one tam są i pasują do filmu jak wół do karety. A o co mi dokładnie chodzi?
Otóż: Bardzo podoba mi się to, że Hobbit jest nieco zbliżony klimatem do Lotra a jednocześnie prezentuje się bardziej baśniowo (i że jest bardziej poważny i nie tak bajkowy jak książka - na czym mi ogromnie zależało). Wg mnie wielka w tym zasługa właśnie gry aktorów - to oni tworzą ten klimat Lotra - Blanchett, McKellen, Weaving, doskonale dobrani Freeman i Armitage (świetnie odegrana obsesja i żądza skarbu), Pace. No i to, co przeszkadzało mi okrutnie: doskonale budowany klimat, na miarę tego z Władcy i nagle - puff - scena z gatunku tych - pozwolę sobie użyć tego słowa - żenujących, przerysowanych. Na nic starania aktorów, skoro nagle Legolas hasa na lewitujących kamieniach albo leci na nietoperzu, Thranduil zapewnia syna o miłości matki, Thorin tonie w złotej podłodze, robaki drążą tunele dla orków, muflony?, setka goblinów na dwóch krasnoludów, itp). Przeszkadza mi niedorzeczność tych scen, ich naciąganie (Thorin maszerujący za płynącym pod lodem Azogiem - jak w amerykańskim horrorze, aż chce się krzyknąć żeby tam nie szedł bo się zaraz stanie coś złego), ale i też "wykonanie" niektórych scen (chodzi mi tu o wizualną stronę - to po prostu wyglądało kiepsko, niedopracowanie, np wygląd Nazguli - błagam, przecież wyglądali jak wklejeni).
Nie ogarniam - Lotr był wyważony a Hobbit prezentuje dwa zgoła odmienne bieguny - z jednej strony świetnie poprowadzona akcja i efekty (np sceny ze Smaugiem i Dol Guldur) a z drugiej efekty jak z gry komputerowej i grubymi nićmi szyty scenariusz (wątku z Tauriel przełknąć nie mogę, scena walki Thorina na lodzie - niemal kopia Eowiny i Czarnoksiężnikia z Angmaru, tyle że w przypadku krasnoluda gorzej wykonana). Wyglądało to jakby film robiły dwie różne ekipy a później go połączyły w całość.
Minusem dla mnie jest także przeładowanie filmu efektami. Władca był realny, namacalny, wyglądający prawdziwie (nawet Legolas na olifancie) tak jakby mógł się wydarzyć w rzeczywistości, tu i teraz, nieprawdopodobne sceny nie raziły (no może oprócz zielonej pasty do zębów w bitwie przed Minas Tirith), a Hobbit? Miejscami jest bardzo nierzeczywisty, aż oczy wypływają.
Dodatkowy minus to zbyt wiele scen z bohaterami niewiele znaczącymi (np. Alfrid).
No i główne zastrzeżenie, o którym pisałam już w poprzednim poście - śmierć Thorina i siostrzeńców. Niestety zawiodłam się na tym wątku, aż serce mi krwawiło. Gdyby zrobili go lepiej to chyba wybaczyłabym im inne niedociągnięcia.
Ja także wybieram się powtórnie, nie sądzę, żeby na maratonie zmogło mnie zmęczenie, ale jednak chcę jeszcze raz obejrzeć go na świeżo.