Uwielbiam fantasy ALE Tolkiena jakoś nie mogę zdzierżyć i nie jestem fanką uniwersum Śródziemia. Jednak na hobbicie filmy zaciągnął mnie chłopak i przyznam, że całkiem mi się podobały (zwłaszcza Smaug, huu!).
Ostatnia część obfitowała w różne wątki, zwroty akcji, mniejsze i większe, jednak ja wciąż wspominam jedną, może nie tak istotną, ale dla mnie była piorunująca.
Chodzi mi o to, kiedy pojawiła się armia orków, a krasnoludy rzuciły się w ich kierunku. Pomyślałam: ,,No nie, elfy-paniusie nic nie zrobią?! Pozwolą na rzeź?!" (jako dziecko kochałam elfy z innych książek).
A tu nagle NIESPODZIANKA, krasnoludy zrobiły pole elfom, które jak łanie przesadziły żywy mur i spadły jak orły na wrogów.
No jak dla mnie epickie :D
+ jeszcze z małych, cieszących ciekawostek - kozy-wierzchowce skaczące po pionowych skałach, bomba!