PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662242}

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
2014
7,2 250 tys. ocen
7,2 10 1 249771
5,5 53 krytyków
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
powrót do forum filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii



Byłem, widziałem - w ramach nocnego maratonu. Film oglądałem jako ostatni między 4 a 6 rano. Wziąwszy pod uwagę zmęczenie bardzo późną porą, film zaskakuje swoim poziomem. Naprawdę jest dobry. Niemniej, jest kilka rzeczy do których można się przyczepić:
1) Montaż. Przeokrutnie widać rękę cenzora, który musiał przyciąć materiał do ram czasowych wymaganych w kinie. W efekcie pojawiają się - ni z gruszki, ni z pietruszki - sytuacje, nie mające wcześniejszego uzasadnienia. Grubym palcem można wskazać miejsca, w których można się spodziewać wytłumaczenia w wersji rozszerzonej. Więc czekamy na nią.
2) Powtórzenia. Irytującą w powyższym kontekście są zatem powtórzenia wcześniejszych sytuacji, żeby - w zamiarze reżysera - lepiej łopatologicznie wytłumaczyć przemianę bohaterów. Mimowolnie przez to reżyser deprecjonuje wysokie przecież umiejętności obsady aktorskiej. I niestety, obraża inteligencję widza

3) CGI. Przez nadużywanie efektów komputerowych film niebezpiecznie zbliża się do gry komputerowej. Będące na bakier z fizyką sytuacje nie wychodzą na dobre filmowi. A komputerowi podrasowani bohaterowie momentami bardziej śmieszą niż przerażają.
4) Moralna niejednoznaczność. Siłą uniwersum Śródziemia jest wyraźny podział na dobro i zło. W tej części praktycznie każdy - w teorii pozytywny - bohater podejmuje dwuznacznie moralne decyzje. I dopiero w obliczu wspólnego wroga się jednoczą, choć i tu nie do końca. Nadaje to filmowi głębi, ale stanowi odstępstwo od wyraźnych przecież zasad moralnych w świecie Tolkiena. Ale za to wiemy, dlaczego to Galadriela - a nie Gandalf, Saruman czy Elrond - trzęsie Śródziemiem.

5) Niewykorzystane aktorstwo. Momentami jest lepsze, niż to oczekuje reżyser. Znajduje się w filmie taka scena-perełka, w której nie pada ani jedno słowo, będąca za to mistrzostwem gry aktorskiej. Jest tak niezwykła, że wydaje się nakręcona przypadkiem, poza głównym ciągiem zdarzeń, jak gdyby kamera przypadkiem sfilmowała aktorów po wyczerpującym dniu zdjęć. W sumie niedziwne - wygrali przecież bitwę.
6) Dodatkowe wątki. Dopiero w tej części zostają rozwiązane wątki, które zostały wprowadzone we wcześniejszych wersjach, a szczególnie kontrowersyjny wątek romansu elfki i krasnoluda. Zaskakujące, że przez sposób swojego rozwiązania uzasadnia i uwiarygadnia postawę jednej z głównych postaci filmu, prezentując jej psychologiczną motywację. I chodź oczekiwałbym bardziej tragicznego jego rozwiązania, to nie mogę odmówić mu sensowności. Czasami zło się bierze z nadmiaru miłości.
7) Kontynuacja. "Hobbit" - pomimo swojej rozbieżnej oceny wśród fanów - odniósł finansowy sukces. Dlatego w filmie znalazła się furtka do kontynuacji. Trochę razi jej sztuczność, ale daje za to nadzieję na dalsze obcowanie ze światem Śródziemia, ale pewnie już niekoniecznie na bazie historii spisanych przez Tolkiena. Znajduje się tam też nawiązanie do Silmarilion i długoletniej znajomość Galadrieli ze sługą Morgotha - Sauronem. Czyżby można byłoby się spodziewać jakiejś filmowej opowieści w tej materii?
8) Bitwy. Nieustannie zaskakuje mnie mnogość sposobów, na ile można je pokazać. Epickość bitwy 5 armii nie odbiega poziomem od bitwy w Helmowym Jarze lub na polach Pelennoru. Odmiennie niż w tych 2 wcześniejszych bitwach, nacisk położono na manewrowość wojsk i znaczenie dowództwa w prowadzeniu bitwy. Zaskakujące, że Orkowie w tych aspektach są lepiej zorganizowani. Więc dlaczego - proszę o wybaczenie, że spojleruję - przegrywają tę bitwę?

8) Reżyseria. Niestety, mam wrażenie, że Peter nie udźwignął zadania, które przed samym sobą postawił. Zbyt często idzie na łatwiznę - czy to z CGI, czy to z powtórzeniami. Widać, że temat Śródziemia już mu się trochę przejadł. I choć nie można mu odmówić zasług w kreacji świata, to jednak czuć znudzenie ze strony PJ. Niemniej w 3 części się dał radę się zmobilizować.

Pomimo tych wszystkich uwag, uważam, że "Hobbit: Bitwa 5 Armii" jest najlepszą częścią całego cyklu. Przede wszystkim, jest prawidłowo zbilansowana. Jest epicka i kameralna. Jest dramatyczna i komediowa. Jest różnorodna. Nie nuży i nie nudzi - co o 5-tej nad ranem - ma naprawdę znaczenie. No i czekamy na wersję rozszerzoną.

PS: Jedno z fascynujących rzeczy technologii cyfrowych jest łatwość przerabiania filmów przez miłośników. Czekam więc na purstyczną wersję "Hobbita", pozbawioną wszystkich nadmiarowych dodatków wprowadzonych przez PJ. Czuję przez skórę, że taka wersja będzie wyrywała ze skarpetek. Może sam PJ sam się pokusi na taką 1-filmową wersję?