Dopiero wczoraj poszedłem na Hobbita. Film był wspaniały. Mimo wielu doróbek, niedoróbek, przeciągnięć i dodatków wszystko wyszło wspaniale. Nawet CGI nie raziło aż tak. Przynajmniej mnie. Pozostał lekki niedosyt. Brakowało paru scen (niekoniecznie książkowych), które by wyjaśniały co nieco. Np co się działo z Sarumanem po powiedzeniu słów "Zostawcie Saurona mnie", albo dla smaczku.. choćby scen pogrzebu Thorina, Kiliego, Filiego, odejścia elfów z terenów Ereboru, co się działo w czasie między wygraną w bitwie i odejściem Bilba do domu.. myslę że dodatkowe 20 min filmu chyba by nie zaszkodziło w żaden sposób. No ale trzeba czekac na Edycję Rozszerzoną. Piosenka Boyda cudowna <3 siedziałem aż do jej końca patrząc na draw-arty z zadowoleniem i jednocześnie smutkiem, że to już koniec. Przynajmniej takowy zapowiedziany na czas obecny. Po wyjściu z kina poczułem się trochę opuszczony, jakby odszedł jeden z najlepszych przyjaciół. Mam nadzieję że PJ jeszcze kiedyś powalczy o inne wspaniałe dzieła Tolkiena osadzone w Śródziemiu. Jego wizja jest nie do przebicia i ciesze się, że przyszło mi żyć w tych czasach, by obejrzeć te 6 filmów :)
nic, użytkownik blaxi, po prostu się zabawia, i pokazuje jak wygląda zachowanie ze strony trollów, takich jak czosnako.
a co do nie pozamykania pewnych wątków jak na przykład Dol Guldur, to musisz poczekać do edycji rozszerzonej która da nam 30 minut dodatkowych scen, i najpewniej będzie w listopadzie.
Każdy ogarnięty wie, że każdy człowiek ma własny indywidualny gust i ocenia filmy taką oceną, na jaką według jego własnej oceny zasługuje :)
Z całości te pierwsze jeszcze nie dobijały i były wizualnie udane (jak ktoś oglądał walki w zwolnionym tempie) ale prawda to na 9/10 się słabo bronią. Taki Marvel tylko z jeszcze słabszym scenariuszem.
Jak mamy być poważni, to powiedzmy sobie jasno - dla Ciebie Transformersy to gówno, a dla kogoś innego będą arcydziełem. Pozwól każdemu oceniać filmy według jego własnego kryterium i gustu :) więcej zrozumienia a świat byłby lepszy
Sorry, ale Hobbitowi wcale nie jest tak daleko do Transformers. Obie serie powstały z identycznych pobudek - żerowania na nostalgii fanów i stworzenie produktu, który podobać się może tylko szeroko pojętej gimbazie. PJ obiecał złote góry, a dostaliśmy wiadro fekaliów. Nie są to oczywiście produkcje tak fatalne jak filmy Baya, ale spadek poziomu kolejnych części i pójście po jak najmniejszej linii oporu są nader widoczne.
Transformery powstały dla kasy, każda kolejna czesc ze względu na sukces poprzednich. Hobbit to ksiazka, film powstał na jej podstawie.
To nie zmienia faktu że Hobbity powstały tylko dla kasy. Takie są fakty i to widać po spadku jakości wobec Lotra.
Słaby argument - Ojciec Chrzestny też powstał dla kasy.
Transformers - nie mam pojęcia jakie Bay mógł mieć powody ale co do PJ'a to się mylisz, a sam argumentujesz z elokwencją niższą niż u gimnazjalistów.
Jasne, że dla kasy, tak jak olbrzymia większość filmów. Różnica jest taka, że niektórzy twórcy nie chcą tylko i wyłącznie napchać sobie kieszenie złotem, ale pragną nadać swoim produkcjom wartość artystyczną, czy uwielbiane przez większość "przesłanie" - w skrócie - po prostu tworzyć dobre kino.
Jako fan książki w Hobbicie widzę marny skok na kasę i popis niesamowitej wyobraźni PJ'a, który postanowił "ulepszyć" dzieło Tolkiena tworząc film dla wszystkich. O ile Niezwykła podróż dawała jeszcze jakieś nadzieje na naprawdę fajne, sympatyczne fantasy, tak kolejne części utwierdziły mnie w przekonaniu, że najlepiej dla wszystkich będzie jeśli PJ nie uzyska praw do ekranizacji kolejnych książek/materiałów Tolkiena. Bo ambicje skończyły mu się na trylogii LotR (bardzo dobrej, swoją drogą)...
Ambicja by stworzyć wielki film skończyła się na WP jak sam przyznał ale to nie znaczy, że film jest słaby jeżeli nie trzyma poziomu doskonałego poprzednika. W Hobbicie widać luźniejsze podejście ale też to, że film robiony jest z podobnym fanowskim nastawieniem jak WP, lżejsza treść i mniejsza powaga to też kwestia materiału źródłowego. "Ulepszeń" w stosunku do Tolkiena tutaj nie ma więcej niż 10 lat temu, a nawet są one bardziej ... potrzebne (Biała Rada przykładowo czy szerszy obraz Elfów z Puszczy).
Trzeba pamiętać, że Hobbit to nie dzieło o wielkim znaczeniu, a bajka i tak też infantylnie się prezentuje. Czy to źle skoro obraz popiera książkową konwencję? Nie.
Ja sam mam nadzieję, że jeszcze kiedyś PJ wróci do Śródziemia, bo rozumie je lepiej niż wielu ludzi.
Hobbity miałem problem obejrzeć choćby raz, tak beznadziejne i infantylne to produkcje.
Ja w latach 2001-2004 minimum raz - dwa w tygodniu :D z czasem już rzadziej, ale do pewnych filmów zawsze będzie się wracało. Akurat WP i Hobbit, czy też Harry Potter lub Gwiezdne Wojny.. to są filmy ponadczasowe. Nie każdy musi je lubić, ale jestem pewny, że w cywilizowanym świecie nie ma ludzi, którzy by o nich chociażby nie słyszeli. Nawet Boxoffice'ową bombę - Avatara zdarzało się, że ktoś nie znał :D
No ja tak minimum 2 razy w roku sobie Lotra odtwarzam ;)
A Hobbita teraz też zacznę. jak juz bede mieć wersje EE Bitwy to zrobię sobie maraton wszystkich części EE :D
No proszę :) Dokładnie te same pozycje filmowe mam na myśli, wymieniając filmy do których nieustannie powracam :)
Nic tylko czekać na wersję reżyserską Bitwy 5 Armii :)
PJ raczej na pewno żadnych większych praw do świata Śródziemia nie dostanie. Christopher Tolkien słusznie blokuje dostęp do pozostałych dzieł swojego ojca reżyserowi Władcy i Hobbita. Czemu słusznie? Odpowiedź chyba nasuwa się sama. Zbyt duże zmiany względem książki, które niszczą domyślny przekaz Tolkiena (przynajmniej według jego syna). Czy można go winić za takie a nie inne zdanie? Nie, nie mamy takiego prawa. Jego opinia, jego prawa do książek. Prawda jest taka, że Peter Jackson faktycznie lekko spieprzył Władcę Pierścieni jeśli chodzi o zgodność z książką, a Hobbita to już po całej linii. O tyle co LOTR ogląda się z przyjemnością, przymykając oko na braki takie jak Upiory z Kurhanów, Tom Bombaldin itd. itd., o tyle Hobbit, który zmienia wiele wątków w TRYLOGII filmowej jest żenadą. Trzy filmy to spokojny zasób minut żeby przedstawić WSZYSTKO co było w bazie jaką jest książka Tolkiena, bez dodawania durnowatych wątków miłosnych. Patrząc na to, że przez zasób trzech filmów Peter Jackson nie potrafił dodać gdzieś brakującej Piątej Armii albo zrobić więcej miejsca niż kilkanaście sekund dla Beorna i Wielkich Orłów, nie wspominając o pogrzebie Thorina i koronacji Daina, nie można się dziwić spadkobiercy twórczości swego ojca o takim, a nie innym zdaniu na temat dzieł reżysera Jacksona.
Problem w tym, ze Ch. Tolkien nawet filmowego Lotra nie akceptuje. I nie toleruje. Z takim podejściem dziwię sie, że jeszcze nie zszedł na zawał :P
Tutaj kwestia jest inna. Nie pamiętam, żeby aż tak czepiał się błędów i niedociągnięć względem książki. A jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze... Rodzina Tolkiena nie otrzymała bodajże 80 mln. funtów za prawa do ekranizacji. Mimo tego już podczas negocjowania Trylogii Jacksona był przeciwny, bo nie był zdania, że powinno się brać za ekranizacje dzieł jego ojca. Nie ukrywajmy, że też chodziło o pieniądze i dlatego się zgodził.
Masz jakieś linki do wywiadów czy coś? Chętnie poczytam.
Niemniej jednak Tolkienowi już Lotr sie nie podobał. Podejrzewam, że gdyby był po Lotrze w posiadaniu praw do hobbita, nie sprzedałby ich.
Nie mam żadnych linków. Wywiady gdzieś muszą być, ale Ci ich nie znajdę na tę chwilę.
No co do Hobbita, to brakowało mi właśnie scen typu pogrzeby Thorina, Filiego, Kiliego, koronacji Daina, ukazania w jakimś stopniu odbudowy życia w Ereborze i okolicach po wojnie, jakiejś dodatkowej sceny z Legolasem, gdy wyruszał w odwiedziny do Aragorna, trochę za mało czasu poświęconego Smaugowi, brak piątej Armii, którą miały być gobliny.. jedynie coś tam Bolg wyskoczył z jakimiś najmitami. Jeśli mi się już nie pierniczą fakty. W zamian chętnie bym wyciął wątek miłosny, bo (myślę że część fanów by się ze mną zgodziła) jednak nie był zbytnio potrzebny na całym tle fabularnym. Co do Ch. Tolkiena, szkoda że tak ogranicza prawa, z punktu widzenia fana, ale z drugiej strony szlachetnie postępuje, chroniąc spuścizny ojca. Co jak co, filmowe ekranizacje niestety musza naginać w części książkowe pierwowzory. Muszą, bo nie spotkałem się jeszcze z naprawdę wierną ekranizacją jakiejkolwiek książki. I nie każdemu się to podoba. Mi to aż tak nie przeszkadza akurat, jeśli wszystko jest fajnie zrobione i chociaż jakoś powiązane w spójną całość. Dlatego żaden ze mnie krytyk ^^
Była jednak taka ekranizacja... 1 sezon Gry o Tron :) Niemalże identyczna wizja filmowa i dialogi jak w książce. :)
Też oglądam GoT'a, i także czytałem. Jednak w pewnym momencie przestałem czytać z braku czasu i/lub takich chwil, kiedy mógłbym spokojnie zając się książką z należytą uwagą :) Jednakże pierwszego tomu akurat nie czytałem, więc nie potwierdzę, ale uwierzę na słowo :)
Zatem jeśli kiedyś zdecydujesz się przeczytać także książki, znajdując na to przede wszystkim czas, będziesz zaskoczony jak wielka zgodność jest treści książki tomu 1-go z pierwszym sezonem serialu :) Ja najpierw oglądałem serial, później czytałem książkę i chwilami się śmiałem, że w zasadzie powtarzają się wszystkie treści i nic mnie w książce jakoś specjalnie nie zaskoczyło ;)