No siema, pamiętacie jak przez cały rok spora cześć z Was sądziła, że buraczane obycie hobbitowiego Legolasa to celowy zabieg Jacksona i elfie książątko przejdzie jakąś głębszą przemianę w ostatniej części?
No i co? I figa, dalej jest bezemocjonalnym robotem z plastikową twarzą. Toż to w tej części już nawet jego ojciec budzi większa sympatię.
To nie Legolas miał przejśc przemianę, tylko Thranduil. I rzeczywiscie, przeszedł.
Co do Legolasa - gdyby nie chciał, nie rzuciłby w orka Orcristem i nie uratowałby Thorina. Legolas przechodzi przemiane miedzy Lotrem A Hobbitem, a efekty tego widzimy w Lotrze. Przykładem jest przyjaźń z Gimlim.
Nie kamilku, przemianę miał przejść Legolas i tego dotyczyły liczne dyskusje. " Legolas przechodzi przemiane miedzy Lotrem A Hobbitem" znaczy tylko tyle, że twórcy spieprzyli character development elfiego książątka.
Słyszałem że Orlando Bloom jest faworytem do Oscara za rolę pierwszoplanową.
Spektrum emocji jakie pokazał w tym filmie dosłownie wbiło mnie w fotel.
Graficy natomiast zaćmili dokonania twórców Benjamina Buttona.
No i te dialogi. Te dialogi! Peter Jackson to prawdziwy mistrz pióra.
Ps. krytycy donoszą że aktor grający Alfrida ma spore szanse na statuetkę za rolę drugoplanową. Natomiast magazyn People nominował go jako "najseksowniejszą postać filmową roku".
Szlag! Pieprzony limit komentarzy ._.
Gdy Thranduil powiedział Legolasowi "Twoja matka cię kochała" muszę przyznać że uroniłem łezkę.
Podobnie było gdy kazał mu szukać 10 letniego Aragorna znanego w świecie jako Obieżyświat.
Przemiana Thranduila to po prostu czyste arcydzieło. Bergman i Kieślowski biliby pokłony.
Poszedł z całą armią by odzyskać naszyjnik, ale potem zobaczył martwych elfów i uznał że czas spadać. I opuścił głowę gdy Legolas olał go dla laseczki.
Takiej psychologicznej głębi nie widziałem już od wielu lat w żadnym filmie.
Co sie czepiasz... :P Grunt ze Thranduil i jego pancerny jelen to smiercionosna bron do zabijania.... przejechal na nim jakies 100-200 metrow taranujac z 80 orkow. Jego jeleniowi udalo sie nawet nadziac czworke z nich na rogi, po czym Thranduil w slow motion jednym ciosem scial im glowy niczym Longin Podbipieta tatarom w Ogniem i mieczem... :) Szkoda ze bidula rogacz dostaje dzida w serduchu... scena smierci rodem ze Szekspira... Dla mnie skok Thranduila zakonczony telemarkiem zasluguje na wysokie noty za styl... pytanie tylko jak bylo z wiatrem :D
Legolas dopiero z czasem zaprzyjaźnił się z Gimlim. Ano i były głównie dyskusje o Legolasie nie o Thranduilu
No własnie, dopiero z czasem zaprzyjaźnia się z Gimlim, bo dopiero wtedy przchodził przemianę. Nie można było tego pokazac od razu w Hobbicie 3. A dyskusje owszem, dotyczyły w dużej mierze legolasa, ale ja na pewno nigdzie nie napisąłem, ze on ma przejć przemianę juz w Bitwie.
A czy ja powiedziałem że coś takiego napisałeś? Nawet ja spekulowałem taką możliwośc
Tylko, że tu nie chodzi o przyjaźń z krasnoludami. Legolas z Władcy Pierścieni, mimo, że generalnie ma niewiele do powiedzenia, od samego początku jest postacią o wiele sympatyczniejszą niż w Hobbitach. W tych ostatnich jest po prostu buraczanym terminatorem wypranym z wszelkich emocji.
Popatrzcie na scenę z Drużyny Pierścienia, kiedy ekipa wychodzi z Morii i na wyraz twarzy Legolasa. Tak wygląda elf, który prawdopodobnie pierwszy raz musi się zmierzyć z sama koncepcją śmiertelności i utraty kogoś bliskiego. Subtelne, dobre. Legolas z Hobbita pewnie zabiłby kolejne 50 orków nie zmieniając wyrazu twarzy i na tym by się skończyła żałoba po Gandalfie.
Mi się wydaje, ze to nie miało być zaplanowane jako jakakolwiek przemiana, bo nawet przed spotkaniem Gimlego i zaprzyjaźnieniem się z nim miał już "normlaną" minę, taką jaką ma przez trzy części WP.Pewnie cała ta "nowa" mimika Legolasa to po prostu wymysł twórców i nie mieli oni jakiegoś konkretnego planu co do tego.Po prostu tak "zrobili",. a raczej Bloom tak zagrał, że wydawał się wiecznie naburmuszony :)Ale to nie zmienia faktu, że to jedna z lepszych postaci :)
Nie oczekiwałam czegokolwiek.
I owszem, Lee Pace, w przeciwieństwie do poprzednich części - dużo lepszy. Mimo dwucentymetrowej warstwy gipsu na buźce potrafił grac mimiką, a to już coś. :D
Ja bardzo lubię Legolasa, ale z jednym się zgodzę- miał w Hobbicie dziwną minę :D Może po prostu Bloom chciał go zagrać tak samo dobrze jak w LOTR i zwyczajnie przedobrzył?
Odniosłam dokładnie takie samo wrażenie, nie tyle dziwna mina, ale nawet zachowanie Legolasa w Hobbicie znacznie różni sie od tego z WP. Podejrzewam, że z jednej strony twórcy chcieli aby Legolas przeszedł przemianę między Hobbitem a WP, może nawet trochę wydoroślał, przestał być takim rozpieszczonym księciem a z drugiej strony Orlando bardzo chciał zagrać dobrze i graficy też bardzo chcieli odmłodzić jej twarz i wyszło jak wyszło ;/
watpię, żeby to była tylko jego "zasługa", bo spójrz, dzięki charakteryzatorowi ma minę jakby miał okres, wygłąda starzej niż w Lotr
Do głębszej przemiany potrzebne byłby jakieś umiejętności aktorskie których Bloom nie posiada.
Dokładnie, jest wiele opinii, że gdyby zamiast niego ktoś wystąpił w Królestwie Niebieskim, to mielibyśmy hit na skalę Gladiatora(mimo że tych filmów nie można za bardzo porównywać). Może kiedyś się wyrobi, jak chociażby Matt Damon, Matthew McConaughey, Christian Bale. Kto wie, ale szanse małe
Królestwo Niebieskie zwłaszcza w wersji rozszerzonej to świetny film, ale Bloom niszczy wszystko. Norton, który jest w filmie bardzo krótko i gra w masce więcej przekazuje emocji niż ta chodząca lala jednej miny obecna na ekranie prawie cały czas. On jest jak męskie wydanie Kirsten Stewart. Wszystkie emocje wyrażone jedna miną. To chyba taki minimalizm artystyczny.
Norton powinien dostać za rolę króla Jerozolimy nominację... no ale grał w masce. FIlm ukradł Saladyn(siedze w kinematografii, ale nie pamiętam nazwiska- chyba nie jest to żadnym wstydem). Bloom w Królestwie Niebieskim jest wręcz komiczny czasami, czasami jego miny są rodem z kabaretu. A najczęściej zwyczajnie ich brak. Robert Pattinson z którego sie wszyscy śmieją, zagrał świetnie w filmie THE ROVER(polecam), mimo że też jest aktorem jednej miny - tam zagrał autystycznego chłopaka, wyszło genialnie. Może bloom potrzebuje roli w jakimś ambitnym projekcie(bo takim nie jest Hobbit czy Piraci z Karaibów).
Albo potrzebuje może ról bardziej charakterystycznych, wiesz dopasowanych do jego aktorstwa. Jakaś rola szafy albo innego mebla.
Gorzej jak aktor wcielający się w rozbitka niczym Tom Hansk będzie wołał do odpływającego Wilsona "Wilson I'm sorry!" "No!" a Wilson(bloom) "No problem bro, my mother loved me"