Zgadzam sie, ze przegięcie Legolasa.

Osobiście cieszę się, że Legolas pojawił się w Hobbicie, ale faktycznie trochę go przekombinowali. W LOTRze aż miło było oglądać sceny z nim - taki przyjemny według mnie. :) W Hobbicie jednak często miał minę, jakby był obrażony na cały świat. Na planie filmowym Orlando Bloom ciągle uśmiechnięty (przynajmniej na nagraniach, które widziałam), ale kiedy tylko zaczynał grać to włączał tryb zbuntowanego nastolatka. Nie rozumiem, dlaczego tak zmieniono charakter Legolasa.
Ja akurat należę do tej grupy, której nie przeszkadzają jego nadprzyrodzone moce. :) Śmiałam się z nich (szczególnie ze wskakiwania po kawałkach walącego się mostu).
Wersji reżyserskiej nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że po niej poprawi się ocena filmu. :)