PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469867}

Hobbit: Pustkowie Smauga

The Hobbit: The Desolation of Smaug
2013
7,6 328 tys. ocen
7,6 10 1 327610
6,4 65 krytyków
Hobbit: Pustkowie Smauga
powrót do forum filmu Hobbit: Pustkowie Smauga

to - nie ma co porównywać. Frodo - ciota. Bilbo - mężny, łebski i inteligentny. To tak tylko nawiasem
mówiąc. :DD

ocenił(a) film na 8
Jane_Mary20

Hej ludzie. Bilbo miał przy sobie pierścień, kiedy zło dopiero się budziło. Rosło w siłę. Nawet nikt nie wiedział dobrze, że pierścień został odnaleziony i nie był on wtedy realnym zagrożeniem, więc nie czochrał on Bilba na potęgę tylko dawał mu skilla. Gdy Frodo miał pierścień wszyscy wiedzieli jaka to rzecz, Sauron dawno był wybudzony, ze swoją armią, z Sarumanem w ekipie, po to tylko, aby sprężyć całe swoje siły, które zbierał (między innymi gdy Bilbo szedł odzyskać Erebor), a wszystko po to, żeby odzyskać pierścień - to był główny cel Saurona i dlatego Frodo szedł na takiej fazie, a Bilbo na takim luzie. Proste...

Jane_Mary20

Dla mnie Frodo jest fantastyczny, uwielbiam go. A Bilbo z filmowego "Hobbita" to taka mizeria, Frodo zdecydowanie jest bardziej wartościowy od Bilba, jeśli w ogóle takie rozróżnienie jest jeszcze w dzisiejszych niezwykle mądrych czasach czytelne.

ocenił(a) film na 10
edyta981

Bardziej wartościowy - bo:
- młodszy?
- przystojniejszy?
- wyższy?
- bardziej niebieskooki?
Sprecyzuj :)

baba_yaga

Właśnie tak myślałam, że to określenie będzie nieczytelne. Nie ma tu znaczenia wiek, wzrost czy wygląd. Nie wiem, czy w ogóle można zastanawiać się nad tym, który z nich jest przystojniejszy, bo chyba nie da się na nich patrzeć w takich kategoriach.

Chodzi mi o to, że Frodo jest zdolny do większego poświęcenia, Bilbo woli myśleć o sobie, jest nieco strachliwy i w ogóle olałby wszystko i wrócił do swojej nory zajadać placki, niepomny na wszystkie problemy i katastrofy Śródziemia. To los i przypadek pcha go na przód; jeśli zdobywa się na odwagę, to też popychany przez okoliczności.

A Frodo? Zupełnie odwrotnie, on podejmuje decyzje świadomie i bezinteresownie. Po wypadku na Wichrowym Czubie, kiedy już wie, czym jest pierścień, decyduje się nieść go dalej, do Mordoru, bo podczas narady u Elronda widzi skutki działania pierścienia - niezgodę, zamęt i nadchodzącą katastrofę.

ocenił(a) film na 10
edyta981

Jeśli chcesz rozmowy, to musisz być konkretna. Bilbo był typowym Hobbitem. T Y P O W Y M. Domator przez wielkie "D". Frodo natomiast był marzycielem o wrażliwej duszy. Dwa inne światy. Nawet Sam był bardziej podobny do bilbo, niż Frodo.
Co do mojego poprzedniego posta, to była ironia - wiedziałam, o czym piszesz :)

Jane_Mary20

Ale Frodo ma większego...

ocenił(a) film na 10
Jankeszniujorku

...pecha :)

ocenił(a) film na 10
Jane_Mary20

Ja uważam że i Bilbo i Frodo to są postacie bardzo interesujące różniące się od siebie absolutnie ale posiadjące wielką odwagę nieszczęsny los złączył tych dwóch bohaterów z różnych lat jedenyny pierścien Bilbo ropoczął przygodę a Frodo ją zakończył i bardzo dobrze :)

Bilbo jest to postać która na początku była niepewna siebie tęsknił za domem i wygodą ale z czasem wielka odwaga się w jego sercu wypełniła a agresja ktrórą dawał mu pierścień czyniła go niepokonanym :) odezwał się w nim wielki bohater pomógł uwolnic Erebor spod panowania strasznego Smauga z tej podrózy wrócił bardzo odmieniony a pierścień napawał go lękiem ale i przyjemnością ostatecznie Bilbo oddał swój skarb po 60 latach i przekazał go Frodowi który także na początku był niepewny siebie bał się że nie podoła tak wielkiemu brzemieniu które na niego spadło jednak on miał trudniejsze zadanie od Bilba musiał do donieść o własnych nogach do Mordoru i zniszczyć co w cale nie było takie łatwie jak to się mogło wydawać na początku los jego i pierścienia się złączył zawładnął nim jak Bilbem w pewnej chwili ale udało się:) chcę podkreślić że Frodo nie był aż takim słabeuszem jak to niektórzy mówią poprostu moc pierścienia była straszna i ogromna każdy by mu uległ oprócz jego twórcy a Hobbit z pomocą przyjaciół oczywiście wykonał kawał dobrej roboty tak więc obie postacie zasługują na szacunek i uwielbienie :)

Jane_Mary20

>>> Frodo - ciota. Bilbo - mężny, łebski i inteligentny.

Ależ co waćpanna piszesz? To dwie różne osobowości, dwie różne opowieści, dwa różne zadania i ciężar gatunkowy. Bilbo to raźny hobbicki awanturnik, facet z rodzaju tych, których ciągnie w świat. Frodo to bohater "wbrew sobie", który w podróż wyrusza, kierowany zgoła innymi motywami niż bajkowo-przygodówkowe. Z pewnością Frodo wolałby, żeby jego wyprawa przypominała miłą wycieczkę poza miasto, a nie drogę krzyżową przez piekło. Nie ma nawet sensu porównywać tych dwóch postaci ani ich losów. Bilbo, gdyby otrzymał zadanie Froda, z pewnością przeżywałby to podobnie i to o nim pisałabyś per "ciota". Ponieważ jednak jego wycieczka należała do miłych i przyjemnych, trudno mówić tu o wielkim wyzwaniu dla charakteru. Frodowi trafił się prawdziwy hardkor, przy którym wymiękli twardziele - Aragorn, Gimli, Boromir, a nawet Gandalf. I poradził sobie zadziwiająco dobrze. Jak można pisać o kimś takim 'ciota'? Męstwo nie polega (tylko) na przechytrzeniu trolla czy włóczeniu się po jaskiniach. Jest sobie przedmiot, który miesza w głowie, wysysa siły, powoduje, że życie staje się koszmarem na jawie, sprowadza realne niebezpieczeństwo i powoduje cierpienie, psychiczne, a i fizyczne. Przedmiot o własnej woli, który chce zniszczyć, z którym trzeba nieustanie walczyć, żeby mu nie ulec. Taki jest filmowy pierścień, nie zapominajmy o tej jego ohydnej naturze. To już nie jest fajny gadżecik, którym posługiwał się Bilbo. I taki "wredny" pierścień trafia do Froda. Dzieciak od początku o tym wie i prędko przekonuje się, jaką siłę oddziaływania ma ten przedmiot. I co robi owa 'ciota'? Zgadza się zanieść pierścień do piekła na ziemi, godząc się na nieustanne tortury mentalne, które funduje mu "Jedyny". Nie chce nikogo innego obarczać tym zadaniem, choć zdaje sobie sprawę, że będzie go to wiele kosztowało. I to jest prawdziwe Męstwo. Męstwo, które nie wymachuje mieczykiem i nie rusza z okrzykiem bojowym na smoka, by potem odpoczywać przy ognisku i dowcipkować z kumplami przy piwie: "Ale żeśmy temu Smaugowi skopali tyłek, nie, chłopaki?" To takie codzienne, wewnątrzne zmaganie z cierpieniem, które może nie wygląda zbyt filmowo i efekciarsko, ale boli sto razy bardziej i żeby je znieść, trzeba mieć cholerny hart ducha.
Dodam też, że oczywiście bez Sama Frodowi by się nie udało dowlec do końca. Ale to jest akurat bardzo ładne i prawdziwe. Frodo, jakkolwiek samotny ze swoim cierpieniem, ma kumpla, który sprawia, że ten ciężar jest trochę lżejszy. Fakt, że Pierścień na koniec całkowicie opanowuje Froda, daje nam wyobrażenie o swojej sile oddziaływania. I tej sile ów mały hobbit opierał się tak długo. Niech mi nikt więcej nie pierniczy, że Frodo to ciota. :|
BTW, Bilbo jest bardzo fajnie zagrany przez Martina Freemana. Uwielbiam go, a aktora znam z serialu, gdzie grał dr Watsona - również fantastycznie. To taki poczciwy gość, którego nie sposób nie polubić. Gdybym miała wybierać, którego filmowego hobbita lubię bardziej, to też wskazałabym na Bilba. Co nie znaczy, że nie umiem docenić Frodowego bohaterstwa.