Fakt, że w USA wciąż orzeka się i wykonuje karę śmierci, bulwersuje zwłaszcza ludzi ze Starego Kontynentu, gdzie jest ona stosowana jeszcze tylko na Białorusi. Co więcej – Stany Zjednoczone zajmują piąte miejsce na liście państw, w których przeprowadza się najwięcej egzekucji. Wyżej notowane są jedynie takie kraje, jak Chiny czy Korea... Fakt, że w USA wciąż orzeka się i wykonuje karę śmierci, bulwersuje zwłaszcza ludzi ze Starego Kontynentu, gdzie jest ona stosowana jeszcze tylko na Białorusi. Co więcej – Stany Zjednoczone zajmują piąte miejsce na liście państw, w których przeprowadza się najwięcej egzekucji. Wyżej notowane są jedynie takie kraje, jak Chiny czy Korea Północna. Francuscy reżyserzy – Arnaud Gaillard i Florent Vassaul – starają się zrozumieć, skąd to przywiązanie amerykańskiego społeczeństwa do najwyższego wymiaru kary. Ich film składa się z trzech epizodów. W pierwszym towarzyszymy krewnym ofiary jadącym do Utah, by obejrzeć wykonanie wyroku na mordercy. W drugim poznajemy historię człowieka, który przesiedział 19 lat w celi śmierci, choć był niewinny. Wreszcie część trzecia jest portretem matki chłopaka zabitego w majestacie prawa. Między tymi opowieściami pojawiają się wypowiedzi zarówno przeciwników, jak i zwolenników kary śmierci. Pierwsi grzmią, że chore gałęzie trzeba odcinać, drudzy powiadają, że USA to kraj zbudowany na przemocy i przemoc uwielbiający. Jeden z rozmówców dowodzi nawet, iż metody, jakimi uśmierca się skazanych, zostały wzięte z hitlerowskich Niemiec. Z końcowych napisów dowiadujemy się jeszcze, że w ręce kata wpadają głównie ci, których nie stać na kosztowną obronę – biedni i przedstawiciele mniejszości etnicznych. czytaj dalej