Jak na film Drew Casson'a, za dużo w nim Drew Cassona. Scenariusz, reżyseria i rola główna to Drew Casson. Pojawia się w scenie otwierającej film i zamykającej, i w większości czasu pomiędzy. Chłopak musi być w sobie zakochany na maksa.
Żenada,amatorszczyzna i nagromadzenie głupot przekraczające średnią nawet jak na standardy niskobudżetowych horrorów określanych jako found footage. "Cloverfield" przy tym to wybitne dzieło.Wygląda to to jak wygłup kilku znajomych (a może właśnie nim jest...?)
P.s.Dezodoranty? Serio?
Początkowo film wydawał się być nudny, potem akcja zaczęła nabierać tempa i choć na sam koniec trochę odlecieli to i tak całościowo nie było tak źle. Wadą tego filmu, poza powolnym rozpędzaniem akcji, z pewnością są słabe efekty specjalne- wyskakujące z głowy robale wyglądały tandetnie. Cały czas zastanawiało mnie...