Henry Adler pracuje w banku, ale jego prawdziwą pasją jest aktorstwo. Pewnego dnia, przechodzi pozytywnie casting do serialu telewizyjnego, gdzie ma grać gliniarza. Herny swą rolę traktuje bardzo poważnie i daje z siebie wszystko...do tego stopnia, że granica między jego prawdziwym życiem, a rolą w serialu niebezpiecznie się zaciera. Mężczyzna zaczyna chadzać w stroju policjanta nawet poza planem, udając skrupulatnego stróża prawa. Pragnie rozprawić się z całym złem i brudem tego świata, jednak pewnego razu posuwa się za daleko...
Skromny kanadyjski b-klasowiec, przykryty grubą pierzyną pseudopsychologicznego farszu. Miałam wrażenie, że twórcy silili się trochę na podobne studium samotności i zagubienia jak w "Taksówkarzu" Scorsese, ale efekt wyszedł naprawdę mizerny. Ogląda się może bez większej mordęgi, ale jest to seans dośc jałowy. W tej sytuacji pozostaje delektować się klimą lat 90.