z - można by powiedzieć - niemalże, że szekspirowskim zakończeniem. Moim zdaniem ta scena w lesie już przy końcu filmu niepotrzebna - nie dla mnie już takie filmy, nie na moje nerwy.
Dla mnie to trochę taki duński Smarzowski. Dużo alkoholu, rozróba, przemoc i seksualność w wydaniu brutalnym, wypisz wymaluj stylistyka tego reżysera.
A co w tej scenie było takiego strasznego? Przecież nawet nie było zbliżenia tego gwałtu....