PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=729456}
4,2 25
ocen
4,2 10 1 25

ISRA 88
powrót do forum filmu ISRA-88

Bardzo podobał mi się statek, którym podróżowali, który "dezintegrował"(?) wszystko na swojej drodze do poziomu najmniejszych cząstek//energii/światła, by następnie "wypuścić" przetworzoną energię z jego tyłu - efektem była ciągnąca się za nim "chmura cząstek"(?). Wstawiam znaki zapytania, ponieważ to nie było wyjaśnione w filmie i jest jedynie moją interpretacją tego, co widziałem.

Co do treści filmu, a szczególnie jego zakończenia.
Na początku filmu jeden z członków załogi - pilot, porucznik-generał - umiera rażony prądem przez węgorza elektrycznego, którego karmił, a jego współtowarzysz (naukowiec, doktor ze specjalizacją życia morskiego) wyrzuca jego ciało w kosmos. W następnych ujęciach statek dociera do granic wszechświata – najpierw widzimy wielkie stworzenie oplatające przez moment statek i zaglądające do jego wnętrza – bardzo przypominające węgorza, który zabił porucznika-generała. Chwilę później statek „wbija” się w „ścianę wszechświata”. Jego przód, z pokładem obserwacyjnym, na którym znajduje się naukowiec, znajduje się poza wszechświatem, otoczony bezkresnym światłem. Tył statku natomiast wciąż tkwi w mroku wszechświata. To wszystko wydarza się w pierwszych trzydziestu minutach filmu. Wszystko, co następuje potem – moim zdaniem – jest prezentacją alternatywnych rzeczywistości / Mutliversum, w których/którym naukowiec mniej lub bardziej świadomie (m.in. poprzez własne skecze/rysunki) zaczyna postrzegać jednocześnie wiele rzeczywistości, w tym wiele prawdopodobnych rzeczywistości.

Dokładnie tym tłumaczę nie tylko postrzeganie innej, dwuosobowej załogi, która robi to, co on ze swoim towarzyszem na tym samym statku, obserwowanie ceremonii przed wylotem drugiej załogi wznoszącej toast „torebkami z alkoholem”, sceny z doktorem, który robi jednocześnie wiele różnych rzeczy w tym samym pomieszczeniu, a nawet wstawki z czarno-białymi filmikami komediowymi, gdzie główne role grają on i zmarły na początku porucznik-generał – to wszystko ma miejsce w różnych, alternatywnych rzeczywistościach, które z jakichś względów (przekroczenie granicy wszechświata?) naukowiec jest w stanie postrzegać/doświadczać. Jedną z ostatnich pokazanych alternatywnych rzeczywistości jest taka, w której podanie naukowca o wzięcie udziału w misji zostało odrzucone, a on sam pozostaje na Ziemi ze swoją żoną podczas, gdy inna/druga załoga (którą wcześniej postrzegał w sposób szczątkowy) zostaje wysłana w misję dotarcia do granic wszechświata. I ta rzeczywistość staje się ”obowiązującą” dla naukowca – i w konsekwencji na widza. Film kończy się, gdy druga załoga manipuluje przy obwodach statku, co skutkuje wyłączeniem jego napędu (utrata prędkości?). Jest to chwila, w której statek wraz z załogą zostaje „zmiażdżony przez czas”(?) / przestaje istnieć.

Zastanawiam się. czy „końcem wszechświata” była faktycznie „ściana wszechświata” (ograniczenie przestrzeni), czy może „zanik czasu”, granice jego obowiązywania. Materia nie może istnieć bez czasu, ponieważ jest jego funkcją (tak to rozumiem).
Jestem ciekaw Waszej opinii na ten temat.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones