Jaka jest Wasza interpretacja na scenę, w której ojciec położył Miecia w stodole? Po prostu chciał go zabić, ale sam nie miał na to odwagi, więc wykorzystał do tego konia, czy chciał stworzyć sytuację pokazującą, że niewidomy Miecio nie poradzi sobie na gospodarstwie? A może inna? Zaintrygowała mnie ta scena, chętnie poczytam w jaki sposób ją oceniacie. :)
Faktycznie to niejednoznaczna scena, jednocześnie jedna z najmocniejszych. Ja ją odczytałam jako powierzenie Miecia losowi, przeznaczeniu - jak koń go zabije, to pewnie tak miało być. Dla mnie to był obraz ojca niepogodzonego z tym, jakiego ma syna, z drugiej bezwolnego, podporządkowującego się ślepemu losowi. To był słaby człowiek. Osobiście znienawidziłabym takiego ojca.
To akt miłosierdzia i rozpaczy z wielkiej ojcowskiej miłości. Ojciec wie, że w tamtych czasach niewidomy chłopak nie poradzi sobie i chce mu oszczędzić ciężkiego życia, ale oczywiście sam nie jest w stanie go zabić. Idąc w skojarzenia i interpretacje to jakby Abraham składający Izaaka w ofierze Bogu. Bóg - Koń - Natura odrzucają oczywiście tę ofiarę, jako sprzeczną z naturą. Inaczej niż w Biblii - ojciec nie zostaje nagrodzony za posłuszeństwo, ale pokarany ślepotą. Takie luźne rozważania. Dziękuję za zwrócenie uwagi na tę scenę.
Ojciec chciał go zabić. Nigdy nie lubił Mietka . Zawsze go odpychał. Nigdy nie był z nim u lekarza. Umieścił go między końmi gdy Mietek miał około 3 lat. Gdy Mietek był po operacji jako dziecko miał zalecenia by stopniowo przyzwyczajać się do światła. Matka zakładała więc koce na okna. A ojciec je ściągał. Po sytuacji z końmi Matka Mietka zostawiła ojca i zamieszkała u swojego starszego syna Jana Kycia który już miał swoją rodzinę. Tak była prawdziwa historia.
Pozdrawiam
Wnuczka Jana Kycia Beata