Sympatyczny film dla dzieci z happy endem, ale można było zrobić go lepiej... Akcja dzieje się w zapadłej islandzkiej wiosce - można było pokazać islandzką przyrodę, lodowce, morze, góry... Także obyczaje ludności. Tymczasem nie ma nic - ciągle ta sama ciemna chata i skrawek śniegu jako tło akcji. Jedynie stroje wieśniaków i widok domku mówią co nieco o ówczesnej kulturze materialnej w tym rejonie. Poza tym typowe skandynawskie dłużyzny, film miejscami staje się nudny. Poza tym, czy Eskimosi naprawdę ubierali się na co dzień w wywrócone futrem na wierzch skóry białego niedźwiedzia?
Natomiast dobrze pokazano ksenofobię Skandynawów. Zwłaszcza islandzcy wyspiarze nie tolerowali w dawnych czasach obcych rozbitków (słusznie bojąc się, że przywloką oni zarazę, wobec której ludność nie była odporna).
W sumie - zmarnowany pomysł. Można było ten film nakręcić lepiej.