Początkowo film zapowiadał się ciekawie - mamy czterech magików, każdy specjalizuje się w
czymś innym. Pierwsza akcja także zapowiadała interesujący film, w którym detektywi będa mieli
za zadanie rozgryzienie sztuczek głównych bohaterów - a potem - było już coraz gorzej. Własciwie
to w pewnym momencie już się pogubiłam - czym było całe to oko? Na co wciskano je do wątku
odbierając całkowicie realizm sytuacji?
I dodatkowo- dlaczego postacie magików zostały potraktowane w tak płytki sposób - wlasciwie ich
nie poznajemy - są kolejnymi anonimowymi postacimi w tle wątku pary detektywów. Bez sensu,
Za intrygujący początek i fajną muzykę - daję 7.
Realizm został jak najbardziej zachowany - to ta 4 magików przez cały czas poszukiwała tajemniczego "oka". Okazało się, że było symbolem na tym słynnym drzewie, gdzie została ukryta karta w szkle i było jedną wielką iluzją 5 magika.
Co do bohaterów to uważam, że wcale nie potrzebujemy wiedzieć o nich nic osobistego. We wprowadzeniu były scharakteryzowane ich sylwetki i każdy miał osobne wejście, by pokazać w jakiej iluzji się specjalizują. Potem akcja po prostu rewelacyjna, bo pozwalają nam widzom uczestniczyć w pzredstawieniu, a nie było by sensu żebyśmy wiedzieli co zrobią Ci magicy i obserwowali to z boku. Natomiast na koniec biorąc pod uwagę to, że ostatnim magikiem z wielkiej 5 był detektyw (syn tego sławnego kolesia) już całkiem zrobiło wysoką notę filmowi.
*** Chciałbym jeszcze zauważyć, że pewnie będzie 2 część, bo jak ktoś dotrwał do połowy napisów to mamy jeszcze mały fragment, gdzie magicy znajdują tajemnicze skrzynie, które otwierają karty - także to była krótka zapowiedź mam nadzieję nowej historii.
No i? Było symbolem czego? Po co tego szukali? Mogli zatrzymać kupę kasy, a mimo to zdecydowali się na poszukiwania "oka"? Sądzę, ze wystarczającą motywacją mogłaby być chęć zdobycia tymczasowej sławy, ale "oko" okazało się ścirmą szytą grubymi nićmi.
Realizm zgubił się pomiędzy znikającymi w płomieniach pieniędzmi, a historia z rachunkami bankowymi - jednakże jestem w stanie przymknąć na to oko - to jest film, takie rzeczy się zdarzają.
Może gdyby scenarzysta zdecydował się na scharakteryzowanie postaci widz zrozumiałby dlaczego ryzykują wolność lub nawet życie dla faceta, ktorego nawet nie znają. Po co zapychać luki w scenariuszu wątpliwym wątkiem milosnym pomiedzy Atlasem a jego byłą asystentką? Po co skubć wątek, którego nie chce sie rozwijać? Kilka sarkaztycznych uwag mentalisty musiało nam zastąpić wszytkie dialogi pomiedzy magikami. Skupiono sie na detektywach, pomiędzy którymi chemie wyczułam dopiero w ostatniej scenie.
OKO było symbolem organizacji która była ILUZJĄ stworzoną przez 5 magika - syna Lionela Sraika. Bohaterowie szukali go, ponieważ na końcu ich testu, którym były wszystkie pokazy mieli dostąpić zaszczytu (nie wiedzieli jakiego), o którym wspominała agentka Interpolu. Postępując według instrukcji byli tak naprawdę przynętą - im bardziej FBI interesowało się ich działalnością, tym dalej było od prawdy.
Kilka scen po pierwszych napisach sugeruje, że historia 4 magików potoczy się dalej, a co za tym idzie wątek miłosny Atlasa i Henley ma szansę się rozwinąć i przypuszczalnie właśnie jako taki został napisany. Co do chemii pomiędzy detektywami - albo Ty masz słaby nos albo ja i troje moich znajomych jesteśmy zbyt wyczuleni, bo dla nas zauważalna była jeszcze przed pościgiem z efektownym zakończeniem na moście.
To nie była chemia, tylko ''gówniarskie podloty''. No, ale kto się czubi ten się lubi :)
Z tym FBI było tak jak usłyszeliśmy na początku. Im jesteś bliżej, tym mniej widzisz..... ble, ble, ble, naciągane jak cholera.
Jak się usilnie chce, to się przypisze sens do wszystkiego, nawet do tego co tak na prawdę sensu nie ma. ''Iluzja'' jest tego dowodem.
O! Oto streszczenie mojego wywodu "Jak się usilnie chce, to się przypisze sens do wszystkiego, nawet do tego co tak na prawdę sensu nie ma. ''Iluzja'' jest tego dowodem."
"OKO było symbolem organizacji która była ILUZJĄ stworzoną przez 5 magika - syna Lionela Sraika. Bohaterowie szukali go, ponieważ na końcu ich testu, którym były wszystkie pokazy mieli dostąpić zaszczytu (nie wiedzieli jakiego), o którym wspominała agentka Interpolu. Postępując według instrukcji byli tak naprawdę przynętą - im bardziej FBI interesowało się ich działalnością, tym dalej było od prawdy." - to mi nic nie wyjaśniło. Cel nie został w wystarczający dla mnie sposób uzasadniony, a działanie 5 magika - było jedynie ciekawym wątkiem, niczym więcej. Zemścił się na ludziach, którzy byli winni śmierci jego ojca - czy to było całą tą wielką iluzją?
Tak jak tu już pisano odnośnie postaci o których Ty mówisz, że są zbyt płytko, powierzchownie przedstawione, wypowiem się, iż w tej kwestii również stanę po Twojej stronie. To mogli być pełnokrwiści bohaterowie, ale niestety nie są i pisanie, że każde z nich było na początku na tyle nakreślone, że komuś to wystarcza jest słabym odbiciem piłeczki.
Odważę się i napiszę, że ''Iluzja'' w 98% była nastawiona na efekciarstwo, pomimo iż nie jest czystym filmem akcji ze Stathamem czy produkcją sf na podstawie komiksu. Co nie znaczy, że wybaczam takim filmom stawianie w nich na efekty.
Fabuła, fabuła i jeszcze raz fabuła to podstawa.
Odnośnie jeszcze tego całego ''oka''. Czwórka jeźdźców miała dostąpić zaszczytu, tak prawdę mówiąc nie widząc nawet jakiego.
A gdyby to była dla nich pułapka? Gdyby miał to być ten ostatni ''zaszczyt'' w ich życiu? Iluzoryczne to jak diabli.