Po obejrzeniu "Prestiżu" postanowiłam sięgnąć po inne "magiczne" dzieło. Wybór padł na "Iluzjonistę". Oczywiście nie można uniknąć porównania tych dwóch filmów, chociaż to dwie zupełnie różne historie.
Jeśli chodzi o fabułę, to nie ma tu nic odkrywczego. Całą tajemnicę rozgryzłam w momencie, gdy Edward i księżna leżeli przed kominkiem, a magik spytał ją, czy naprawdę chce z nim uciec. Tu cała historia była już oczywista, a kadr z buteleczką dopełnił całości. W pewnym momencie pomyślałam: "Jak u Szekspira!". Historia jest dobra, jednak dość płytka, brakuje w niej "pazura".
Scenografia i kostiumy świetne, tu "Iluzjonista" pokonał "Prestiż".
Gra aktorska - fanstastyczna. Świetny jak zwykle Norton, jednak przez cały film miałam wrażenie, że Paul Giamatti przyćmiewa nawet jego. Dla mnie postać inspektora zdominowała film i wysuwała się na pierwszy plan.
Jeśli chodzi o magię w obu filmach, ta w "Iluzjoniście" nie była zbyt magiczna. Po prostu nie zachwyciła mnie.
Mimo wielu zalet, jakie niewątpliwie posiada "Iluzjonista", bardziej przekonuje mnie "Prestiż". On po prostu ma w sobie to coś, tą magię, tajemniczość, klimat. "Iluzjonista" jest trochę bez smaku, "Prestiż" natomiast jest świetnie przyprawiony.
Oczywiście, to tylko moja ocena, nikt nie musi się z nią zgodzić.
Niewątpliwie, oba filmy są świetne i naprawdę trzeba je zobaczyć, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.
Ocena końcowa:
"Prestiż" - 10/10, "Iluzjonista" - 9/10.
Absolutnie się z Tobą zgadzam ale mimo wszystko ja dałam oceny na odwrót chyba dlatego że większy zachwyt wzbudza we mnie historia miłosna przedstawiona w Iluzjoniście. Choć muszę przyznać, że i w Prestiżu nie zabrakło romansu. W każdym razie warto obejrzeć oba filmy.
Ja też po obejrzeniu "Prestiżu" sięgnęłam po "Iluzjonistę", to zupełnie dwie "różne bajki", "Iluzjonista" jest bardziej magiczny,fantastyczny a "Prestiż" bardziej realny. Ale oba kończą się tak zwanym prestiżem, zaskakują na końcu. Oba bardzo mi się podobały.
Ocena:
"Prestiż" - 10/10, "Iluzjonista" - 10/10
Ja też oglądałam najpierw "Prestiż" a potem "Iluzjonistę" i zgadzam się z Tobą, że "Prestiż" jest bardziej przekonywujący". W "Iluzjoniście" nie mogłam jakoś wczuć się w ten film, natomiast "Prestiż"...
"Prestiż"- 10/10
"Iluzjonista"- 8/10
Najpierw widzialam Iluzjoniste, a pozniej Prestiz. Iluzjonista zdecydowanie bardziej mi sie podobal, Prestiz byl suchy i drewniany jak Bale, ktorego ostatnio nie moge zdzierzyc. Moze zwiazek ma kolejnosc ogladania? Moglabym napisac dokladnie odwrotnie: On po prostu ma w sobie to coś, tą magię, tajemniczość, klimat. "Prestiz" jest trochę bez smaku, "Iluzjonista" natomiast jest świetnie przyprawiony.
Ostatnio też zaczęłam się nad tym zastanawiać. Podobno pierwszy wybór jest zawsze najlepszy, więc film, który obejrzymy jako pierwszy bardziej przypadnie nam do gustu. Chyba kolejność ma jakieś znaczenie. Coś w tym musi być... :)
Chyba się zgadza z przedmówcą...kolejność ma tutaj ogromne znaczenie...mój przykład też tą tezę potwierdza..obejrzałem najpierw Prestiż i podoba mi się bardziej...Iluzjonista nie jest zły...przede wszystkim magiczny klimat i zakończenie jest tutaj mocna stroną. Lecz wygląda to trochę tak jak by autorzy Iluzjonisty nie wiedzieli do końca czego chcieli. Mogli nie wyjaśniać żadnej sztuczki i iść w kierunku klimatu baśni/fantasy lub wyjaśnić wszystkie...a stanęli gdzieś po środku i sam nie wiem czy efekt jest taki bo chcieli aby taki był, czy po prostu jest spowodowany brakiem pomysłów...no i ten Norton w którym zawsze widzę tylko anarchistycznego Jacka.