W jednym roku pojawiły się dwa filmy o magikach bardzo różne od siebie jednak to Nolan wyszedł bardziej obronną ręką choć nie bez szwanku. Jak na 17 milionowy budżet film wygląda świetnie ( głównie to zasługa operatora) i przyjemnie się go ogląda jednak brakuje mu pazura który był w Prestiżu gdzie akcja była napędzana rywalizacją pomiędzy dwoma antagonistami (obydwaj z resztą nie byli zbyt sympatyczni) tutaj mamy historię miłości niemożliwej wszystko bardziej ugładzone no i tak jak w przypadku filmu Nolana zaskakujące zakończenie które dla wielu jest podobno przewidywalne jednak ja na tą sztuczkę Burgera dałem się nabrać. A na koniec brawa dla Giamattiego za rolę inspektora. 6/10.
mnie tam prestiz nie zaskoczyl, no, moze tym, ze angier zginal, co w ksiazce nie mialo miejsca. a co do iluzjonisty... tak patrze i patrze i jestem pewna ze go ogladalam ale ni huhu nie moge sobie nic wiecej przypomniec. zanim sobie go jeszcze raz obejrze, to tak sie zastanawiam- skoro go nie pamietam, to o czyms to swiadczy, nie? a prestiz byl genialnie zrobiony. jako adaptacja of kors