Taka była rola. Pokazał że potrafi wcielić się w różne postaci z różnych światów i epok, pozytywne,negatywne, świrów, policjantów, romantycznych kochanków i w każdej z nich jest niesamowicie wiarygodny. Ja Iluzjonistę obejrzałam zaraz po American History x i wiarygodność z jaką wcielił sie w te kontrastowe, te diametralnie różne postaci z dwóch różnych światów mnie zwaliła z nóg! Z jednej strony oszalały z nienawiści, wytatuowany łysol, a z drugiej smutny, romantyczny kochanek w stroju z epoki. I on tym łysolem i tym romatykiem po prostu jest,nie gra ich nawet. Jak kameleon. Aktorstwo z najwyższej półki.

o ile lubię faceta jako aktora, o ile zgadzam w większości się z tym, co piszesz, i o ile nie chcę hejtować, o tyle stwierdzam, że po prostu w tej roli (moim zdaniem) dał ciała, nie pokazał nic z tego, co potrafi. nijaki, jednolity, bez polotu, bez inwencji.

Twoja opinia, masz do niej prawo. Fakt, może nie była to jego najlepsza rola, może nie porywająca, ale jak go widzę to ja się przenoszę w tę epoke i wierzę mu, że on tym Eisenheimem jest. Przekonuje mnie.Chociaz faktem jest też ( w mojej opinii ), że każda jego rola jest przyćmiona przez American history x. Jest Derek, potem długo, długo nic i dopiero reszta.