Mi osobiści bardziej sie podobał Prestiż, ale Iluzjonista też b. fajny.
a swoją drogą to cycki Scarlett ma nienajgorsze :D( to do rudego jacka)
Prestiż za oryginalny scenariusz, umiejetne prowadzenie widza, a nawiazanie do Nicoli Tesli - świetne! Btw. po obejrzeniu tego filmu troche czytalem o tym wynalazcy. Niesamowity! A jesli chodzi o Iluzjoniste to niezly film, ale akcja juz bardziej plytka i juz tak nie zaskakuje.
Ze strony wizualnej poraża "Iluzjonista", choć Pfister'owi też nie mogę nic zarzucić. Klimat i nastrój również są domeną filmu Burgera. Aczkolwiek dużo lepsza intryga, która wręcz wciąga widza, zmusza do myślenia i główkowania zawarta jest w "Prestiżu". "Iluzjonista" to film dla melomanów, wrażliwców, amatorów filmów kostiumowych oraz melodramatów, tutaj iluzja ma bardzo duże wkład w fabułę, zaś dzieło Nolana to typowy thriller, z dodatkiem sci-fi ukazujący ciemne strony ludzkiej natury, nie tak wyidealizowany, a sama magia raczej jest tłem dla sieci intryg uknutych przez bohaterów. Oba warte obejrzenia, ale mój głos oddaję na: "Prestiż".
Powiedzmy sobie szczerze i nie bójmy się tego: nie ma sensu się wykłócać bo obydwa filmy są po prostu rewelacyjne. To nie jakieś zawody i oba mogą być znakomite. Poza tym są maksymalnie podobne. W obu grają bardzo zdolni aktorzy powiedzmy młodego pokolenia a poza tym występują tam naprawdę przepiękne kobiety (moim zdaniem Biel piękniejsza ale to już kwestia gustu). Oba te filmy są znakomicie zrealizowane i zmontowane. Patent na zakończenie też jest podobny. Oby więcej takich produkcji. Swoją drogą może ktoś z Was mógłyby polecić coś w tym stylu? Tzw. "film z przewrotką" na zakończeniu. Pozdr!
ja stawiam na Prestiż po jego obejrzeniu miałam taki jakby "szok wewnętrzny" hehe Iluzjonista też niezły ale zdenerwowało mnie to ze nie wszystkie sztuczki byly w nim wyjaśnione np te z tymi duchami.
Zdecydowanie bardziej podobał mi się "Prestiż".
Ktoś już wspomniał o m.in. przekłamaniach historycznych w "Iluzjoniście", jeszcze dodam o czarach-marach nierealnych do wykonaniach przy stanie techniki z początku XX wieku (np. projekcja kolorowego filmu - jeśli dobrze kojarzę trik z "duchami") - to mnie drażniło.
Cholernie trudny wybór :/ oba filmy mi się strasznie podobały :D oba zakończenia mnie zaskoczył totalnie. Stawiam jednak na Prestiż o deko lepszy od Iluzjonisty.
Zdecydowanie Prestiż - nie kupuję paru rzeczy w Iluzjoniście i nie zostaja one wyjaśnione a mimo, że w Prestiżu wszystko staje się jasne jest on o wiele bardziej intrygujący. A jeśli ktoś chce wjechać na "klonowanie" w Prestiżu to poczytajcie sobie książki współczesnej fizyki np. "Krótka historia czasu" Hawking'a albo "Czarne Dziury" Kitty Ferguson - zapewniam że opisują zjawiska znacznie bardziej osobliwe i maszyna Tesli nie wyda wam się absurdem, tylko genialna innowacja przewyzszajaca tamte czasy.
O gustach nie dyskutuje się, ale skoro chcecie...
Obydwa filmy niezmiernie mi się podobały z uwagi na fabułę i grę aktorską, ale klimat i baśniowość Iluzjonisty bardziej mi odpowiadają od mroku w Prestiżu. Również motywację postaci z Iluzjonisty bardziej akceptuję od pobudek działania antagonistów z Prestiżu.
Własnie ogladnełam iluzjonistę, prestiz ogladałam juz jakis czas temu.Musze powiedziec ze obydwa filmy sa bardzo fajnie zmontowane i dopracowane, tak naprawde trudno je do siebie porownac :) Mimo iz oba filmy sa o magii, to tak naprawde w iluzjoniscie pokazany jest głownie wątek miłosny, w prestizu rywalizacja do samego konca.Filmy godne polecenia, jednak bardziej w gusta trafił "Prestiż" ale "iluzjonista" depcze mu po piętach :P
dodam od siebie, że iluzjonista jako film o ILUZJI u mnie przegrywa, ponieważ te efekty specjalne przy robieniu sztuczek wg mnie niszczą cały film - np scena z drzewkiem i na końcu opisanie jej wzorami (czyli że to jednak nie była magia, bo po tych sztuczkach można tak stwierdzić) - nie sądzę żeby nawet najlepszy iluzjonista sprawił jakąkolwiek maszyną, że drzewko będzie kiełkować itd itd... ta sztuczka w oryginale była po prostu wyskakiwaniem pomarańczy z fury liści.
w prestiżu podobało mi się wyjaśnianie tych iluzji, za to w iluzjoniście jedynie wyjaśniono trik z odpływem krwi z dłoni i ktoś wspomniał o triku ze zmarłymi jako czymś w rodzaju rzutnika. Byłam ciekawa triku z szablą utwierdzoną do ziemi (zwłaszcza szablą spoza przedstawienia), ale niestety film nie dał mi tej przyjemności rozwiązania.
no i car był straszny, te jego duże oczy :D
Porównywanie tych filmów rzeczywiście nie ma większego sensu, ale trzeba przyznać - odbywało się od samego początku - te filmy były po prostu zbyt blisko siebie.
Więc jeśli już wybierać, zdecydowanie "Prestiż"! Przede wszystkim dlatego, że "Iluzjonista" był do bólu przewidywalny. Oprócz samych sztuczek (przy czym tej z "duchami" można się domyślić) nie było tam nic tajemniczego ani żadnego niedopowiedzenia. Już w połowie filmu było wiadomo, jakie będzie zakończenie. A "Prestiż"... nawet jeśli można było się domyślić zakończenia, to i tak szokowało.
mi bardziej podobał się prestiż.
więcej napięcia, ciekawa fabuła + obsada.
iluzjonista też jest dobry, ale nie wciąga tak jak ten drugi.
Prestiż w moim odczuciu nieco mroczny, dlatego wybieram tę produkcję, aczkolwiek Iluzjonista też niczego sobie. W obu filmach grają jedni z moich ulubionych aktorów;)
Zdecydowanie Iluzjonista bardziej mnie zaciekawił. Trzymał w napięciu do ostatnich minut, a poza tym genialna kreacja Edwarda Nortona. Ach... A Prestiż? Bardzo przewidywalny i za bardzo surrealistyczny jak dla mnie. I za bardzo zagmatwany. A to, że obaj na koniec się spotkają było do przewidzenia i to mi sie nie podobalo. Jackman jakoś też blado wypadł imo. Za to Bale - no momentami nawet dorównywał Nortonowi. Ale i tak za bardzo kojarzył mi się z postacią graną w batmanie. Tak jakbym oglądał Batman: 100 lat wcześniej...
Prestiż 7/10
Iluzjonista 8/10
Mi osobiscie bardziej podobal sie Iluzjonista, byl bardziej realny, Prestiz byl dobry poki nie zaczeli sie klonowac.
Iluzjonista 8/10
Prestiz 7/10
Mi bardziej spodobał się Prestiż do końca nie wiedziałam jak te wszystkie sztuczki są robione a w Iluzjoniście wiedziałam od razu że oni tak to zaplanowali (może za dużo już obejrzałam filmów bo wszędzie jest tak samo) i w ogóle bardzo nie spodobało mi się to że w Iluzjoniście sztuczki były z komputera!!! To w ogóle mi popsuło nastrój filmu...