Przed filmem patrzę na ocenę 8.0, gatunek fantasy, dobre recenzje- czyli jednym słowem warto obejrzeć.
Niestety sam film zawodzi- z fantasy nie ma tu nic, oprócz kilku sztuczek głównego bohatera, które musimy uznać za magię, bo nie da się wyjaśnić ich w żaden racjonalny sposób (miecz przytwierdzony do podłogi, przyzywane duchy, numer z duszą i lustrem). A które pod koniec filmu na sile próbuje się wmówić, iż to wszystko były sztuczki.
Druga sprawa to fabuła- mamy oto następce tronu, socjopatę, który widząc powolny upadek państwa postanawia obalić swojego ojca i rządzić twardą ręka. Nic nowego z punktu widzenia historii. Nieprzekonujące jest więc zrobienie z niego głównej postaci negatywnej, którą nasz tytułowy iluzjonista-magik, aby zdobyć swoją ukochaną, postanawia wrobić w morderstwo doprowadzając do samobójstwa księcia. Jedynej zresztą osoby która nie dała się oszukać.
Zakonczenie w postaci radosnego happy-endu, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie, a komisarz śmieje się z własnej głupoty, bo dał się oszukać i o mało nie dostał kulki w łeb też na minus.