Film zapowiadał się bardzo dobrze, zwiastun również pozytywnie mnie zachęcił, a w dodatku nawet spora osób uważała w starciu illusionist/prestige tego pierwszego za zwycięzce. Sam byłem już po projekcji dzieła Nolana(które bardzo przypadło mi do gustu) i miałem naprawdę sporą chrapkę na kolejne iluzjonistyczne danie. Ale "Illusionist" okazał się zupełnie nie tym czego oczekiwałem.
Po pierwsze, zgodnie z tytułem oczekiwałem opowieśći o iluzjoniście. Dostałem za to prostą, niewciągającą złożoną ze schematów i klisz melodramatyczną historię o czarodzieju który podaję się za iluzjonistę.
"Prestiż" ukazywał iluzjonistów od kuchni, ich sztuczki były proste, ale robiły wrażenie. Widz, tymczasem, miał wrażenie uczestniczenia w ich spektakach i pomimo trudności wykonania takich sztuczek były wydawały się one jednak prawdopodobne.
Natomiast podczas oglądania spektakli z filmu Burgera czułem się oszukany. W "Iluzjoniście" zamiast kuglarskich sztuczek mamy niewyjaśnione, ewidentnie walące po oczach efekty specjalne, którym musimy już uwierzyć na słowo np: Norton, gdy policjanci próbują go złapać, nagle okazuję się duchem (czy projekcją) i znika, z pustego wiadra wyrasta nagle drzewo cytrynowe, albo ptaki unoszą chusteczkę kobiety z widowni w swoich dzióbkach[...] Nie wyłania się z tego postać iluzjonisty, ale ukrytego Gandalfa, który postanowił zarobić sobie na swoim talencie i któremu nawet pretendujący do tronu cesarza książe nie jest w stanie zagrozić.
Cała historia jest bardzo prosta i łatwo przewidywalna, a jej wykonanie sięga poziomu średnich telewizyjnych produkcji ze stacji Hallmark. Zresztą Burger nie mógł się widocznie zdecydować czy pójść bardziej w stronę romansu, efektownych sztuczek czy wątku kryminalnego.
W rezultacie wszystkie trzy wątki zrealizowane są jednakowo słabo. Pozytywne postacie(księżniczka i Eisenheim,) są jednowymiarowe i widz nie czuję do nich zbytniej sympatii(dopełnia to fakt, że ginię przez nich niewinny człowiek). Z resztą też jest kiepsko - wszyscy są srasznie papierowi - książe jest ukazany jako "zły, oj zły", Eisenheim to na przemian maszyna do robienie czarów i apatyczny nieszczęsliwy kochanek(wyjątkowo przeciętna rola Nortona), a Księżniczka w wykonaniu Biel to tylko ładna ozdóbka; właściwie to tylko postać Giamattiego przeżywa jakiekolwiek rozterki moralne i właśnie on zagrał tu najlepiej.
O aktorstie młodej pary z retrospekcji nie będę się rozwodził - wspomnę tylko, że parę razy niezamierzenie się zaśmiałem.
Film jest ogólnie wyprany z energii i mocno nudnawy, sceny są rozciągnięte, nie wnoszą wiele do całkoształtu, wyjątkowo mało się tu dzieje, a jak się dzieje to nic zaskakującego. Ogólnie: zero napięcia, niewiele emocji.
Na dodatek to tandetne zakończenie (Romeo i Julia z happy endem i jeszce Giamatti ich sobie wyobrażający i śmiejący się do siebie [ouuuch-to było naprawdę złe]- kurde, zresztą gdzieś już widziałem bardzo podobne zakończenie...) i kliszowy wątek kryminalny to tylko gwoździe do trumny "iluzjionisty".
Na plus tylko świetna oprawa audio-wizulna: zdjęcia(kapitalne), dobra scenografia i przyzwoita muzyka. Gdyby nie robota Dick'a Pope'a to nie było zostało by z tego filmu nic.
4/10
Calkowicie zgadzam sie co do gry poszczególnych aktorów (Norton trochę poniżej oczekiwań, Giamatti jedyny, który próbuje bronic swoje "ja" w filmie). Co do porównań obu filmów,czyli Prestiż i iluzjonista, to faktycznie Prestiż był o niebo lepszy - przede wszystkim z jasnym przesłaniem (rywalizacja za wszelka cene dwóch iluzjonistow. O co? Oczywiście o ponadczasowy prestiż).Niemniej jednak Iluzjonistę ogladało sie całkiem przyjemnie, choć z przymrużeniem oka, może dlatego,że podszedłem do niego jak do swoistej opowieści fantasy lub baśni.
Jesli głownym zalozeniem filmu miała być opowieść o iluzjoniście, to dla obiorcy nic bardziej mylnego.Poczatek filmu owszem zmierzał w tym kierunku, lecz z każda minutą mialem wrażenie, że film staje sie zwykła opowiastka o milości, gdzie kolejne sztuczki stanowily tylko narzedzie w drodze do celu (ucieczki z ukochaną). Niemniej jednak film jak powiedzialem wczesniej calkiem przyjemny w odbiorze, lecz nie powalajacy na kolana.
6/10 - za efekty i klimat