oże nie jestem specem od kina chociaż naprawdę zaczynam się wkręcać w tę tematykę, ale po obejrzeniu filmu miałem wrażenie, że takich filmów się już nie robi. Film jest prosty jak drut, ale ma w sobie tyle magii (nie tylko tej której używa Norton), że jedyne określenie, może mało wyszukane, jakie nasuwa mi sie na myśl to, że jest to piękny film. Ten film ma w sobie coś z szeroko pojętej klasyki romansu. In plus idzie też Norton, obok deNiro, Pacino i Spaceya najwybitniejszy współczesny amerykański aktor
Pozdrawiam