Przecież inspektor policji rozgryzł te "duchy" w miarę wcześnie- to była projekcja filmu. Nie było w tle ekranu tylko zwykła scena, przez co można się zastanawiać, czy wszystko to powinno być aż tak dobrze widoczne. To już może być lekka filmowa ściema. Z pomarańczą to było tak, że drzewko "urosło" na filmie tuż nad realną pustą donicą. Potem Eisenheim wyciągnął owocki z rękawa i udał że zrywa. Wyciąganie różnych rzeczy z rękawa to najprostszy, najbardziej podstawowy trick. A zjawy i ich odpowiedzi... słowa które wypowiadały mogły pasować do większości pytań i były mało konkretne. A osoby z widowni rzeczywiście mogły być podstawione. Ostatnia scena była filmem w całości, Eisenheim w ogóle nie wszedł na scenę. Nie rozumiem tylko sztuczki z szablą...i tu byłabym wdzięczna za podpowiedź.
Najbardziej podobało mi się to, jak ukazano relacje Eisenheima z inspektorem, taka dziwaczna ale jednak przyjaźń...
O dziwo, pomimo obejrzenia dość wielu filmów w życiu nie domyślałam się zakończenia. może dlatego, że obejrzałam film tak naprawdę nic o nim wcześniej nie wiedząc, nie czytając recenzji, forum filmwebu ani w ogóle niczego.
z tym mieczem odpowiedź jest prosta. Sztuczka zaczerpnięta ze słynnej iluzji Houdiniego, w której pod podłogą ukrył elektromagnes włączany ukrytym przyciskiem. Ważną kwestią jest też użycie takiego metalu który cechuje się odpowiednią magnetyką i ferrimagnetyką i wytworzenia dipolu magnetycznego. Skomplikowana sprawa z zakresu fizyki. W filmie nawet można usłyszeć charakterystyczny odgłos pola magnetycznego. Pole to było niewielkie lecz na tyle silne, że utrzymało miecz w pionie, ale nie pościągało m.in. biżuterii. Więcej informacji można znaleźć na anglojęzycznych portalach o tej sztuczce,
no tak, ale tak jak ktoś już wcześniej napisał ta sztuczka się odbywała na obcym gruncie, więc nie miał szans podłożenia tego magnesu, no i przecież poproszono go, by zrobił jakąś sztuczkę bez udziału jego przyrządów.
ja zakończenie akurat rozgryzłem i też nigdzie nie czytałem o tym filmie ani nic ... po prostu to nie był film na typ o smutnym zakończeniu , ale na początku jak zobaczyłem te "duchy" to już sam nie wiedziałem jak o tym myśleć ale już byłem na 100 % pewien wtedy kiedy to Iluzjonista był "duchem" i trochę mnie zdziwiło że on nie był do końca taki smutny po odejściu jej ukochanej