Gdyby nie olbrzymia nienawiść do Avatara który jak wiadomo "nie miał fabuły" nie było by takiego zachwytu tymi wszystkimi zawijasami w Incepcji. Nienawistnicy i frustraci chcieli by żeby Nolan wprowadził 10 poziomów snu i film trzeba by było oglądać po kilka razy żeby cokolwiek zrozumieć. Incepcja pod tym względem jest idealnym przeciwnikiem Avatara. Każdy posiadający bogate wnętrze człowiek i gimnazjalista, może powiedzieć że widział super film, musi pójść na niego jeszcze raz bo nic nie zrozumiał, nie to co ten prostacki Avatar gdzie wszystko jest podane na tacy. Do tego incepcja ma fajne efekty ale nie składa sie tylko z efektów jak Avatar Bo wiadomo to, że ludzie Wzruszali się i płakali na Avatarze to zasługa efektów specjalnych.
UWAGA PONIEWAŻ 90% UŻYTKOWNIKÓW FILMWEBU SKARŻY SIE ŻE NIE JEST W STANIE PRZECZYTAĆ WIĘCEJ NIŻ 10 LINIJEK TEKSTU I ZROZUMIEĆ O CO CHODZI DLATEGO PROSZĘ CZYTAĆ TYLKO TO NA GÓRZE NA DOLE SĄ MOJE DŁUŻSZE DYWAGACJE DLA POZOSTAŁYCH 10%
Incepcja nikogo do łez nie doprowadziła można ją porównać do pisma „fokus test” - jest tam dużo ciekawych łamigłówek do rozwiązania, może ktoś powinien to pismo potraktować jako scenariusz filmowy. Mówię tak bo duża grupa ludzi uważa że filmy mają być logiczne, Yntelektualne, sensowne z przesłaniem głęboko ukrytym. Jest jeszcze garstka ludzi z marginesu społecznego (pijacy, prostytutki, pedofile, roman polański z rodziną) dla których w kinie liczą się emocje, film ma śmieszyć wzruszać straszyć no i przede wszystkim wciągać.
Teraz o wadach Incepcji
-Sceny pościgów, strzelanin - mało wciągające, nudnawe i jest ich za dużo, ratuje je tylko świetna muzyka.
-Kolejne poziomy snu - zbyt wiele ich, lepiej było porządnie dopracować max2 poziomy. Co do filmu wniósł ten z zabawami na śniegu, jazda na sankach, nartach, obrzucanie się śnieżkami, lepienie bałwanów czemu to ma służyć.
- podsumowując film na 7,5 mogło być 8,5-9 gdyby bardziej ogarnięty reżyser to zrobił na przykład Dżejms Kamerun.
Ostatnio w kinie mało ciekawych oryginalnych filmów dlatego ludzie za genialną uznają tylko dobrą Incepcję.
Hif Ledżer to był bardzo dobry aktor. Z powodu jego śmierci wszyscy Amerykanie, którym nadwaga nie przeszkadza w chodzeniu i zmieszczą się w fotel, poszli do kina. Film zarobił bardzo dużo w stanach, na świecie tak sobie. Reżysera okrzyknięto geniuszem. Teraz zrobił kolejny dobry film. Rozhisteryzowani otumanieni przez hod-dogi Amerykanie znowu poszli do kin, ponieważ nic z filmu nie zrozumieli a przecież nie są durniami, to film musi być wybitny.
Polacy są jeszcze inteligentniejsi niż Amerykanie co widać na każdym kroku. Nie ma u nas kultu Hifa Ledżera, ale za to jesteśmy dużo bardziej zamknięci w sobie. Nie rozmawiamy z obcymi nie okazujemy wylewnie emocji, mamy po prostu dużo więcej klasy niż Amerykanie. Dlatego film tak mocno działający na emocje u nas nie koniecznie zadziała. Jak się cos tłumi całe życie to może w końcu zaniknąć. Dążymy do ideału opanowania i godności z filmu Biała wstążka.
Nie lubimy też ludzi sukcesu bo to złodzieje. Dlatego jak jakiś typ zarobi 3 miliardy to go nienawidzimy. Każdy z nas mógł by zrobić taki głupi film jak by miał kasę, smerfy z łukami latające na bocianach.
Teraz już chyba wszyscy zrozumieli dlaczego Avatar wzbudza tyle gniewu i nienawiści i dlaczego ta nienawiść zmieniła się w miłość do Incepcji.
Zgadzam się z tym co napisałeś, jednak Incepcja podobała mi się bardziej, niż na 7-8, raczej na 9-10, chociaż po przemyśleniu 10 to jednak odrobinę za dużo, daję 9 i do ulubionych.
PS. Bardzo mnie rozśmieszyły twoje dywagacje o amerykanach, polakach i smerfach z łukami latającymi na bocianach. Ale to czysta prawda :)
no jakies uzasadnienie faktu, że w niecałe pol roku po wydmuszce avatarze wyszedl film, ktorego tworca notabene nie widzi w glowie widza jajecznicy musi byc...chyba sam liczacy teraz kase pan Kamerun jak to autor posta raczyl napisac nie spodziewal sie ze bez 7d mozna zrobic majstersztyk rozrywkowy, ale co go to obchodzi.
Wątpie, że pan Kamerun dałby z siebie więcej niż pan Nólan. W końcu to w głowie pana Nólana powstał pomysł na nakręcenie Incepcji. Poza tym Nólan odwalił kawał dobrej roboty i w dodatku bawi się widzem :)
Hej Dżordżiana_ ;)
Nie Kamerun , tylko Jimbo .. i to tylko dla fanów znających dialogi z Aliens na pamieć ... A Nólan to nie Noolan , co oznacza , że nie Nulan lecz Nolan ;P
jakbyscie nie zdązyli zauważyc to autor watku zapoczatkowal taka dowciapna parafrazę wszystkich nazwisk...lekko zenujące ale moze trzeba jej uzywać zeby zrozumiał resztę tekstu.
wiemy wiemy , no i co z tego .... może nie wiedział jak się pisze Heath Ledger i dalej już poszło .... zreszta niczyich uczuć religijnych to chyba nie obraża ( mówię jak fan Jimbo ) ...
uczuc religijnych w ogole...raczej kwestia dobrego smaku...ja mu nie bronie wycierać sobie buzi nazwiskiem Ledgera...jego brocha
No przecież wiem. Taki żarcik zainspirowany autorem tematu, który nazwał Camerona "Kamerun" :)
Zwracam honor, nie czytałem tego fragmentu z czterema myślnikami o "Incepcji", bo jeszcze jej nie oglądałem. A tam właśnie pojawia się ów pan Kamerun ;) Tak więc wybacz, mój błąd.
OK, rozumiem Twój punkt widzenia. Oglądałam Avatar urywkami, mogłam jedynie przeczytać opinię na temat tego filmu, ale to i tak nie musiało odwieść mnie od tej rzekomej nienawiści do filmu, w której pławią się wszyscy zwolennicy Incepcji. Po pierwsze to obydwa filmy tak naprawdę to jest KOMERCJA. Dziwisz się, skąd nienawiść do Avatara, skąd uwielbienie dla Incepcji? Mówi się, że Avatar to same efekty, ja uważam , że nie, jednak do złożenia czystego zdania musiałabym się zabrać po obejrzeniu całego filmu. Cameron wybrał efekty, historia jego udziału nie jest już taka jasna, trochę na pewno wymyślił sam, jednak z tego co oglądałam miałam wrażenie , że gdzieś to już widziałam. I to wcale filmowi nie uwłacza, piękna muzyka, efekty, historia.Płacz, płacz , płacz... Ale czemu niby Incepcja tym samym nie miałaby sensu? Po pierwsze do tej gorączki wokół filmu na pewno nie mógł przyczynić się Heath Ledger, co jedynie do zainteresowania panem Nolanem. Poza tym na Incepcji też trochę się łkało, bo jednak historia porusza i nawołuje do samobójstwa tak samo jak i Avatar, choć może trochę mniej jakby się przyjrzeć... hm. :)
Incepcja to jednak niepowtarzalna, niepodrabialna historia , której ziarenko wykiełkowało w głowie mistrza Nolana (zwykłam go już tak nazywać i wcale nie sprzeciwiam się , że ktoś mógłby Camerona tak czcić, prawda?) pełna napięcia. Muzyka nie gorsza od Avatara, efekty nie 3d (nie w moim kinie bynajmniej), aktorzy na poziomie. Lecz to nie zmienia faktu, że obydwa filmy to z jednej strony - stwierdzam to na moją niekorzyść- komercja, wybitnie dopracowane filmy, które są pewniakami, by się sprzedać, a z drugiej strony to magiczny świat, który tak mocno zagłębia się w zmysły, że człowiek po wyjściu z kina dalej żyje tą historią. Nie sądzę więc , by powyższe tytuły/nazwiska mogłyby przyczynić się do sukcesu tego filmu, bo co tu dużo mówić - film jest genialny. To jednak pozostaje kwestią gustu, Nolan to reżyser robiący filmy bardziej męskie, Cameron moim zdaniem rozczula bardziej, ale czy łzy, i taka otoczka mogą mówić o świetności filmu? Może jedynie o osobowości człowieka oglądającego. Aaa, no i nie zgadzam się z wadami Incpecji, choć każdy ma swoje zdanie na ten temat. Ja wymieniłam plusy obydwóch filmów, więc masz już rozeznanie (co prawda nieczytelnie i zapewne nielogicznie, wybacz) i możesz się dowiedzieć co i jak. A i mimo dobrej oceny Incepcji to jednak widać pewną niechęć do filmu z twojej strony, bynajmniej tak to widzę, bo łamigłówki pana Nolana co prawda nie należały do prostych, a pod względem fabuły film na pewno był bardziej zawiły od Avatara, ale moim zdaniem każdy człowiek z inteligencją nie mającą tendencji spadkowej zrozumiałby go przy odrobinie wysiłku. Nie dadzą Nolanowi Oscara za łamigłówki i zabawy na śniegu, ale za jedyną w swoim rodzaju i porywającą umysł na jeszcze długi czas po seansie opowieść.
Moja wiadomość przynajmniej była fair, nie tak jak ocena większości członków Filmweb, którzy nie lubią filmu z racji jakiś wydumanych przekonań typu "Bo step up oglądają moi koledzy, których nie lubię, to musi byc szmira" , "Bo mówią, że Cameron to tylko efekty to Avatar polubią tylko ci, którzy są puści i dla nich nie liczy się fabuła." Ja nie chcę oceniać Avatara, bo musiałam często wychodzić do toalety. co nie oznacza, że filmu w ogóle nie oglądałam. ;( A poza tym mógłbyś uszanować moje wypociny, proszę.
Jako kobieta jesteś bardziej emocjonalna od mężczyzn dlatego avatar mógł zrobić na tobie lepsze wrażenie bo emocje które on wywoływał nie były tak mocno zablokowane. Podoba mi się Inc ale tylko podoba. Ma genialna muzykę, efekty ale całości nie mogę nazwać genialną. Avatara mogę. Najwyraźniej mamy inne gusta. Ale przynajmniej nie jesteś na tyle zwichrowana żeby oceniać Avatara na 1.
Po co wysilać się żeby rozumieć Inc Treść filmu sama płynnie powinna wchodzić nam do głowy. Wysilać to ja sie mogę na siłowni lub jak układam puzzle.
ps. Oglądanie A bez przerw na kompie a w kinie to co innego.
Avatar moim zdaniem też ma proste przesłanie. A jeśli chodzi o różnice w seansie domowym a kinowym to odczuwalne, dlatego nie oceniałam filmu. Poza tym nie wstawiłabym oceny 1, może trochę zraziło mnie nastawienie wielu ludzi , że taki był piękny. Nie lubię się później rozczarować, a zwykle tak jest.
PS. Jestem baaaaaardzo emocjonalna. :)
Ludzie wzruszali się na avatarze ponieważ była tam opowiedziana niesamowita historia, historia człowieka który zdradził własną rasę, aby ratować niebieskie jaszczurki ! DO tego wszystkiego dochodzi miłość córki wodza do kowboja, oraz możliwość biegania swobodnego przez bohatera głównego. (to nie tylko efekty)
zapraszam na mój temat avatorowy , aby wspólnie muc podziwiać piękno tegoż arcydzieła ;p
http://www.filmweb.pl/film/Avatar-2009-299113/discussion/Tendencyjny%2C+schematy czny+aż+do+BÓLU+!!!+Jak+można+takie+coś+nazwać+ARCYDZIEŁEM,1390908
Ciekawie napisany tekst (chwytliwy), z kilkoma naprawdę dobrymi tekstami, ten z rodziną Polańskiego mnie szczerze rozbawił :) Generalnie jednak przerost formy nad treścią.
Co do Twojej tezy dlaczego "Incepcja" jest tak popularna się nie zgodzę! Z Twojego tekstu wynika jakoby "Avatara" wszyscy tępili, jest zupełnie odwrotnie. Większość widzów, szczególnie tych mniej wyrobionych i uwielbiających czystą rozrywkę wręcz kocha "Avatara". Nie ma żadnej nienawiści z powodu niebotycznych zysków jakie film przyniósł, skąd Ty tą myśl wziąłeś? Dam Ci namacalny przykład, jak wygląda odbiór "Avatara". Wczoraj oglądałem jakiś teleturniej (chyba się to "Gilotyna" zwie), pewna kobieta (tak na oko 20-25 lat) dostała pytanie, jaki film dostał oscara za najlepszy obraz 2009 roku. W możliwych odpowiedziach obok "Hurt Lockera" był właśnie "Avatar". Dziewczyna stwierdziła, że to na pewno musiał być "Avatar", bo była na nim w kinie, bardzo jej się podobał i wszystkim jej znajomym też przypadł do gustu, po prostu tak świetny film musiał dostać główną nagrodę. Tak wygląda odbiór filmu "o smerfach" u przeciętnego widza. Zresztą, czy "Avatar" w kilka tygodni po premierze nie kręcił się również koło pierwszej dziesiątki w top 100, mając ocenę podobną, albo i wyższą od "Incepcji" ?
zgadzam się z Tobą autor tematu za bardzo przeżywa dalej avatara...a teza zawarta w temacie nijak ma sie do rzeczywistosci...chociaz idac tokiem jego rozumowania to nie wiem co jest lepsze cieszyc sie z sukcesu filmu, ktorego 'barany' z usa nie zrozumieli, czy ktory w koncu zrozumieli przy odrobinie pomocy niebieskiego papieru do pakowania w 3D.
Dokładnie, zgadzam się z przedmówcą. Avatar miał na haczyku jako przynętę efekty specjalne a Incepcja fabułę i obie przynęty zadziałały. Osobiście bardziej podobała mi się Incepcja, ale nie powiem, że Avatar wypadł o wiele gorzej. Tych filmów chyba nie powinno się porównywać, bo oba nadają na innych płaszczyznach... to tak jakby porównywać piątkowy koncert w filharmonii z ósmą Mahlera i np. koncert MONO.
Nienawiść może i się pojawia, ale tylko z powodu takich wypowiedzi jak Twoja, toż to prowokacja i nic innego.
"Teraz już chyba wszyscy zrozumieli dlaczego Avatar wzbudza tyle gniewu i nienawiści i dlaczego ta nienawiść zmieniła się w miłość do Incepcji"
Nie nie rozumiemy Twojego pierdo***, piszesz takie pierdoły, że szkoda było czasu w ogóle czytać to gówno. Zgłoś się lepiej do jakiegoś specjalisty może jeszcze jest szansa na zdrowe lepsze życie. Takie pierdoły możesz sobie pisać na kartce papieru, nie karz czytać tego ludziom a co ważne, nie przyznawaj się nikomu znajomemu , że to Ty napisałeś.
Twoje uwagi są niezwykle cenne z psychologicznego punktu widzenia. Zastanawiam się co wywołuje taka agresję w niedojrzałym młodym umyśle. Oceniłeś avatara na 10 więc nie jesteś typowym przypadkiem. Tzn jesteś typowym frustratem tu nie różnisz się niczym od innych przegranych życiowo degeneratów. Ale jakie mogą być twoje motywy? Opisz mi proszę w skrócie swoje dzieciństwo i relacje z kobietami. Miałeś kastrującą matkę?
To co napisałeś wielkimi literami sprowokowało mnie do przeczytania wszystkiego. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie było warto. Wątpię, że ktoś poszedł na incepcję z powodu Heatha Ledgera, więc mocno się z tym zagalopowałeś. Pozamykaj swoje myśli w klatki, bo średnio nad nimi panujesz. Również czuć tutaj dużo goryczy, wiem, ja też nie lubię polaczków, działają mi na nerwy, ale trzeba mieć świadomość że nie wygra się z całym światem (albo chociaż krajem). Biała wstążka... to też daleko idące posunięcie, ale gdyby polacy byli tacy wylewni jak amerykanie to bliżej im by było do borata...
A no to, że grał w "Mrocznym Rycerzu" Nolana. W pokrętnym umyśle autora tego tematu, narodziła się "błyskotliwa" myśl, że fakt iż Ledger nie żyje, spowodowała, że amerykanie masowo wybrali się na nowy film Nolana.
Dzięki za wyjaśnienie, chyba sama bym na to nie wpadła.. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że może to było przyczyną mojego pójścia na ten film. Już się bałam, że gdzieś na ekranie pojawił się pośmiertnie Ledger a ja jego nie zauważyłam... ;)
ten tekst to jedna wielka bzdura.. szkoda było czasu na przeczytanie całości - autor powinien uszanować nasz jakże cenny czas i ograniczyć się do tych wspomnianych 10 linijek, albo jeszcze lepiej - w ogóle nic nie pisać...
Ciekawe! Nawet przez myśl nie przeszło mi to, że ide drugi raz na seans z powodu dzejmsa kameróna i hif ledzera- mimo iż obu lubię, to avatara nie trawie, a właściwie ludzi avatar 4ever, no ale cóz. Jedni wolą spędzać miło czas na dworze, drudzy wolą siedzieć przed filmwebem i pisać durne posty i teorie na temat wielkości niebieskich penisów.
Twój tekst bardzo mnie rozśmieszył, ciekawe czy to prawda!
Nie rozśmieszył cię ale sfrustrował dlatego próbujesz kąsać jak wściekła żmija ale jesteś tylko padalcem więc możesz sobie posyczeć i się powić to wszystko
Znowu bełkot o "cennym czasie" spędzanym na dworze, ludzie zlitujcie się co wy na tym dworze robicie, oglądacie filmy na laptopie? Polacy przestali wychodzić z domów 15 lat temu odkąd pojawił się u nas pilot do TV i więcej kanałów.
Dawno się tak nie uśmiałam. xD Heath Ledger i Avatar nie mają nic wspólnego z Incepcją. Ludzie poszli, bo są a) zaciekawieni zwiastunami b) lubią reżysera albo kogoś z obsady c) chcą się przekonać czy film jest naprawdę taki dobry jak wszyscy mówią.
"gdyby bardziej ogarnięty reżyser"
Nolan jest nieogarnięty? Dobre.
MUSZĘ DODAĆ ŻE:
Większości ludzi podobał się Avatar, ale na forach dominują skrajne opinie, wśród piszących nie ma reprezentatywnej grupy. Wystarczy poczytać onet. Filmweb miał kiedyś wyższy poziom. Ale niestety właśnie Avatar bardzo go obniżył. Nigdy wcześniej tylu nieszczęśliwych przegranych ludzi nie zebrało się w jednym miejscu żeby łącząc się w nienawiści zapomnieć choć na chwilę o nieszczęśliwym dzieciństwie bez rodzicielskiej miłości, o braku perspektyw na przyszłość, pieniędzy, wykształcenia, przyjaciół czy 2 połowy. Teraz na forum Avatara trochę się uspokoiło ponieważ sporo z nich siedzi dniem i nocą pod pałacem prezydenckim.
Z tym PAŁACEM PREZYDENCKIM to dobre porównanie. Sam chciałem to uwzględnić po wczorajszym cyrku pod PR, ale mnie uprzedziłeś. Wszytko to odzwierciedla Nasze pojmowanie innych ludzi, zdarzeń. Taka oto polska mentalność.
Jeśli swoje zdanie budujesz na onetowych i filmwebowych trollach to się nie dziwię, że dochodzisz do tak skrajnych wniosków jak w temacie założycielskim. Czasami warto wyłączyć komputer, wyjść na zewnątrz i zobaczyć jak naprawdę wygląda rzeczywistość panie Piotrku.
Zresztą nie wiem czy warto wchodzić z Tobą w dyskusję, bo po tym jak odpisujesz innym użytkownikom w tym temacie widać, że niczym nie różnisz się od tych, których krytykujesz. Jeden z przykładów: "opisz mi proszę w skrócie swoje dzieciństwo i relacje z kobietami. Miałeś kastrującą matkę?" Co to w ogóle ma być?!
Nie rozumiem Twojej reakcji. Nie można Incpecji zarzucić, że jest złym filmem. Gra aktorska jest dobra, efekty są świetne, muzyka też, w końcu coś nowego, jeśli chodzi o fabułę, ale nie na tyle skomplikowanego, żeby przeciętny widz kina komercyjnego nie mógł sobie dać z tym rady. I piszę tak z punktu widzenia osoby, której nigdy nie przyszłoby do głowy porównywać tego filmu z Avatarem ( nota bene ten film również doceniam za efekty i scenografię, niestety pocahontasowa historia nieco mi nie odpowiada).