Obejrzałem raz, nie podeszło, obejrzałem drugi raz, jeszcze gorzej. Cztery poziomy snu, ciekawa konstrukcja świata,
wszystko po to aby w pewnym momencie zrobić z tego jedną wielką, widowiskową sieczkę. Strzały, wybuchy, pościgi,
czekałem tylko aż wyskoczy gdzieś zza rogu Stallone z minigunem. Za dużo efekciarstwa, za dużo sztucznie napędzanej
akcji, kiepsko, moim zdaniem, wykorzystany przewodni motyw snów. Zawiodłem się, oj zawiodłem na tym filmie, może
gdyby faktycznie wyskoczył gdzieś Sylwester, bawiłbym się lepiej.
Bo tego filmu nie ogląda się dla fabuły, a dla aktorów. Gdyby była inna obsada, z pewnością nie byłoby tylu ochóch i achów. Pomysł w sumie dobry, ale jakiś taki rozwleczony.
Być może masz rację, być może nie zrozumiałem tego filmu, kto to sprawdzi? Uważam że zmarnowano duży potencjał tkwiący w tym filmie, sama koncepcja wielopoziomowego snu, marzeń sennych, podświadomości jest bardzo ciekawa, lecz moim zdaniem, niezgrabnie, chwilami łopatologicznie prowadzona, więcej, często schodzi na drugi plan a widz raczony jest naglę wybuchami, strzelaninami, pościgami jakich nie powstydziłby się, wspomniany przeze mnie Stallone. Dla mnie, reżyser położył nacisk, na inne, niż ja bym oczekiwał, akcenty, nie wykorzystał potencjału tkwiącego w samym pomyśle filmu.
Być może dla Ciebie, jest to film kompletny,( po ocenie sądząc, jest), ja widzę tu dużo mankamentów które dla Ciebie i innych, mankamentami być nie muszą, ba, mogą być wręcz zaletami. Każdy odbierze to inaczej.
O gustach się nie dyskutuje jak to mówią :D
Rzeczywiście było dużo strzelanin,akcji,pościgi,wybuchy ale mi to nie przeszkadzało. Zdołałem skupić się na samej koncepcji incepcji(rym) a te strzelaniny itp. odebrałem jako taki fajny dodatek do bardzo interesującego głównego wątku.
mam to samo, w sumie to już nie pamiętam czy go kiedykolwiek obejrzałam do końca ale na pewno próbowałam. Nawet Leo nic tu nie pomógł. Temat ciekawy ale oczywiście zepsuty bo amerykanie widocznie nie usiedzą bez multum pościgów i strzelania, film szybko mnie znudził.