Załóżmy wariant, że totem się przewrócił i koniec filmu oznacza rzeczywistość.
Rozumiem, że można trwać w LIMBO dziesiątki lat, co w rzeczywistości trwa nawet ułamek sekundy. I po tych latach jak uda Ci się wybudzić, to wstajesz jak po normalnej sesji . Dlatego wszscy wybudzili się niemal jednocześnie, chociaż SAITO spędził w Limbo z 50 lat, a Cobb z 20 (rozumie, że różnica wynika z tego, że Saito trafił tam wcześniej bo umarł, gdy Cobb jeszcze żył)
Ok.
A co się dzieje, gdy nie uda się wybudzić, gdy nie znajdzie się drogi i zapomni, że to sen? Czy będący w śnie umiera w rzeczywistośći - chyba, że zostanie karmiony dożylnie, to śni tak długo jak aparatura podtrzymuje jego życie?
To chyba reżyser pozostawia jako niedomówienie w które nie ma co się zagłębiać...
Wydaje mi się, żegdyby Saito umarł ze starości w limbo, obudziłby się w rzeczywistości jako młody facet.
Myśle, że umrzeć w rzeyczywistości był by im bardzo trudno. Poprostu by się obudzili po kilku godzinach, tak jak normalnie sie budzi cżłowiek. Co za dużo snu to nie zdrowo :)
Bez sensu. To w takim razie po co byłoby się przejmować całym Limbo , szukac Saito i zawracać sobie głowę całą sprawą. Znajdzie nie znajdzie - i tak wybudzi się jak skończy się narkoza. A że spędzi tam 50 lat - bez znaczenia (a nawet i dobrze, bo zyskuje drugie życie) , skoro obudzi się jak po 4 godzinnym śnie pamiętając jedynie kilka zamazanychobrazków.
Chodzi o fakt życia i umierania w samotności. O fakt, że Saito będzie przez to przechodził i to mu skrzywi psychikę po przebudzeniu.
W samotności....no nie wiem. Coob był tam z dziećmi i żoną, a na scenie z Saito są tam różni ludzie. Czy bez miłości znaczy w samotności? To co drugi człowiek umiera w samotności.
Dla mnie bez sensu te wszystkie teorie co jest rzeczywistością, a co nie, bo jak się człowiek zastanowi chwilę dłużej to z logiki filmu wynika, że nawet jeżeli Coob i Saito pozostaną w Limbo choćby i na 100 lat, to w końcu umrą. I co ? I wybudzą się w samolocie mając wrażenie że śnili przez 10 godzin.
Co nie zmienia faktu, że film oglądało się genialnie i pierwsze przemyślenia po wyjściu z kina były bardzo sympatyczne. Dawno tak nie miałem po filmie.
Powiem tak - Ci ludzie to były jedynie projekcje, więc można powiedzieć nawet, że takie duchy.
I w tym momencie zaczynamy poruszać kwestie etyczne, dlatego, że każdy różni się odbieraniem rzeczywistości na każdego inaczej wpłynęłoby życie 100 lat w samotności/ w otoczeniu projekcji.
No oczywiście. ;) Myślę, że każdy, kto zastanawia się nad filmem znajdzie jakieś niejasności i zawsze znajdzie się osoba, która bedzie starała się to wytłumaczyć na swój sposób. I odwrotnie. Każdy coś zrozumiał "na pewno" i znalazł jakieś "błędy". Tylko każdy w innym miejscu. ;) Fakt faktem, że każdy interpretuje inaczej.
Najpiekniejsze jest właśnie to wszysyc po tym filmie zaczynamy mysleć. ;D
Ach, no i właśnie fakt, że Cobb był tam z kimś kto nie był projekcją, tylko śnił razem z nim, pozwolił mu nie sfiksować. xd
A może Saito był biznesmanem z tak twardą psychiką, że w ogóle by się na nim coś takeigo nie odbiło. ;]
Nie wiadomo czy wybudzili się przez koniec działania narkozy. Może z limbo nie dałoby się w taki sposób wybudzić.
Nie wiadomo jaki byłby efekt. Równie dobrze mogłaby być nim śpiączka. Albo wcale by nie umarł we śnie. Przecież teoretycznie się starzał.
Samotność jak powyżej napisałem to kwestia względna i pytanie czy rzeczywiście w samotności (Cobb był tam z ukochaną , a Saito chyba też nie był sam)
A efekt dla psychiki - nie ma co się rozwodzić, ale Coob 2x przeżył wiele lat w Limbo, a Saito też się zestarzał w Limbo, więc Cobb znajdując go w tym wieku, zaoszczędził mu może z 3 lat życia.