Mój seans skończył się około 2 w nocy,a po jego zakończeniu ekipa oglądająca klaskała na stojąco.
Amerykański. Tak. Ale wbijający w fotel. I bez sensu są wszelkie porównania z avatarową bajką, bo to chyba nie ta kategoria. Di Caprio rewelacyjny, jego 'współgracze' również.
I muza...Jestem na tak:)