Wreszcie mogę napisać o tym filmie, wreszcie wiem o czym mowa - i bardzo się z tego cieszę, gdyż jest to jeden z najbardziej niezwykłych i intrygujących filmów Amerykańskich bieżącego dziesięciolecia. Bo kiedy wychodzisz z kina i autentycznie zaczynasz się rozglądać wokół siebie zastanawiając się czy to co Cię otacza aby naprawdę jest realne to znaczy, że filmowi udało się wywrzeć niebanalny wpływ na twoją świadomość i podświadomość. Tak, Incepcja tak na mnie podziałała! Wiele już napisaliście o tym filmie więc nie będę się silił na obszerną recenzje, podzielę się z Wami tylko kilkoma swoimi odczuciami i spostrzeżeniami z seansu. Przede wszystkim Nolan po raz kolejny udowodnił, że bardzo dobrze spisuje przy realizacji filmów będących swoistą hybryda gatunkową: Incepcja jest bowiem zarówno wciągającym kryminałem, o korporacyjnej intrydze i szajce cwanych złodziej, jak i dynamicznym filmem akcji, z bezbłędnie zrealizowanymi scenami walk i pościgów, jest też kinem psychologicznym opowiadającym o poczuciu winy, o trudnych relacjach ojca i syna oraz o poszukiwaniu szczęścia i sile podświadomości, jak także sprawiającą przerażająco realne wrażenie wizją science fiction, w której technologia stanowi tak wielkie zagrożenie dla ludzkiej jednostki, że nie znajduje ona już schronienia nawet we własnym umyśle. Incepcja to przede wszystkim, jednak kino filozoficzne, które bierze swój początek z idei - ,,idea jest jak wirus, nieuleczalna i wysoce zaraźliwa" - , skłania do zastanowienia się nad istotą rzeczywistości i zjawisk: co jest prawdą, a co iluzją, czy nasza rzeczywistość to jaskinia Platona, w której obserwujemy tylko cienie prawdziwej rzeczywistości, a realnym światem są sny, stanowiące prawdziwy świat idei, gdzie w pełni możemy korzystać ze swojego umysłu? Incepcja dużo intrygujących pytań, z których wiele - z samej swej natury - nie może znaleźć odpowiedzi, które jednak pobudzają umysł do działania. Największym jednak osiągnięciem Nolana w przypadku omawianego filmu jest chyba, wielopoziomowa struktura tego działa, która ma zarówno wymowę filozoficzną, jak także pozwala cieszyć się filmem na całkiem różnych poziomach. Akcja dzieje się równocześnie, w kilku rożnych miejscach będących odbiciem podświadomości człowieka, do której wtargnęli nasi bohaterowie, ale także owa wielopoziomowość oznacza, że widz nie zainteresowany filozoficznymi rozważaniami, albo meandrami psychologii, może nie zwracać na nie uwagi skupiając się na kryminalnej intrydze bądź cieszyć się dynamizmem scen akcji. Każda z tych rzeczy może być dla odbiorcy równie zajmująca. Incepcja to też piękny przykład potęgi obrazu: finezyjnego połączenia realnych krajobrazów i innowacyjnych efektów specjalnych - np. scena w nieważkości -, precyzyjnej pracy kamery i sprawnego montażu. W filmie odwiedzimy piękny Paryż, egzotyczną Mombasę, ośnieżone szczyty górskie i szalony świat snu umieszczony nad brzegami oceanu podświadomości. Siłę obrazu podkreśla charakterystyczna muzyka Hansa Zimmera, która w tym filmie ma niezwykłą moc oddziaływania na słuchacza. Podobały mi się też twórcze nawiązania do mitologii - Ariadna i labirynt - , obecne także w Matrixie, do którego ten film również zdaje się nawiązywać. Jednak Incepcja jest o tyle lepsza od wspomnianego filmu, że nie powiela schematu walki dobra ze złem i nie prezentuje nam naiwnej i oklepanej bajeczki o wybrańcu mocy. Postacie bohaterów są żywe i przekonujące, ich problemy intrygują, co jest niemałą zasługą aktorów, którzy dobrze się tu spisali - jak wcześniej mogłem przemoczyć Kena Watanabe, z którym Nolan też już miał okazje pracować? Podsumowując Incepcja to piękny przykład na to, na co stać współczesne kino gdy w kręcenie filmów zaangażowani są ludzie z prawdziwym talentem i pasją, czyli jest to obowiązkowa pozycja dla każdego miłośnika X muzy. Zasłużone 10/10.