Incepcja

Inception
2010
8,2 651 tys. ocen
8,2 10 1 650908
7,9 78 krytyków
Incepcja
powrót do forum filmu Incepcja

Hahahaha!

ocenił(a) film na 3

Rzadko zamieszczam komentarze na jakichkolwiek forach, ale ten film totalnie wyprowadził mnie z równowagi.
Ten film nie zaskakuje dosłownie w ŻADNYM momencie, jest beukotliwy, pseudointelektualny, niespójny. Ktoś wspomniał o ciekawym, dającym do myślenia zakończeniu. A ja od momentu, kiedy pojawia się sugestia możliwych komplikacjach podczas wybudzania myślałem właściwie tylko o tym, że jeśli reżyser zakończy film w ten właśnie sposób to będzie po prostu beszczelny. Najbanalniejsza, najbardziej przewidywalna i zgrana puenta, którą można było zastosować. Ciągnące się w nieskończoność "wywody" o podświadomości na poziomie 2 klasy szkoły podstawowej prowadzone w sposób "dyrektywny", tzn. bohaterowie z ekranu bezpośrednio tłumaczą widzowi o co reżyserowi chodzi - moim zdaniem totalne zaprzeczenie kina i najlepszy wyznacznik słabości filmu . Konwencja typowej sensacji puszczanej w piątek o 20 na tvnie + pseudopsychologiczne analizy straty, winy, pogodzenia się z losem (podlane litrami łez, łamiącego się głosu) połączone ze scenerią rozwleczonego romansu z supermarketu. Każdy z wątków poruszany w filmie był wielokrotnie poddawany dogłębnej analizie w innych filmach. Incepcja nie analizuje absolutnie niczego, ślizga się pobieżnie po różnych problemach. Stwarza tym samym wytrych, na który naiwni czasem się łapią, tzn. im ogólniej się o sprawach opowiada, tym większej ilości znaczeń i głębi się w filmie dopatrujemy. Tymczasem ten film jest płaski jak dupa. Fabuła jest po prostu koszmarna, gra co poniektórych aktorów nie dużo lepiej, film jest rozwleczony (bałem się, że poziomy snu przekroczą w którymś momencie 2 tuziny).
Film ratują efekty i niektóre wizje świata przedstawionego. Tu też spodziewałem się czegoś lepszego, wszystko co interesujące pokazano w trailerach. 2,5 godziny? Panie Nolan, żeby tyle czasu torturować bogu ducha winnego widza trzeba mieć COKOLWIEK do powiedzenia.
To tylko część wad tego filmu, szkoda czasu na dobijanie tego co i tak jest trupem.
Film generalnie dla dzieci do 7 roku życia. Dużo migotek, błyskotek, hałasu. A poszukująca młodzież z pewnością dobuduje wielką ilość "mądrości" i "interpretacji" o które panu Nolanowi nawet przez myśl nie przeszły.

wrumwrum

hahaha!
O, i tyle odnośnie Twojego bełkotu. Nazwa Twojego tematu pasuje idealnie do tego jaka reakcja następuję po przeczytaniu Twoich wypocin.

użytkownik usunięty
burza_lukas

@burza_lukas, trafnie podsumowałeś kolejnego pseudointelektualistĘ na tym forum. Wypociny wyprowadzonego z równowagi choleryka, któremu nie spodobał się film. Zrozumiałym jest, że każdy ma prawo wyrażać swoje opinie, ale ja osobiśnie nie nie zamierzam czytać przelanych emocji i żaru osoby, która w sposób widoczny ma ze sobą problemy psychiczne i zaburzenia osobowościowe.

ocenił(a) film na 7
wrumwrum

To prawda, film do ‘kwestii filozoficznych’ niczego nowego nie wnosi; kwestie realności/nierealności rzeczywistości to już Hindusi podejmowali kilkanaście wieków temu, a koncepcja ludzkiego umysłu, jaką posługują się w filmie jest rodem z końca XIX wieku. Ale to w ogóle nie jest istotne. Film jest świetnie zrobiony i ja po obejrzeniu go nie czułam, że zmarnowałam czas. To mi wystarczy, żeby się go nie czepiać. Bo, powtórzę już po raz kolejny, film nie ma takich ambicji, jakie mu przypisujesz. Nie jest żadnym głosem w jakieś debacie światopoglądowej, ani w niczym takim.

ocenił(a) film na 3
selene_

z poprzednikami nie dyskutuje, poza uwagą, że to nie jest prywatne forum potakiwaczy i każdy ma prawo się wypowiedzieć. W Podałem dokładne przykłady mankamentów filmu, a obelgami z nikim się nie zamierzam się przerzucać.
Co do Twojego selene_ głosu: brak ambicji - ok, nie ma takiego obowiązku, ale hype towarzyszący filmowi pozwalał mieć jakieś tam oczekiwania. I ja takie szczere oczekiwania miałem, na prawdę myślałem, że będzie to rzecz trochę dalej od hollywoodzkiej taśmy. Temat jest fajny, sam się nim trochę interesuję i poważne potraktowanie "podbudowy" wcale nie musiałoby zaszkodzić akcji. Moim zdaniem jest to kolejne oszustwo - kusimy różne typy widza, a każdy z nich kupi bilet, bo inaczej sobie film wyobrazi. Nasza głowa w tym, żeby wyobrażenia nie zbliżyły się zbyt ryzykownie do rzeczywistości (incepcja?).
Poza tym dyskusje o przesłaniu Incepcji to chyba połowa topiców na forum, więc parę osób dało się wkręcić. Wiele materiałów prasowych przed a i teraz, po premierze sugeruje, że właśnie jest to głos w dyskusji: "inwigilacja, kontrola umysłu, manipulowanie pragnieniami - już dziś żyjemy na granicy wirtualnego i prawdziwego świata, w przestrzeni, w której łatwo się zgubić" - gorączkuje się w swej recenzji w Przekroju Małgorzata Sadowska.
Nie czuje się wcale jakimś inteligencikiem, filmy najbardziej lubię amerykańskie, nie starsze niż lata '70, jakiś w miarę sensowny mainstream albo okolice. Bardzo chętnie zarzucam sobie czasem jakiegoś Seagala jak jest akurat na polsacie. Ale lubię być traktowany poważnie i się odpowiednio nastawić - jeśli podchodzę z założeniem, że ma być tak głupio, że aż śmiesznie i tak w rzeczywistości jest - to super! Tutaj zawiodłem się niesamowicie i być może też z tego powodu trochę ostra moja pierwsza wypowiedź (którą co do meritum podtrzymuję w całej rozciągłości).
Jeszcze 1 rzecz, bardzo poważna wada - film na pograniczu fantastyki (gdzie rządzi wyobraźnia), który poza jakością efektów nie wprowadza nic nowego, żadnego oryginalnego pomysłu, to jednak słabo. Rzeczywistość wykreowana w takim choćby Matrixie to jednak był spójny zestaw fantastycznych pomysłów, które w kulturze masowej istnieją i mają się dobrze (ilość parodii, stylizacji etc. etc.). Mam wrażenie, że po Incepcji zostanie... Nie wiem, bączek? I o ile argument braku ambicji intelektualnych jest rzeczywiście subiektywny, to reżyser taki jak Nolan powinien mieć małe wyrzuty sumienia z powodu popełnienia sprawnie zrealizowanej, drogiej i całkowicie wtórnej wakacyjnej sensacji.

ocenił(a) film na 7
wrumwrum

To już jest kwestia reklamy „okołofilmowej”, która średnio mnie zajmuje. Nigdy nie czytam żadnych recenzji przed udaniem się do kina (i dlatego też nie oczekiwałam żadnego wiekopomnego arcydzieła). Czytam zwykle po seansie i zgadzam się z nimi, bądź nie. Jeśli przeczytam jakąś, która będzie imputowała filmowi jakieś głębokie treści filozoficzne, psychologiczne, polityczne czy jakieś inne, to po prostu to zleję i tyle, bo mam już na ten temat swoje zdanie. I nie będzie to dla mnie żaden problem, ludzie różne rzeczy piszą, a papier przecież wszystko zniesie.

Ja oczekiwałam rozrywki na wysokim poziomie, i to dostałam. A że film nie przejdzie lub przejdzie do historii s-f. A co mnie to obchodzi? Ja się dobrze bawiłam i tyle mojego.

wrumwrum

co ty piszesz masz zryty beret:):):):) hehehe i tyle na temat twych wypocin!!!!!!!

ocenił(a) film na 3
ptys273

:):):):):):):):): ptysiu z kremem!!!!!!!!!! jesteś bystrym i zabawnym gościem!!!!!!!!!!!!! :):):):):):):) Twoje argumenty mnie przekonały!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Krótko, na temat i bez wypocin!!!!!!!!!!!! Doceniam to!!

użytkownik usunięty
wrumwrum

Autor tematu ma rację, miło się ogląda, ale nie ma się czym podniecać, dorabiać ideologii ani rozkładać tego filmu na czynniki pierwsze, aby znaleźć jakieś drugie, trzecie i czwarte dno...
Dla mnie to jest film dla osób mało wymagających. Fabuła z serii: należy wszystko możliwie mocno zamotać żeby potem różni nawiedzeni fani mieli zajęcie i mogli sobie to na różne sposoby interpretować. Muzyka - pisana "nie na orkiestrę tylko na zespół obrabiarek ciężkich", czyli im głośniej i ciężej usłyszmy bum-bum-bum tym widownia się bardziej ucieszy. Efekty - jedna fajna scena z zaginającym się miastem, druga - ujdzie od biedy - walka w korytarzu hotelowych, więcej ciekawych scen brak. Dodatkowo niesamowicie tandetny motyw z sejfem. W sumie nic specjalnego, ale można sobie wmówić przed seansem że zaraz zobaczymy arcydzieło i wgniecie nas w fotel, a dalsza część sensu toczy się na zasadzie samospełniającej się przepowiedni.

ocenił(a) film na 9

Zgadzam się, że doszukujemy się w sumie zbędnie drugiego dna, którego pewnie nie ma, ale tak naprawdę co jest złego w tym, że każdy ma własną interpretację tego filmu i dyskutuje o tym z innymi? Od razu jest głupi czy co? Ja tak robię i jakoś nie czuję się nawiedzona...
Co do muzyki to już zupełnie się nie zgadzam. Praktycznie całe życie jej poświeciłam, również prawie całe wykształcenie, dlatego nie mogę się zgodzić, że jest ona prosta i tylko bum bum jak to nazwałaś. Jest piękna i wspaniale buduje napięcie. Spróbuj coś takiego sama napisać...
Co do efektów... a ta scena jak chociażby dom się zawala? Albo ten budynek w śniegu fabryka czy co to tam było? Albo ogólnie widok całego rozpadającego się miasta? A wizualnie nie zauważyłaś jak te film był pięknie wykończony? Czasem odrywałam oczy od aktorów żeby popatrzeć na wystrój.
Motym z sejfem... czemu tandetny?

I wiesz nie sądzę, żeby umysł człowieka tak działał jak to przedstawiłaś w końcówce postu.
Uważam, że im bardziej się nastawiasz na arcydzieło tym bardziej się zawodzisz. Ja np. trochę się zawiodłam właśnie przez to, że zrobiłam coś czego wiem że robić nie wolno - nastawiłam się na przełomowy film w ogóle nie z tego świata ;) Oczywiście i tak uważam Incepcję na rewelacyjną, ale brakowało jej czegoś do arcydzieła.

ocenił(a) film na 3
googaify

rzeczywiście większość poruszonych problemów to kwestia gustu. Aspekt wizualny - było ładnie, ale żeby film wywalił kogoś na plecy powinno być przynajmniej pięknie i świeżo. Najważniejsza sprawa - interpretacje warto wymyślać, ten kto interpretuje nie robi nic złego. Moim zdaniem problem leży w tym, że nie dowodzi to poziomu filmu, tylko dużej wyobraźni osoby interpretującej. Powstaje zjawisko "interpretacji mądrzejszej od wiersza". Pisałem o tym w pierwszym wątku - pobieżne traktowanie zagadnień będące efektem nazwijmy to delikatnie, niezbyt wytężonej pracy reżysera daje dużo miejsca naszej wyobraźni. Tak jak kartka papieru - im mniej jest powycinana (mniej pracy włożono), tym ciekawszą wycinankę my możemy wykonać. Jeśli mamy świetną wyobraźnię, może będzie to nawet arcydzieło. Co wciąż nie zmienia faktu, że wersja pierwotna była tylko półproduktem.
Co do muzyki, Scarlett chodziło chyba bardziej o dźwięk niż samą muzykę, te grzmoty, łomoty i inne łubudu.

ocenił(a) film na 9
wrumwrum

w większości się zgadzam, ale pamiętaj że nie odpowiadałam Tobie tylko Scarlett, więc cały mój wywód o interpretacji był również kierowany jedynie do niej. Co do tego, że przy Incepcji następuję zjawisko cytuję "interpretacji mądrzejszej od wiersza" to zgadzam się w zupełności napisałam już to samo w innym wątku, że staramy się być mądrzejsi od Nolana ;)

użytkownik usunięty
googaify

Nie, nie ma nic w tym złego, ale zauważ jak prosto jest według takiego schematu skroić film: trzeba zamotać fabułę, poprzestawiać kolejność wydarzeń, stworzyć jakieś różne poziomy i piętra, która nawzajem się przecinają (i zauważ że według tego schematu jest zrobiony każdy film Nolana) i pojawia się milion interpretacji, a problem polega na tym, że ten film (oraz inne filmy tego pana) nie zasługuje na to, żeby tak się nad nim zastanawiać. Nie jest głęboki ani ambitny, nie niesie ze sobą żadnego przesłania - to tylko forma jest przerośnięta. Więc można sobie powiedzieć - ok fajna forma (chociaż dla mnie jest tandetna) i koniec, nie traćmy czasu na szukanie czegoś czego nie ma.
Co do muzyki - cóż pewnie masz większą wiedzę, dla mnie jest to bardzo głośne walenie po uszach czymś ciężkim bez kompozycji. Ale błagam nie używaj w rozmowie zwrotów typu "Spróbuj coś takiego sama napisać..." bo to obniża Twoją wiarygodność. Czy fakt, że nie potrafię napisać nic lepszego odbiera mi prawo do krytyki? A więc Ty nigdy nie krytykuj premiera/prezydenta/rządu, bo sama nie napiszesz lepszej ustawy budżetowej i nie krytykuj reprezentacji w piłce nożnej, bo sama też nie wygrasz żadnego meczu.
Efekty są lepsze w co drugim filmie sci-fi, a obok wizualnie pięknego filmu (np. filmów Gilliama, Gondry'ego) Incepcja nawet nie stała.
Sejf symbolizuje tajemnicę - bardziej oklepanego symbolu nie można było wybrać.
Moim zdaniem ludzie właśnie tak odbierają większość filmów (np. Dark Knight, Avatar, Incepcja) - nieważne co zobaczą - tak się napalili, że i tak będą wychwalać film pod niebiosa.

ocenił(a) film na 9

Cóż masz rację, że można w ten sposób prosto stworzyć film, ale nie wydaje mi się żeby taki był właśnie ten. Nie zgodzę się z tym, że ten film nie jest głęboki i że nie niesie ze sobą żadnego przesłania, a tym bardziej że nie jest ambitny.
Co do tego "spróbuj to sama napisać" masz rację, poniosło mnie. Po prostu ta muzyka jest dla mnie tak dobra. Sorry za to. Chociaż jeśli chodzi o nasze organy władzy to nie sądzę, żebyśmy nie potrafili napisać lepszej ustawy niż oni hehe ;) nie no żartuję oczywiście nie znam się na tym.
Masz rację, że sejf jest symbolem zdecydowanie oklepanym, ale mi się właśnie ten element podoba.
Wygląda na to, że znamy zupełnie innych ludzi ;) bo ja osobiście odbieram filmy gorzej jak się na nie nastawiam. Po prostu się zawodzę. Co do Avatara i Dark Night to dodam, że nie podobały mi się jakoś specjalnie.

użytkownik usunięty
googaify

Czyli jednak da się dojść do porozumienia:) Dodam, że mi się film miło oglądało, ale te wszystkie piętrowe intrygi w co drugim filmie zaczynają męczyć - szczególnie, że bez tej całej fasady treści zostaje niewiele. Mam wrażenie, że nie można obecnie stworzyć "normalnego" filmu, tylko trzeba wszystko maksymalnie udziwnić, żeby zyskać zainteresowanie. Sama nawet lubię przerost formy nad treścią (bo o to w sumie przecież chodzi w kinie) ale niech ten przerost nie udaje, że nie jest przerostem, tzn. niech nie udaje, że niesie ze sobą jakieś głębsze treści.

ocenił(a) film na 9

Oczywiście, że się da. Jeżeli ani jedna ani druga strona nie obraża się wzajemnie to jasne, że się da :)
zgadzam się, że teraz wszystko musi być udziwnione, żeby zarobiło na siebie. Nie cierpię ery Avatarów. Natomiast jedna Incepcja mi się spodobała. Może dlatego, że wspaniały jest świat przedstawiony w tym filmie. Ja widzę w tym filmie swego rodzaju drugie dno, no ale cóż, nie musimy się przeciez zgadzać we wszystkim. To nawet niemożliwe :)

ocenił(a) film na 9
wrumwrum

ta jasne, nie zaskakuje ;) akurat. rozumiem, że mógł się nie podobać, ale że nie zaskakiwać? To co cię zaskakuję? Przecież ten film jest tak zakręcony że ma się wrażenie, że sam scenarzysta nie bardzo wie o co chodzi.

ocenił(a) film na 3
googaify

pierwsze 2/3 Adaptacji, Pi mnie zaskakują. Tarantino mnie zaskakuje. I milion innych rzecz, wcale nietrudno mnie zaskoczyć. Wolę filmy, które sprawiają wrażenie, że reżyser wie o co chodzi. Bardzo skomplikowaną historię najczęściej da się opowiedzieć DOSĆ prosto i wtedy zazwyczaj jest dobry film.

ocenił(a) film na 9
wrumwrum

racja Tarantino potrafi zaskoczyć i rzeczywiście w Incepcji wydaje się jakby wszyscy się pogubili co właściwie robią. Sądzę, że to był zabieg celowy, ale rozumiem że ktoś może myśleć inaczej. To prawda, że skomplikowaną historię da się opowiedzieć w miarę prosto.

ocenił(a) film na 10
googaify

Zatem jak opowiedzieć te historie "dość prosto" czy też "w miarę prosto"?

ocenił(a) film na 9
stev1989

chyba się nie zrozumieliśmy. Ja nie mówiłam o "Incepcji" tylko ogólnie stwierdziłam fakt. Incepcję uwielbiam i opowiedziana prościej jak dla mnie byłaby dużo gorsza.

ocenił(a) film na 10
googaify

Zatem ogranicze pytanie do "dość prosto" (czyt. Pana wrumrwum).

ocenił(a) film na 3
stev1989

primo: nikt z nas nie jest scenarzystą + nie wziął za ten film paru milionów usd. Ten kto wziął powinien to umieć.
secundo: tu nie ma żadnej historii. Jak się te wszystkie nibysupełki porozwiązuje jest tylko ciemność. To trzeba by pewnie pisać od początku.
Nie znam się na fantastyce, ale u takiego Lema, zazwyczaj wszystkie te czary-mary, były zazwyczaj tylko dodatkiem. Cała historia była gdzie indziej, fantastyka była tylko środkiem, przyprawą żeby ją opowiedzieć w oryginalny, ciekawy sposób (danie główne). W incepcji przypraw jest więcej niż dania głównego, które w dodatku niezbyt jest świeże.
W poniższym pośnie (Treh) w 1 akapicie cała ta historia, właściwie wyczerpująco została zrelacjonowana.

ocenił(a) film na 10
wrumwrum

Nie. Skoro mówisz - "Bardzo skomplikowaną historię najczęściej da się opowiedzieć DOSĆ prosto i wtedy zazwyczaj jest dobry film." - to powiedz mi w jaki sposób "Incepcje" można tak opowiedzieć. Reżyser nie powiedział, że jest to możliwe, tylko Ty. Zatem Ciebie pytam. Zatem o ile nie piszesz dla samego pisania, odpowiedz na pytanie.

Wg mnie sam główny wątek filmu - zaszczepienia idei (wg technik NLP - stworzenie filtru postrzegania) jest sama w sobie cholernie skomplikowana. Nie wspominam o trudzie przedstawienia tego w wersji, którą Kowalski w maksymalnym skupieniu będzie w stanie zrozumieć.

ocenił(a) film na 3
stev1989

Nie rozumiesz, powtórzę. Nie jestem ani pisarzem, ani scenarzystą. Jestem czytaczem, oglądaczem. W swoich ocenach opieram się na tym co do tej pory widziałem, czytałem i porównuję. Czy Incepcja podobała mi się bardziej, od rzeczy, które widziałem do tej pory? nie. Dalej - dlaczego? A MIĘDZY INNYMI (bardzo wieloma innymi) dlatego, że dość prosta historia została opowiedziana w bardzo zagmatwany sposób. W tych książkach które mi się podobały proporcje były zupełnie inne.
Poza tym jakie ma znaczenie co reżyser powiedział (by?) o filmie. Reżyser kończy film, film wchodzi do kina i to on ma do mnie przemawiać. W większości przypadków nie obchodzi mnie co twórca filmu na jego temat twierdzi. Nemo iudex causa sua.
Po 3 zakładając nawet, że NLP to coś więcej niż szybki sposób zarobienia pieniędzy dla tzw. "trenerów", co większość środowiska naukowego kwestionuje, to w jaki sposób NLP definiuje zaszczepienie idei nie powinno być w jakikolwiek istotne. Incepcja to film, który przez większość czasu ma bardzo luźny kontakt z rzeczywistością (nawet jeśli NLP istnieje to jest jej częścią) i rzeczywistość ta, że tak powiem scenarzysty w dużym stopniu nie obowiązuje. Kowalski poszedł do kina a nie na kurs NLP i całkowicie wystarczającym jest dla niego, że zaszczepienie idei to proces, w którym osoba A uzna za swoją ideę osoby B niebędąc tego świadomą i całkiem możliwe, że wbrew swojej woli. Czyli proces podobny do tego za jaki znaczna część społeczeństwa (niesłusznie) uważa hipnozę (nieświadmi zabójcy i inne tego typu bzdety).

ocenił(a) film na 10
wrumwrum

Nie przecze, że w Twojej wypowiedzi jest wiele logiki. Tyle że nadal nie rozumiem gdzie Ty widzisz w tym filmie "prostą historię opowiedzianą w zagmatwany sposób". Co do NLP w dyskusję tutaj nie będe się wdawał bo będzie jeden wielki offtop.

ocenił(a) film na 3
stev1989

Cytuję "Zdaje się, że chodziło o to, by tak wpłynąć na jednego człowieka aby postępował zgodnie z sugestią innego. (...) Podlane łzawą opowiastką rodzinną ... i już." I jeśli temat traktuje się poważnie, to całe życie można kręcić takie filmy, bardzo dobre filmy. Ale moim zdaniem tutaj żaden z tych tematów poważnie nie został potraktowany, był tylko pretekstem do pokazania jak można wydać 200 żeby mieć 800. Ale to jest kwestia gustu, i czy się komuś podobało czy nie i niebezpieczeństwo początku niekończącej się dyskusji. Mi się nie podobało choć w 100% szanuję Twoją opinię.
Poza tym tematyka snu jest tak subtelna, fascynująca i tajemnicza, że ten cały poligon w moim rozumieniu się kupy nie trzyma. Można to było przekierować bardziej w stronę modelu działaniu służb specjalnych moim zdaniem jeśli już pytałeś o szczegóły. A tu jest pierd... obuchem w głowę.

ocenił(a) film na 3
wrumwrum

i zwróć jeszcze uwagę ile na forum jest pytań o technikalia. Nie o samą historię, postaci, tylko właśnie technikalia. Architektów, limbo, poziomy, co kto podczas snu może a co nie i dlaczego, jak to w końcu z tymi totemami. To właśnie nazywam komplikacją. Ten świat powinien być okrutnie efektowny ale dość przejrzysty pod względem konstrukcji i reguł, nie tu powinien tkwić ciężar filmu. Po czym poznaje się czy jesteś w świadomym śnie (mówię tu o "śnie w realu")? Nie jesteś w stanie policzyć palców, masz zniekształcone dłonie, spojrzenie w lustrze daje efekt inny niż w rzeczywistości. Nie musisz tego rozumieć, ale robi to na Tobie wrażenie. W incepcji takich fajnych, klimatycznych motywów brak.
Słaba historia trzyma się na zagmatwanym rusztowaniu. I co najgorsze to nie są jakieś smaczki, one warunkują to czy widz się totalnie w tym bałaganie nie pogubi. Potem toczą się rozprawy doktorskie na temat tego niekonsekwentnego świata stworzonego przez Nolana na potrzeby 1 filmu, co jest kompletną stratą czasu i biciem piany. Nie o każdym filmie trzeba dyskutować, ale jeśli film skłania do dyskusji tego typu tym gorzej dla niego.

ocenił(a) film na 6
wrumwrum

Zgadzam się z krytyczną oceną świeżo obejrzanego filmu. Zdaje się, że chodziło o to, by tak wpłynąć na jednego człowieka aby postępował zgodnie z sugestią innego. Tylko tyle.
I aby to zrealizować konieczne były łopatologicznie pakowana widzom (Jezus Maria!, przez dwie godziny) do głów idea, łomocąca muzyka, mnogie sekwencje z wybuchami, wybuchami i długotrwałymi seriami z broni automatycznej. Podlane łzawą opowiastką rodzinną ... i już.
Cieszę się, że wielu widzów wyszło z kina zadowolonych i spełnionych. Ja muszę starannie poszukać w repertuarach jakiegoś ciekawego filmu.

ocenił(a) film na 9
Treh

to będzie trudne bo kina preferuję raczej Shreki niż dobre porządne filmy

wrumwrum

wrumwrum wszystko byłoby ładne i piękne w Twojej opinii, w końcu kwestia gustu i mogło Ci się nie podobać, używasz wytrawnego słownictwa aby ludzie po przeczytaniu zrozumieli, że nie mają do czynienia z idiotą lecz z poważną krytyką....ale potem "sam sobie strzelasz w łeb" BAAANG !!!!!! Pozwól, że zacytuję "Film generalnie dla dzieci do 7 roku życia" Po tym jak tym tekstem strzeliłeś sobie w łeb, cała Twoja opinia którą wcześniej przeczytałem została potraktowana z góry jako bełkot. Nie będę już wspominał twoje wywody na temat jak to nazwałeś "romansu z supermarketu". Myślę, że po prostu jesteś zadufanym w sobie burakiem który dużo gada i któremu zdaję się, że pozjadał wszystkie rozumy.

ocenił(a) film na 9
burza_lukas

burza_lukas idealnie to ująłeś,takich inteligentnych krytyków na tym forum jest w cholerę

ocenił(a) film na 10
burza_lukas

Wg mnie poniżej poziomu jest krytykowanie kogoś za cynizm. Równie dobrze można krytykować by Was za brak umiejętności jego rozpoznania.

ocenił(a) film na 3
burza_lukas

przyznałem w którejś z wypowiedzi, że pierwszy post jest trochę za ostry, pisany pod wpływem emocji i jeśli ktoś poczuł się urażony przepraszam. Merytorycznie podtrzymuję, wątek romansowy być może najgorszy jaki kiedykolwiek widziałem. Lepiej by było gdyby go tam nie było, choć rozumiem cel w jakim się tam znalazł - pewna część publiczności kobiecej z jednej strony + brak czasu na nadanie mu jakiegokolwiek sensu i wyrazu, i bez tego film jest za długi. Chciałbym jednak zauważyć, że wątek 7 letnich dzieci nie jest jedynym, a to co robisz jest to klasyczny przykład nieuczciwej dyskusji (uchwycenie się czegoś naprawdę małego dla zakwestionowania czegoś większego).
Poza tym nawet jeśli jestem chamem (każdy pewnie trochę jest) stwierdzenie "Po tym jak tym tekstem strzeliłeś sobie w łeb, cała Twoja opinia którą wcześniej przeczytałem została potraktowana z góry jako bełkot" jest klasycznym błędem w rozumowaniu. Mój brak manier może nie mieć nic wspólnego z jakością merytoryczną mojej opinii. Są to 2 odrębne rzeczywistości.
Poza tym poziom krytyki, na którą się wystawiłem ze strony pierwszych komentujących, powinien spotkać się z jakąś rekacją z Twojej strony, obrońcy kultury i poziomu debaty, którym zakładam jesteś. Zakładam, że to niedopatrzenie i nie doszukuję się tu podwójnych standartów.

ocenił(a) film na 9
wrumwrum

ale to Ty narzuciłeś tematem taką a nie inną formę rozmowy. Czemu więc się dziwisz? Oczekiwałeś ukłonów, grzeczności, poważnej polemiki - czegoś, czego sam nie pokazałeś wyskakując z pseudointeligencją, niespójnością (przykłady?), poziomem drugiej klasy i zlepkiem banałów ("niczego nie analizuje, ślizga się, dupa", itp.) Gdy widzę taką krytykę, to sam mam ochotę, jeśli już w ogóle, odpowiedzieć w najlepszym razie uszczypliwością. A że teamt przeradza się potem w niekulturalną jatkę, to jest psychologicznie nawet zrozumiałe...

ocenił(a) film na 7
wrumwrum

Ja się z kolegom zgadzam, poniekąd. Romans z supermarketu, absurdalność poziomów snu i brak zaskoczenia - trafne i prawdziwe. Budowanie głębi fabularnej na zasadzie piętrzenia tych samych elementów, jest raczej tanim pozoranctwem i męczeniem widza, niźli majstersztykiem. Ostatnia scena, to już chwyt poniżej pasa i tandeta. Nie ma się co obrażać i burzyć, analiza treść brutalnie burzy powierzchowną magię i odsłania wątłą istotę odzierając ją uprzednio z wizualnych fajerwerków. Film niewątpliwie i tak się broni, chociażby dobrym aktorstwem czy też wartką akcją, ale nie takie dzieło, jak go malują. Mnie nie przekonał, ale do połowy bawiłem się naprawdę nieźle, szkoda, że tylko do połowy.

ocenił(a) film na 8
wrumwrum

Napracowałeś się. Moim zdaniem niepotrzebnie. OK - film Ci się nie podobał.
Niby podajesz konkretne przykłady, ale są bardzo subiektywne.
Mi się to wszystko podobało. Jeżeli Tobie nie - zapamiętaj nazwisko reżysera i scenarzysty i zastanów się 2 razy zanim pójdziesz na ich kolejny film. Pozdr

wrumwrum

Dodajmy do tego jeszcze zakończenie - reżyser nie wiedział jak wybrnąć, to uciął bączka - "a niech się zastanawiają czy się przewróci czy kręci nadal, film przynajmniej uznają za zajebiaszczy" ;]

wrumwrum

Autor tematu ma dużo racji, przede wszystkim w drugim poście. Pseudointelektualizm Incepcji bije po oczach, ale szczerze mówiąc miałem to gdzieś, gdy dobrze bawiłem się w kinie i siedziałem jak wryty.

Matrix miał jednak zarówno lepsze sceny akcji (bardziej kiczowate, ale co z tego skoro się wybroniły), jak i prezentację mechaniki świata i jego zasad (lepsze i ciekawsze dialogi).

ocenił(a) film na 8
wrumwrum

W 100% zgadzam się z założycielem tematu i moimi przedmówcami.
Spodziewałam się po tym filmie o wiele więcej niż pseudointelektualizmu,zbyt zawiłej akcji,i przerostu formy nad treścią.A ten wątek Cobb'a który wciąż widzi w każdym śnie Mal i dzieci wręcz poraża swoją "taniością",jest to wręcz chwyt "na litość",gdzie widz ma za zadanie współczuć głównemu bohaterowi,i przez to bardziej wchłaniać ten chłam zwany Incepcją.W zasadzie wszystko co w tym filmie ciekawe jest zawarte w trailerze.W moich oczach film ten wypadłby o wiele lepiej,gdyby był krótszy.W tej postaci film ten nuży swoją długością,i po wyjściu z kina czułam się potwornie zmęczona.Zakończenie - bardzo przewidywalne,bez fantazji i polotu.
Mimo wszystko Incepcja nie jest złym filmem.Jako "masówka" sprawdza się bardzo dobrze,i jeśli ktoś nie ma wobec tego filmu większych oczekiwań nie będzie zawiedziony.

ocenił(a) film na 10
Lecterka

Nie traktuje wypowiedzi autora tematu serio, widząć oceny jakie wystawil on wielu klasykom.. Donnie Darko 4/10 , trylogia Władcy Pierścieni 3/10, 300 spartan 2/10, Sami Swoi 5/10 no litości... No wybacz chłopie ale to mówi samo za siebie, że masz pewne problemy. Jestem pewien że większosc filmwebowiczów się ze mna zgodzi.Pozdrawiam.

wrumwrum

Do autora wątku: ale dlaczego wszystko wziąłeś tak strasznie na serio? Zgadzam się, że gdybyśmy się zajęli analizowaniem"filozoficznej" warstwy filmu to fabuła Incepcji mogłaby zostać streszczona w jednym zdaniu, wcale zresztą nieoryginalnym. I nie da się zaprzeczyć, że dobrze zbudowanych, wielowymiarowych postaci też tam nie odnajdziemy. Ale jeśli tylko potraktujemy Incepcję w kategoriach wakacyjnego blockbustera (zapewne nie o to Nolanowi chodziło, ale my mamy prawo pokazać mu figę) to film nie będzie już raził swoją pretensjonalnością. Będzie po prostu dobrze wyreżyserowanym, obfitującym w niesamowite efekty wizualne, trzymającym w napięciu (przynajmniej mnie) filmem. Że był przewidywalny? Jasne. Ale to jak z wszystkimi filmami, w których dobrzy biją się ze złymi. Hollywood ma swoje prawa. I tak myślałam, że będzie dużo gorzej. Że Leoś Di Caprio nie umie grać? Wiadomo od dawna. Śmieszą mnie zarówno ci, którzy ten film gloryfikują, jak i ci, którzy mieszają go z błotem.


Btw. po Incepcji jestem już w stanie wyobrazić sobie Ellen Page jako Lisbeth Salander.