We wstępie wspomnę, że Incepcję uważam za film genialny. Jest to chyba pierwszy, od czasów Matrixa film, w którym użycie tak wymyślnych efektów specjalnych jest w pełni uzasadnione. Teraz czas przejść do konkretów.
Otóż uważam, że większość z Was błędnie interpretuje ten film. Próbując go zrozumieć nadal pozostajecie w sferze snów głównego bohatera, a rozwiązanie jest moim zdaniem znacznie prostsze.
Cały film jest snem Cobba, który po prostu zasnął podczas podróży w samolocie. Bohaterami jego snów są pozostali pasażerowie(i są to najprawdopodobniej przypadkowi ludzie) oraz prawdziwe dzieci, żona(która mogła(aczkolwiek nie musiała) zginąć w jakimś wypadku i to niekoniecznie takim jaki ukazany został w głowie głównego bohatera). We śnie pojawia się także bączek. Można go nazwać "totemem" gdyż jest to najprawdopodobniej jakaś cenna pamiątka(możliwe że faktycznie związana z żoną). Za moją interpretacją przemawia wiele faktów:
- Cobb budzi się gwałtownie, nie umiera w żadnym limbo, po prostu się budzi, nic nie zostało ucięte..
- nie ma żadnych znaków, aby ludzie z pokładu się znali, nawet Saito odwraca od niego wzrok i gdzieś dzwoni(nie sądzę aby używał swoich "wielkich wpływów" i wywiązywał się z umowy. Mało realne jest wyczyszczenie kartoteki za pomocą telefonu na pokładzie samolotu)
- na lotnisku na Cobba czeka dziadek jego dzieci, co może świadczyć o tym, że był to zapowiedziany przylot, a nie przypadek. Cobb nie jest zaskoczony tym, że go widzi.
- "drużyna Cobba" zachowuje się tak jakby go w ogóle nie znała, o czym pisałem już wyżej... Mija ich na lotnisku, nie spotykając się nawet z ich spojrzeniami
-kwestia wyglądu dzieci... Otóż we śnie wyglądały tak jak Cobb zapamiętał je przed swoją podróżą(która niekoniecznie musiała długo trwać).
-kręcący się bączek... Cobb nie zwrócił na niego uwagi, ponieważ wiedział, że to co my, widzowie oglądaliśmy na ekranie było tylko snem. Zresztą bączek i tak zaczynał tracić równowagę.
Warto też zwrócić uwagę na zachowanie głównego bohatera po przebudzeniu w samolocie, a także na lotnisku. To jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że moja teoria ma sens :)
Jak dla mnie Twoja teoria nie ma sensu, ponieważ po przebudzeniu Cobba w samolocie wyraźnie widać jak Arthur i Ariadne się na niego patrzą. (np. Arthur tak jakby z podziwem-"a jednak Ci się udało".
Owszem, patrzą się, ale czy to oznacza, że razem dokonali wielkiego dzieła we śnie? I nie nazwał bym tego spojrzenia "podziwem". Równie dobrze Cobb mógł się dziwnie zachowywać przed przebudzeniem. Proponuję prześledzić jeszcze raz zachowania głównego bohatera i jego towarzyszy od czasu przebudzenia w samolocie aż do samego końca filmu(głównie zachowanie na lotnisku, gdzie ukazani są jako całkowicie obcy sobie ludzie). Początkowo też nie zwracałem na to uwagi, będąc jeszcze "w śnie Incepcji", ale wydaje mi się, że reżyser wyraźnie daje nam do zrozumienia, że to co ukazywał przez cały film było światem snu, światem w którym nie ma żadnych reguł, światem irracjonalnym, wykreowanym przez śniący umysł bohatera. Ostatnie 10 minut filmu to właśnie konfrontacja tego obrazu ze światem prawdziwym, dobrze nam znanym.
Oczywiście nie mówię, że moja interpretacja pokrywa się z zamysłem zrodzonym w głowie Nolana. Nie wykluczam także, że kilka interpretacji jest poprawnych. Rzuciłem temat, aby ewentualnie moją teorię wykluczyć, poprzez obalenie któregoś z argumentów. Film widziałem tylko raz i jak już napisałem w jednym z wątków, mogłem coś przeoczyć(chociaż na ogół jestem dość uważnym obserwatorem; obrączki i inne "szczególiki" też potrafiłem w tym filmie wychwycić).
Ja zwracam tylko uwagę na to co zaobserwowałem. No ale chyba każdy zauważył, że obudzenie się Cobba było gwałtowne, nie był to ani zryw, ani śmierć we śnie... Nic nie zostało ucięte. On po prostu się obudził. Pamiętajmy, że nikt nie mógł go obudzić, jeżeli naprawdę byłby pod narkozą.
twoja teoria ma sens jak każda inna, częsć osób jest jednak przywyczajona do swoich i boją się że mogą się mylić więc nawet nie bedą rozwarzać, jednak argumenty można obalić
1) co do pierszego tak samo wyglada pierwsza chwila przebudzenia w obcym miejscu jak i pojawienia się w kolejnym śnie, chwilowa dezorientajcja
2) znakiem że sie znali było to że na niego patrzyli, osoby które nie mają ochoty na kontakt wzrokowy z obcymi nie patrzą na nich a zarówno Arthur, Ariadne i Saito utrzymali kontak wzrokowy, co do telefonu Saito każdemu wydaje sie że ten jeden telefon miał załatwić sprawę, w każdym załatwianiu sprawy przygotowuje się grunt a potem jest ten jeden telefon który potwierdza że sprawa jest aktualna - więc jest to jak najbardziej możliwe
3) Cobb rozmawiał z dziadkiem o tym że jest szansa powrotu, czy w filmie musi być dosłownie pokazane jak podaje mu przez telefon kiedy przylatuje, to był zwykły lot linii lotniczych żadna tajemnica, a nie będąc pewnym sukcesu tym bardziej mógł potrzebować kogoś z bliskich na lotnisku
4) obcy ludzie wogóle by na niego nie patrzyli, oni nie mogli lecieć go obściskiwać z dwóch powodów, pierwszym był Fischer którego mocno by zdziwiło że obcy sobie pasażerowie pierwszej klasy są zaprzyjaźnieni, dwa to nie wiedzieli co sie stanie na lotnisku przy odprawie, ale widać było i znaczące spojrzenie Eames tuż przed nią jak i Ariadne już po niej, normalne jest że po akcji grupa się rozchodzi i albo spotykają w umówionym miejscu albo czekają na inną formę kontaktu
5) tylko jak wytłumaczysz że nie mógł ich zobaczyć we śnie jeśli to był zwykły wyjazd od rodziny na chwilę
dzieci pamiętał takimi jakimi widział przed wyjazdem tylko mógł być on tak samo długi jak myślą inni jak i krótki jak myślisz ty
6) Cobbowi było już wszystko jedne czy baczek się kręci czy nie, jedyne co go interesowao to zobaczyć dzieci i nie ważne czy to był sen czy jawa on osiągną swój cel
a skoro to miała być zwykła drzemka w samolocie to bączek nie powinien mieć żadnego znaczenia więc to po co nim kręcił? wytęskniony ojciec powinien lecieć przywitać się z dzieciakami a nie bawić się bączkiem :)
Twoja teoria jest błędna z jednego głównego powodu.
Cobb jest podejrzany i poszukiwany przez władze za morderstwo żony (chyba że wg Ciebie jego żona też była snem - ale wtedy skąd dzieci do których by jechał/leciał?).
Jeśli cały film okazałby się snem, to Cobb nie miałby możliwości powrotu do swoich dzieci.
Umożliwił mu to Saito czyszcząc jego kartotekę.
jeśli cały film okazałby się snem to znaczy tylko że właśnie wracał do domu i nie było żadnych przesłanek by nie mógł tego robić
a babcie widziałeś? a podobno była ;)
można zaożyć że traumatyczne zdarzenie, śmierć żony np. pod pociągiem, wywołały w nim strach o rodzinę, o dzieci i dlatego przyśnił mu się taki sen
nie twierdze że tak było :)
Teoretycznie masz racje, mogło się wydarzyć wszystko w tym filmie.
Ale nie przekonuje mnie to :D
To byłby niesamowicie długi sen.
Jedna sprawa. Coob nie jest podejrzany o morderstwo!:)
W Stanach w świetle prawnym jest on uważany za osobę, która swoim zachowaniem i czynami - spowodowała śmierć osoby (tutaj samobójstwo).
Żona siedząc na gzymsie mówi iż doniosła policji o wszystkim o tym że sie nad nią znęcał. Prawo w USA działa troszeczkę w tym przypadku inaczej. Jeśli małżonka (dla przykładu) chce popełnić samobójstwo ale jej sie nie udaje, pojawiają sie u niej smtuni panowie i pytają dlaczego chciała to zrobić- potem taki przykładowy mąż trafia za kratki za swoją zbrodnię. Wymiar sprawiedliwości różni się troszkę od naszego i nie można o tym zapomnieć. Druga sprawa - żona siedzi na przeciwległym oknie więc w chwili upadku jej ciało jest inaczej ułożone niżeli by skakała z okna w którym stał Coob. Sądzę że na to wpadły każdy śledczy.
ale śledczy mógł podejrzewać, na podstawie jej doniesienia, że nakłaniał ją do skoku lub jej groził lub że ten skok był aktem desperacji kobiety nad którą on się psychicznie znęcał - gdy ktoś grozi ci bronią i wymusi skok z dachu to jest to czyn który raczeej kwalifikuje się do morderstwa
TO nie był sen, ponieważ na lotnisku wymieniają sie spojrzeniami m.in Arthur z Cobbem. Po za tym Saito po przebudzeniu z tego co pamiętam dotyka się tam gdzie był postrzelony:) Gdyby to był sen Mal po swojej śmierci zniknęła by, gdyż w snach każdy kto ginął znikał i przenosił się poziom wyżej tudzież do limbo. Np. Arthur w początkowych scenach. A skoro posądzili Cobba o morderstwo żony znaczy, że nie zniknęła tylko spadła, zabija się, zajęła się tym policja i potem Cobb ucieka przed aresztowaniem zostawiając dzieci. Także to był świat realny.
Po za tym jeśłi to wszystko byłoby snem to tak złożony sen, który zakłada jeszcze w pewnym momencie, że Cobb leci samolotem którym leci i wchodzi sen w sen opowiadając w śnie o swojej żonie. pomagając japończykowi, żeby konkurencyjna firma nie miała monopolu, a jego koleżanka z miasta robi faworki i knują, żeby jeden gościu pokochał starego ojca i knują w tym celu intrygę mającą ciągłość jest już kompletną wydumaną bajką. To nawet na haju takich skomplikowanych rzeczy nie ma:) Po za tym w śnie nie pamiętamy jak się znaleźliśmy w danym miejscu i co robimy, natomiast Cobb wiedział skąd przylazł,dlaczego uciekł, po co, gdzie, jaki ma cel, jaką prace, umiejętności, wspomnienia. Dlatego ta opcja że to wszystko jest sen przypadkowego człowieka w samolocie jest słaba.
Słuchajcie jeśli to jest sen, to kwestia policji i wymiaru sprawiedliwości nie ma znaczenia. Widział ktoś w ogóle w całym filmie 1 choć policjanta oprócz lotniska ? To podświadomość decyduje jak potoczy się sen tylko trzeba zaszczepić mu odpowiedni kierunek. Katharsis po śmierci Mal i pogodzenie się z tym faktem pozwoliło mu zobaczyć dzieci... realnie czy w śnie nie mam pojęcia.
"Inception: The Cobol Job" to komiksowy prolog "Incepcji" dostępny w Internecie. Napisany został przez Jordana Goldberga, a opowiada o poprzedzającym filmową fabułę zadaniu, które wykonuje Cobb (Leonardo DiCaprio) wraz ze swoim zespołem.
To łądnie dopełnia pokazując, że to nie był sen, a Cobb był specjalistą od wykradani snów;)
rozumiem, że po snie Cobba...Saito patrzy na niego i bierze telefon, zeby zadzwonic gdzie?
Ja twierdzę, że to był sen we śnie... Saito jest projekcją Cobba i dzwoni wypełnić to co obiecał.
Dla mnie jednak sensem tego co działo się na ekranie nie było zaszczepienie myśli u Fishera tylko zaszczepienie myśli u Cobba, że czas pogodzić się ze stratą Mal i powrót do dzieci. Pytanie kto tej incepcji dokonał, bo skoro Cobb od lat nie potrafił sobie z tym wszystkim poradzić to dziwnym zbiegiem okoliczności teraz trafia na Fishera, który jest taki sam jak on.. ma te same problemy i tak samo się oczyszcza, tak samo używa się pozytywnych emocji do zaszczepienia mu idei i takie same katharsis przechodzi.
Natomiast to czy scena w samolocie to rzeczywistość czy limbo, czy może kolejny poziom snu to już kwestia interpretacji.
Dla mnie cały film jest jednym snem we śnie.
w ogole ta teoria nie trzyma sie kupy...bo jest jednym wielkim gdybaniem...nie wiemy nic co potwierdzaloby incepcje na Cobbie... trzymajmy sie zasad wynikajacych z filmu, skoro to sen Cobba to cala ekipa to projekcje..., ktore Cobb wytwarza sobie z perfekcyjna dokladnoscia a Mal nie potrafi...czyli sa lepiej wytworzone i gorzej wytworzone projekcje...Fisher nie ma tych samych problemow, on nie ma zadnych problemow defacto...zyl by sobie w swoim swiecie dalej znajac prawde...jedna wielka nadinterpretacja....
To samo pomyślałem o Twoim poście, ale nie złośliwie.. po prostu każdy zakłada pewne rzeczy i ich broni. (jak we śnie ?:-) ). Dla mnie Fisher jest super fikcyjny. człowiek gumowy bez jakiegoś większego wyrazu ponad to, że przypomina mi Cobba.. oczywiście nie dosłownie, tylko pewne problemy i sytuację. Nic nie może być zaszczepione w podświadomości wprost. "Ziarno które musi wykiełkować". Dlatego Fisher tylko przypomina Cobba.
Fisher jest niedoskonały bo jest wytworem Cobba (lub kogoś kto steruje snem Cobba) zatem logiczne jest, że jest "gorszy" tak samo jak każdy z tych bohaterów jego ekipy, którzy przypominają bardziej statystów w jego teatrze.
a nawiasem pisząc to każda teoria jest tutaj swoistą nadinterpretacją, bo jak można mówić o faktach w śnie.. rzeczywistość w tym filmie to pojęcie względne.
wlasnie nie widzisz roznicy...ja nie zakladam rzeczy nie wyjasnionych w filmie...po prostu jezeli narracja i przebieg wydarzen swiadczy i tlumaczy co sie w danej chwili dzieje i robi to bardzo precyzyjnie to nie widze podstaw do kompletnej zmiany tego...i to nie jest ten sam poziom prawdopodobienstwa...nie odpowiedzaiales na pytanie o perfekcyjnej doskonalosci projekcji, ktorych nie mozna odroznic od ludzi....
jezeli bierzemy doslownie to co przedstawia Nolan w scenariuszu to kazdy sen jest faktem....a rzeczywistosc jest jedna...bo jezeli odrzucimy wszystkie kwestie z filmu i bedziemy sobie zaglowac wybranymi kwestiami wedle woli to zupelnie nie ma to sensu:)
Domyśliłem się, że każdy będzie ostawał przy swojej teorii, ale nadal nie widzę sensownych argumentów, dla których ja miałbym odejść od swojej. Tak bardzo zwracacie uwagę na te spojrzenia w samolocie.. Można przyjąć, że Ci ludzie się znali, ale gdzie choć przez chwile dane jest do zrozumienia kim oni są? Tak, wiem - nie mogli się ujawnić przez Fischera(nie mówię nawet o słowach, po prostu jakiś element, który łączył by sen cobba z rzeczywistością...).
Telefon... Czy to istotne ? Mógł dzwonić wszędzie... Uważacie, że gdyby Saito załatwiał przez telefon tak ważne sprawy, Fischer nie zwróciłby na to uwagi? Że leci razem z kryminalistą w samolocie, w pierwszej klasie do tego? Poza tym, kiedy Fischer już odszedł, nadal na lotnisku nie było żadnego kontaktu, nawet wzrokowego, a przecież nikt z dobroci serca nie wykonywałby takiego trudnego zadania. W filmie jest też pewien cytat, który warto zapamiętać: w trakcie śnienia sny nie wydają nam się dziwne, jakiekolwiek by nie były. Dopiero po przebudzeniu zdajemy sobie sprawę, że to co widzieliśmy było dziwne. Taki właśnie był ten film. Widz za bardzo zaangażował się w to co widział przez 2 godziny, za bardzo wgłębił się w interpretację tego "snu(tak, nadal uważam, że rzeczywistość zaczyna się dopiero po przebudzeniu Cobba), że nie dopuszcza do siebie myśli, że film rozgrywał się tak naprawdę w ciągu 10 ostatnich minut : )
"...Fischer nie zwróciłby na to uwagi? Że leci razem z kryminalistą w samolocie, w pierwszej klasie do tego?...hahaha bez żartów, sądzisz że wszyscy znaja twarze "kryminalistów" na marginesie to mógł być co nawyżejs zpodejrzany o przyczynienie sie do śmierci żony
telefon saito - czyli odrzucasz że mogło to być już tylko potwierdzenie - to teraz ty udowodnij że tak nie było
nikt na lotnisku się rozlicza z zadania, mają na to czas
.... sorry ale argumenty twoje można obalić i to zrobiłem... tam wyżej
a jestem bezstronny nie obstaję przy żadnej teorii
Podważyłeś, owszem, ale nie obaliłeś :) Myślę też, że film jest skonstruowany tak, aby dopasować do niego kila interpretacji, więc w sumie spieranie się nie ma tu najmniejszego sensu. Tego gdzie Saito dzwonił nie wiemy, dlatego nie możemy udowodnić ani tego, że był to telefon "oczyszczający" Cobba, ani tego, że był to telefon inny, przypadkowy. Ja proponuję jeszcze raz zwrócić szczególną uwagę na zachowanie głównego bohatera po przebudzeniu w samolocie. :)
część dotycząca zachowań grupy po "skoku" obalona ... przykro mi :)
ale zgadzam sie z tym że każda interpretacja ma swój sens :)
bez przesady... dla mnie Twoje argumenty są wyssane z palca i dokładnie theengel je obalił... skoro interpretujesz film po jednej scenie ze spojrzeniami to chyba sam Nohlan by się zdziwił... :)
Przestrzegam przed nadinterpretacją filmu !
Pozdrawiam
Nie oceniam tylko po spojrzeniach... Dobra, nieważne... Niech każdy zostanie przy swoim, ja nikomu niczego nie narzucam ; )
I również pozdrawiam.
Tyle teorii na temat tego filmu jest, że nie ogarniam...
Moja jest taka że Nohlan zrobił incepcję na was, wszczepił wam ideę i szukacie teorii, dorabiacie symbolikę, ukryte znaczenia róznych scen.... Skutecznie się z wami bawi... a film jest prostszy niż wam się wydaje...
Moje rozwiązanie jest akurat bardzo proste.. Jak już mówiłem sensu nie należy doszukiwać się w samych snach ; )
Ale nawet jeżeli jestem "oszukiwany" przez reżysera, to w tym przypadku nie mam nic przeciwko. Cenię filmy, w których zakończenie seansu nie jest równoznaczne z zapomnieniem. Dlatego też właśnie chętnie oglądam filmy Lyncha, które pod względem interpretacji też dają szerokie pole do popisu wyobraźni. W przypadku "incepcji" uważam jednak,że reżyser chciał nas "zaczarować", ale pomimo to sensu w samym filmie też można się doszukać.
taa napisz do nolana oto adres nolan@com.pl może odpowie i potwierdzi twoje "przemyślenia"
a jesteś pewnien że sam nie zasnąłeś na seansie?
Wybacz, ale to, że film Ci się nie podobał chyba nie daje Ci prawa do rzucania się na innych. Jeżeli byś przeczytał to, co wyżej napisałem, to wiedziałbyś, że nie uważam jakoby moja interpretacja pokrywała się z zamysłem reżysera. I nie masz do czynienia z idiotą, więc ten "nieśmieszny żart" z mailem też mogłeś sobie darować : )