Incepcja

Inception
2010
8,2 651 tys. ocen
8,2 10 1 650864
7,9 78 krytyków
Incepcja
powrót do forum filmu Incepcja

Szczerze mówiąc to się zawiodłem na tym filmie. Liczyłem na coś nowego, coś odkrywczego, a tak naprawdę otrzymałem drugą wersję o niebo lepszej wyspy tajemnic. ta sama tematyka, taki sam sposób narracji, i ten sam di caprio (GENIALNY!!! jak zawsze), czyli wszystko, co już widziałem w wersji star trek. a zakończenie wg mnie głupie i wcale nie jest niejasne, a jeśli jest choć trochę, to tylko z powodu błędów scenariuszowych. No chyba, że coś źle zapamiętałem z seansu. Po pierwsze bączek, który się kręci należał do żony cobba, czyli musiał się przewrócić, no chyba, że cobba udowadnia swojej żonie, że znajduje się w jej śnie, ale to jest absurdalnie głupie. brak podstaw do takiego myślenia, czyli główny element zaskoczenia filmu nie istnieje. Bączek musiał się przewrócić i w myśl narracji filmu, Cobb nie śpi, a jego żona nie żyje. Zapewne Nolan chciał zasugerować, coś co prawie każdemu widzowi naturalnie nasunęło się na myśl podczas seansu, że to jego żona skacząc z okna przebudziła się, natomiast di caprio dalej pozostał we śnie, a ona pojawiając się w jego snach chce go z tego wyciągnąć. Niestety narracja została tak poprowadzona, że taka teoria, choć przedstawiona w filmie, nie trzyma się przysłowiowej kupy, a cały film to nic innego, jak podróż w głąb umysłu jakiegoś ważniaka i zaszczepienie mu idei, co z punktu widzenia widza, jest czymś arcybanalnym. Owszem, ładnie zamaskowanym. Motyw zaczerpnięty (i nie mówcie mi tutaj, że pomysł na film powstał dawno temu, ponieważ używam uproszczenia myślowego) z Wyspy Tajemnic nie klei się i absolutnie nie pasuje.

Wniosek: film słaby w gruncie rzeczy. Zbyt długi i pogmatwany jak na kino rozrywkowe, zbyt banalny na kino mogące pozostawić po sobie coś więcej.

nikt

W tym filmie nie ma niespójności ani "dziur" fabularnych i z chęcią Ci to udowodnię - podaj tylko przykład domniemanego błędu.

Jest tylko jedna właściwa interpretacja tego filmu - własna. :)

A Twoje zdanie szanuję i domyślam się, dlaczego tak to odebrałeś.

Galadh

Ja nie mówię tutaj o jakiś szalonych niespójnościach. Rozumiem, że to są zabiegi, aby stworzyć możliwość własnej interpretacji filmu. I kupiłbym to, gdyby zakończenie dawało mi taką możliwość. Rozumiem, czemu nie widzi on twarzy dzieci - ponieważ taki zabieg stosuje Nolan, abyś myślał, że facet wciąż śpi, a jego żona dawno temu się obudziła. I znowu powrócę do tematu "Bączka", ponieważ w mojej opinii to sprawa kluczowa. Jeśli chcesz mnie przekonać do niezauważania niespójności i błędów różnego rodzaju, wyjaśnij mi ten motyw. Od niego uzależniam całą interpretację filmu. Ten bączek należał do jego żony i tylko ona miała go używać i tylko w jej śnie miał nigdy nie przestać się kręcić. Owszem, możemy założyć, że Cobb znajduje się w śnie swojej żony. Interpretacja taka (jako tak naprawdę jedyna alternatywna, biorąc pod uwagę zakończenie, dla tej oczywistej jest czystą nadinterpretacją tego, co zobaczyliśmy, bo przecież można powiedzieć jeszcze, że to jest sen dziadka albo gosposi, która rok temu pracowała dla Cobba:))

Dziwnie przedstawione było także wybudzenie Cobba, po pierwsze czemu Saito był stary? Spędzili tam dokładnie taki sam czas. Po drugie, czy Saito przebudził się strzałem w głowę? Przecież to miało grozić śmiercią albo przynajmniej zostaniem warzywem. Czemu Cobb i Saito budzą się jako ostatni? Nawet po Fisherze. I czemu wszystkie aparatury są już odłączone. Jak to zrobili? Czy nagle pojawiła się jakaś telepatia? (Absurd)




nikt

To właśnie nie jest absurd, tylko rzeczy sugerujące, że Cobb jest nadal we śnie.

nikt

Po pierwsze film w wyspą tajemnic ma mało wspólnego. Znacznie bliższy o dziwo jest ExistenZ.

W filmie w zasadzie nie ma błędów. Jedyny nonsens którego się dopatrzyłem, to proste pytanie, czemu dziadek nie mógł zabrać dzieci Cobba do Europy? Czemu nie widział ich twarzy, nie mógł zorganizować wideokonferencji przez Internet? Interpretacje końca pozostawiam wam, trzeba było po prostu uważać podczas oglądania filmu. Bardzo uważać, bo jest jedna scena o której pewnie nie pamiętacie...

W/g mnie nie jest ani zbyt długi, ani zbyt pogmatwany, ani zbyt banalny.

baryluk

Zabrać dzieci do Europy? Raczej kiepski pomysł. Cobb był ścigany przez różne korporacje i siły bezpieczeństwa, dzieciom mogło się coś przytrafić... Poza tym wyobraź sobie ich reakcję, gdyby dowiedziały się, że jest oskarżony o zamordowanie ich matki - w ogóle, żyć z ojcem "zabójcą", hm... Sądzę, że najlepiej jednak było tak jak było. Poza tym odniosłem wrażenie, że to babcia panuje nad wszystkim i raczej by na to nie pozwoliła.

Galadh

bredzisz.

"gdyby dowiedziały się, że jest oskarżony o zamordowanie ich matki" - przecież oskarżony został w USA, to chyba prędzej zostając w stanach się tego dowiedzą.

'żyć z ojcem "zabójcą",' - przecież w końcu na końcu ze sobą żyją. Coś twoja teoria się nie trzyma kupy.

"Cobb był ścigany przez różne korporacje i siły bezpieczeństwa, dzieciom mogło się coś przytrafić... " - czyli w/g Ciebie sytuacja że korporacje mogą sobie porwać np. dzieci w USA i wymusić na Cobbie aby zrobił to co zechcą, jest nie możliwa.

Zabrać je do Francji przez dziadka, potem gdzieś na wschód do Cobba, a potem wyjechać gdzieś w zapomnienie.

Jedynym wytłumaczeniem może być to że Cobb formalnie mógł mieć odebrane prawa rodziecielskie. No, ale przecież rozmawiał z nimi telefonicznie, również z babcią(?). WIele wątków i nonsensów nie jest wytłumaczone.

baryluk

Nie sądzę.
Może nie wyraziłem się do końca precyzyjnie - ja to widzę w ten sposób, że jednak dzieci siedzące spokojnie w domu są bardziej bezpieczne niż podczas ukrywania się u boku ojca - w ten sposób bardziej prowokują licznych wrogów, których narobił sobie Cobb. Może niektórzy nie byli nawet świadomi jego sytuacji, choć pewnie byłaby to dobra przynęta i raczej sprawdziliby jego życiorys...
Ciekawe, jak by się zachował, gdyby zostały do niego zabrane - podejrzewam, że tak jak piszesz, znaleźliby gdzieś schronienie i tyle - co, jeśli jednak z jakiegoś powodu Cobb musiałby wrócić do roboty na jedno lub dwa zlecenia, potem przemieścić się gdzieś znowu z dziećmi - akurat wtedy pechowo ktoś by ich namierzył albo właśnie od wrogów ojca by się o tym dowiedziały? Mogły zapewne i tu i tam, ale dom Cobba był pewnie pod obserwacją policji itd., stąd też jakieś tam bezpieczeństwo to jest i łatwo by ich stamtąd nie wyciągnęli. W ogóle Cobb obok nich szybciej przyciągnąłby jakieś nieszczęście, o to chodzi.
Co do końcówki - przede wszystkim, interpretacja. Zakładając, że to działo się naprawdę, to cóż - faktem jest, że sielanka mogła zostać przerwana łatwo, ciekawe po prostu, czy Saito zrobił coś jeszcze prócz oczyszczenia go z zarzutów - mieć po swojej stronie szacunek kogoś tak wpływowego to jednak nie w kij pierdział. Fakt, że Cobb przyczynił się do śmierci Mal nie zmienił się, ale jednak ją skonfrontował, pokonał poczucie winy i zakończył swoją podróż, traktowałbym to bardziej symbolicznie niż dosłownie. Mógł godnie zająć się swoimi dziećmi.
Prawa rodzicielskie? Nie wiem, ale i tak nie miało to chyba większego znaczenia, bo przewiezienie dzieci do niego i ich życie z nim mało by miały wspólnego z prawem.

Dopowiedziane to wszystko nie jest, ale możemy ze sporą dozą prawdopodobieństwa pomówić o różnych rzeczach. Napisałeś, że błędów nie ma, ale jednak wątki i nonsense nie są wytłumaczone... To nie do końca to samo, ale jakby przeczy sobie, co? Ciekawe, co konkretnie masz na myśli.

Galadh

+ Wszyscy tkwili w przekonaniu, że Cobb najpierw rozniósł swoją żoną w pył pół pomieszczenia, a potem wyrzucił ją przez okno, więc raczej nie był w niczyich oczach pasjonatem życia rodzinnego. Nie wydaje mi się, żeby korporacje upatrywały dużą szansę w uprowadzeniu jego dzieci, ciekawe, jakby to wyglądało też prawnie... Raczej bardziej opłacalne było przyklejenie się do jego pleców, pewnie parę razy już prawie go mieli. Nie wiemy nawet (chyba, że nie dosłyszałem) jak długo żył w ten sposób, chociaż w sumie wiek dzieci wskazuje na to, że trochę to było...

Galadh

To jeszcze może dodam - Cobba nie interesuje życie uciekiniera z dziećmi u boku, nie chce, by stały się tego częścią, on chce po prostu osiąść spokojnie w domu - na słowo "dom" jest pewien nacisk w filmie.
+ Matka Mal wierzy, że to Cobb zabił jej córkę i pewnie ledwo pozwala na te krótkie rozmówki z jej wnuczętami, chcąc dla nich dobrze wierzy, że sama zapewni im najlepszą opiekę.

Sądzę, że moje 4 posty na temat tej kwestii rozwiewają wątpliwości. To tyle.

Galadh

Dzięki.

No właśnie, mi nie gra (tzn. gra - zależy od interpretacji) tutaj też kwestia, że dzieci są w takim samym wieku jak je zapamiętał. Nawet widzi kontynuacje tej samej sceny w ogrodzie.

Nonsensem jest też to że nie podbiegł przed ucieczką do swoich dzieci i się nie pożegnał szybko.

Co do nacisku na słowo dom, to masz racje, to by sugerowało dlaczego nie chce uciekać i wciągać dzieci w to wszystko. Chodziło też o miejsce i rozwiązanie problemu a nie ciągła ucieczka.

Galadh

sprawa babci to nadinterpretacja.

baryluk

do Baryluka: o jakiej scenie myślisz?

nikt

Wyjście ze snu, i scena w łazieńce gdzie Cobb jest zdenerwowany i chce puścić bączek, jednak Saito mu przerywa i pyta się czy wszystko w porządku.

baryluk

Proszę.

Na tą scenę też zwróciłem uwagę, wskazałbym to jako kolejny argument wspierający teorię o tym, że wszystko jest snem...

ocenił(a) film na 9
nikt

SORY ALE TO NIEJEST KINO ROZRYWKOWE !!!!!!!

ocenił(a) film na 7
londontown

A jakie???

londontown

Jak nie. Dla mnie rozważania filozoficzne, i zagadki są rozrywką. Osoby które za rozrywkę mają też przyziemniejsze rzeczy, też znajdą coś dla siebie w tym filmie.

ocenił(a) film na 9
nikt

spoiler

Mógłby mi ktoś wyjaśnić, czemu Saito w jednej ze scen był stary?

Georgiana_

spoiler

Był na krawędzi zapaści w śpiączkę. Prawdopodobnie wszedł na jeszcze głębszy poziom i przeżył tam wiele-wiele lat, dlatego się zestarzał. Cobb przyszedł go uratować (zresztą potrzebował go aby wykonał telefon do władz). Podobnie we śnie zestarzeli się Mal i Cobb, mieli w nim spokojnie 80 lat.

baryluk

Dokładnie, czas w limbo płynie absurdalnie szybko, zanim Cobb dotarł do Saito minęło już pewnie parę dekad.

ocenił(a) film na 9
Galadh

No tak, przeoczyłam ten fakt...
Dzięki za oświecenie. :)