na poczatku było powiedziane że aby wyjść ze snu to musza być spełnione dwie przesłanki:
-upływ czasu
- trzeba umrzec we śnie
ale co gdy jest sie poziom niżej ,sen we snie ?czy Cobb tonąć w samochodzie powinien obudzić sie w samolocie? tutaj klucz był inny oni wszyscy musieli sie wybudzic na poszczególnych poziomach: pokój w hotelu, samochód, w końcu samolot, może troche mieszam,ale zmierzam do tego że ostatnia scena w filmie ta w domu z dziecmi to nie wygląda mi na rzeczywistość,czy on umierając(?) w samochodzie pozostał w jakimś równoległym/odrebnym snie do swojej żony?
Nolan jak zwykle nie daje prostych odpowiedzi,zmusza do myslenia. Jestem świeżo po seansie i cały czas nie moge przestac myslec o tym filmie, dla mnie jedynm sensownym wyjasnieniem jest to że on pozostał we śnie.Jak to odbieracie?
Nie bardzo umiem efektywnie myśleć w kinie;) w domu skupiam się o wiele łatwiej; ale dziś się starałam usilnie przez cały seans nie tracić wątku, wiedząc, co to za film, hehe. Jest kilka niejasnych momentów, ale akurat końcówka jest dla mnie ewidentnie zrozumiała - to był sen. Pamiętamy o bączku - gdy jest w ruchu, oznacza to, że jesteśmy w śnie. W ostatniej scenie Cobb spogląda na wirujący totem, który się zaczyna chwiać, ale gdy Cobb odwraca wzrok, bączek wyrównuje i kręci się dalej (!) Wg mnie to oznacza jedno - Cobb BARDZO CHCIAŁ, żeby to była rzeczywistość. Tak bardzo tego pragnął, że zobaczył to, co chciał - chwiejącego się bączka, odrzucił w ten sposób jedyny sposób, która dawał pewność poznania, czy jest się w rzeczywistości. A całość fabuły filmu rozegrała się w jego umyśle. Tak to odebrałam i nieco mnie to rozczarowało, jako zbyt "łatwe" zakończenie. Sporo już było filmów, które kończyły się ujawnieniem, ze to wszystko było 'pic na wodę', wymysł głównego bohatera. Oczywiście mogę się mylić, i pewnie tak jest - nie pojadłam wszystkich rozumów;) Muszę "Incepcję" obejrzeć w domu, na spokojnie, ze 2-3 razy, bo kino nie sprzyja skupieniu.