Właśnie wróciłem z seansu i przyznać muszę - jestem pod wrażeniem. Począwszy od fabuły, zdjęć, muzyki (Hans Zimmer!), gry aktorskiej na pomyśle kończąc - wyborne kino. Film ostro pomieszany, niekiedy przypominał ciasto, którego kolejne warstwy składają się z jeszcze większej ilości składników. W zasadzie była to kwintesencja tego do czego Christopher Nolan przyzwyczaił Nas ostatnimi czasy (tak, tak - mowa oczywiście o fenomenalnym "Mrocznym Rycerzu"). Dynamiczna akcja, fabuła, która nie obraża widza (ostatnio z science fiction zdarzyło mi się obejrzeć najnowszego Terminatora i niestety czułem się obrażony...) oraz końcówka filmu, która wciska w fotel zwieńczona miażdżącym przysadki mózgowe motywem na samym końcu.
Jednak są pewne zastrzeżenia. Momentami naprawdę za bardzo pachniało "Matrixem" - tym pierwszym oczywiście. Kilka planów, "podłączanie do snu", kreowanie Świata, naginanie zasad. Gdzieś też tak w połowie właściwej Incepcji (czyli włamania) film zamienił się na jakieś 20 - 30 minut w solidny, aczkolwiek rzemieślniczy film akcji, na szczęście potem powrócił do swej oryginalności.
Ogólnie daję 9/10 - świetne kino, ambitne, zostające w głowie po seansie. Końcówka oczywiście karze pytać "możliwe, że to tak jednak?", zaś całość karze powiedzieć - science fiction w doskonałej formie!