Witam, a co sądzicie o takiej tezie, że cały film to sen Cobba. Pomyślmy:
1. Cobba ściga jakaś firma, o długiej wymyślnej nazwie, tak na prawdę nic o niej nie wiemy i czym się kieruje ścigając Cobba
2. Cobb podczas ucieczki przed pracownikami firmy trafia w wąskie przejście, ale kto i po co tworzy takie wąskie niepraktyczne przejścia, po czym nagle Saito podjeżdża samochodem i go zabiera
3. Saito jest właścicielem dużego przedsiębiorstwa i ma moc sprawczą, aby jednym telefonem wymazać kartotekę Cobba
Ja sądzę, że jest całkiem możliwa. Chociaż bardziej sądzę, że to sen widzów o Cobbie.
A co do 1. to firma nazywa się Cobol, czy może COBBol?:)
mi w pamięci utkwiła jakaś dwuczłonowa nazwa, ale taka typowa dla firm, które zawsze kogoś ścigają :)
to samo myślałem przez cały film ale końcówka pokazuje jednak, że ten świat w którym bączek się przewracał był prawdziwy. Bo gdyby to był jego sen to powinni inaczej zakończyć film
georgi, to mnie chyba źle zrozumiałeś. ja wysuwam tezę, że cały film od początku do końca to po prostu sen Cobba ( zwykłego normalnego człowieka ) w którym to śnie dzieją się rzeczy typowe dla snów - ucieczka przez złymi ludźmi, przejścia przez które nie można przejść. I co jest charakterystyczne dla snu, często jest on absurdalny tak jak postać Saito i jego możliwość wykonania telefonu zbawczego dla Cobba. Jeżeli cały film od początku do końca to sen, to zachowanie bączków nie ma tutaj nic do rzeczy, po prostu umysł Cobba wymyślił taką historyjkę o bączkach i o prawie fizyki ich zachowania w rzeczywistości i we śnie.
[SPOILER]Powód takiego ułożenia akcji też jest: Cobb musiał/chciał pozbyć się niszczącego poczucia winy w sprawie śmierci żony. W końcu dochodzi do swojej podświadomości i przyznaje się przed sobą, że zmarła z jego powodu, ale dzieci żyją i one teraz się liczą. "Ideę" zaszczepiała mu przez wszystkie poziomy świadomości pani architekt. [SPOILER] Taka psychoanaliza na żywo, z ruchomymi obrazkami
1. cobol engineering, przeciez wszystko jest w filmie ludzie:) scigaja go bo zpartoli ekstrakcje u saito
2. tutaj nie widze zwiazku z teza
3. jak wyzej
1. czyli to jest wg Ciebie normalne, że Cobb spartolił akcje i chcą go za to zabić? dlaczego mieliby to niby robić? historia typowa dla snu, w którym jesteśmy przez kogoś ścigani
2. ktoś tworzy przejście, przez które nie może przejść? absurd nr 1
3. Saito, o którym prawie nic w ogóle nie wiemy, tyle, że jest właścicielem dużego przedsiębiorstwa i dąży do monopolu, ale nie wiemy nawet jakiego rynku, jednym telefonem wymazuje, że Cobb jest poszukiwany za morderstwo. absurd nr 2
1. nie wiedział czy chca go zywego czy martwego to raz...dwa nie wiemy ile wzial za to kasy, nie wiemy co za ludzie stoja za ta firma zatem twoje argumenty nie moga zbic tego co jest przedstawione w filmie
2. rozumiem, że chcesz zdjęcia z mombasy ze takie przejscie istnieje...jak tak to nie bedzie absurdem?
3. patrz konkluzja punkt pierwszy...rownie prawdopodobne jest ze ma takie znajomosci.
jezeli te trzy punkty maja swiadczyc o tym ze cobb sni, podwarzajac caly scenariusz to niestety slabo.
Sammy, ja nie twierdzę, że ten film to cały sen, przyszła mi tylko do głowy taka myśl i miałem nadzieję, że ktoś myśli podobnie i dorzuci kilka innych argumentów. oczywiście, że te trzy argumenty to mało.
1. chcieli go martwego , skoro do niego strzelali
3. dla mnie cała ta propozycja wydawała się dziwna, bo Cobb nawet nie dociekał, czy Saito ma w rzeczywistości takie możliwości i bezgranicznie zaufał człowiekowi, którego miał wcześniej ograbić z jego najważniejszych tajemnic. po prostu jakby Nolan przedstawił Saito w jakiejś scenie, w której wiedzielibyśmy dlaczego ma takie możliwości lub koneksje, to bym w ogóle nie podawał tego argumentu
3. okej Saito wyraznie powiedzial ze to byl test...a Cobb byl zdesperowany, musial sprobowac.. i przyjal to na akt wiary zreszta...powiedzial ze chce gwarancji...a Saito ze jej nie dostanie...i moze umrzec w zalu jako stary czlowiek w samotnosci....zreszta nawet na lotnisku cobb nie ma defacto czym postraszyc saito...
prawie bym się zgodził ale
1) ta firma go ściga bo nie wywiązał sie ze zlecenia - nie ukradł Saito "projektu" czy tam czegoś
2) takie przejścia sa niepraktyczne ale się zdarzają wśród starszej zabudowy i mniej cywilizowanych nie objętych restrykcjami budowlanymi zakątkach, Saito był bardzo zaciekawiony tym że zaprowadzili go aż na II poziom snu, wiec specjalnie mnie nie dziwi że interesowało go to co robił Cobb, wizyta w Mombasie możliwa
3) skoro przedsiębiorcy jednym telefonem mogą zniszczyć człowieka to dlaczego nie mogą go uratować? a w rzeczywistosci to wyglądałoby pewnie tak że ten jeden telefon to już było tylko potwierdzenie, a wszystko przygotowano wcześniej
thengel, ale czy:
1. normalnym jest, aby zabijać człowieka, który nie wywiązał się ze zlecenia? dla mnie to historyjka typowa dla snu, kiedy przed kimś uciekamy
2. ktoś z internautów na filmwebie pisał, że często ma sny, kiedy właśnie biegnie, a nagle przejście staje się bardzo wąskie
3. ale tu mi nie chodzi o to, że to jest niemożliwe wymazać kartotekę Cobba jednym telefonem, ale nie Saito, o którym mało co wiemy. po prostu brakuje mi jakichkolwiek przesłanek, aby miał on takie możliwości.
1) spytaj mafi co robi z tymi którzy nawalili, teraz ciągle znajdują zwłoki w meksyku, zemsta handlarzy narkotyków itp - jeśli ktoś nawala musi się liczy z konsekwencjami - w tym wypadku on jest po za granicą prawa więc mogą chcieć go zabić, powód? jest świadkiem i jednoczesnie dowodem że oni zlecili takie zadanie - kradzież danych jest przestępstem, firma traci wiarygodność itp 2) ciekawy sen nie powiem, jednak to nie zmienia faktu ze takie szczeliny/dylatacje/prawie przejścią są między budynkami 3) czyli tylko to że byś o nim coś wiedział mogło by sprawić ze uwierzyłbyś że jest to możliwe, człowiek który kupuje firmę lotniczą na pewno ma wpływy i możliwości, człowiek któremu chcą się włamać do umysłu i ukraść dane na pewno ma możliwości, wpływy i cenną wiedzę
thengel, Twoje argumenty do mnie przemawiają. a Ty jak uważasz, to była rzeczywistość, sen lub co innego? Jestem zakręcony jak słoik po tym seansie :D
ja nie upieram się przy żadnej opcji :)
- mógł to być sen od początku, jednak pewne jego etapy były bardzo realne, ktoś chciał mu pomóc wrócić do dzieci, we śnie czy realu to juz było mniej ważne...
- mógł skończyć na jawie, wielu lubi to zakończenie
- mógł skończyć we śnie, nikt nie wie jak znalazł Saito... i nikt nie wie czy ich umysły był na tyle silne by przetrwać limbo
i to świadczy o klasie Nolana, że zaserwował nam różne warianty i tak na prawdę rozważanie jak się zakończył film jest bez sensu bo nigdy do tego nie dojdziemy i nawet sam Nolan do tego nie doszedł, bo nie wymyślił finalnego zakończenia, tylko zostawił tzw. otwartą kompozycję.
[SPOILER]Też się nad tym zastanawiam - z tego co zrozumiałem to gdy Dom i jego żona zaczęli budować ten swój świat to byli w nim 50 lat i przez ten okres ani razu się nie wybudzili, dopiero po tych 50 latach, no i teraz pytanie, kiedy urodziły im się dzieciaki przed czy po tych wszystkich "snach"? Myślałem, że przed, ale pod koniec filmu Dom pokazuje Ariadne wszystkie domy w których mieszkał z żoną i przy jednym mówi, że przeprowadzili się do niego gdy Mal zaszła w ciążę! Czyli wychodzi na to, że we śnie urodziły mu się dzieciaki i sądzę, że on w nim właśnie dalej tkwi, a Mal popełniając samobójstwo się z niego wybudziła, ewentualnie może być ona też tylko częścią jego snu...[/SPOILER]
A tak w ogóle to właśnie przed chwilą wróciłem z seansu i dawno nie widziałem takiego filmu, rewelacja, niby 2,5h, a zleciało w ekspresowym czasie, chyba się wybiorę drugi raz na niego ;)
iTemplar, dzieci urodziły się przed snem. Jest scena, gdzie po wybudzeniu się Cobba i Mal z limbo, Cobb mówi do żony, aby się "ogarnęła" dla dzieci. Cobb pokazywał Ariadne domy, w których wcześniej mieszkał razem z żoną w rzeczywistości, a następnie utworzyli je w limbo.
Jest dużo przesłanek świadczących zarówno o tym, że to był sen, jak i o tym, że jednak rzeczywistość. To Twoja teza, możesz się jej trzymać, możesz tak interpretować film jak najbardziej, przecież celem Nolana było właśnie kilka trzymających się kupy wytłumaczeń.
Np to wąskie przejście w Mombasie to jeden z argumentów podpierających tezę o śnie - gdy widziałem tą scenę na trailerze, to byłem wręcz pewien, że nie dzieje się w rzeczywistości. Hmm... Nolan zrobił to w ten sposób celowo.
Jeśli to sen, to od którego momentu trwał? Jak rozumiem założyciel tematu trzyma się tego, że od początku. A co z tymi podziemiami w Mombasie? Albo może snem jest tylko sama końcówka?
A co Wy na to, że cały film jest jego snem... w salonie. Cobb podłącza się do Dream Machine i sam zamyka się w swojej "grze", która ma mu pomóc w wyciszeniu poczucia winy związanego ze śmiercią Mal, po czym budzi się i przechodzi do pokoju obok. I powtarza, dzień po dniu, bo poczucie winy się odzywa. Że naciągane? No, ale kolejna teoria, która jest możliwa.
Ja uważam, że jednak dominuje rzeczywistość.
Chciałem się odnieść tylko do dwóch punktów ;)
Wąskie przejście w Mombasie było możliwe. Czytają argument, że takich rzeczy sięw normalnym mieście nie projektuje przewertowałem wszelakie swoje wspomnienia i zdjęcia z Europy bo coś mi świtało i znalazłem. Jedno takie wąziutkie ( wejście szerokie na metr "wyjście" na około 10cm) jest na 100% w małym miasteczku pod Florencją a drugie podobnej wielkości w stolicy Katalonii :) ... więc nie jest to argument. Takie rzeczy dzieją się gdy miasta nie są uporządkowane urbanistycznie i ktoś postanowi sobie postawić coś na swojej działce "bo nikt mu nie zabroni"
A sprawa z telefonem Saito. Zdala trzymam się od naginanych teorii spiskowych ale naprawdę istnieją takie firmy na świecie, które mająt akie powiązania i kontrakty w danym państwie których jakieś "większe" prośby mogą być spełnione, bo żaden ze stron nie chce się narażać drugiej. Tak w rzeczywistości, dobrze udokumentowaną taką wielką firmę z możliwościami stanowią dobrze znane "banany Chiquita" (w dawnych czasach) polecam coś sobie na ten temat poczytać. ;) A więc dla mnie i to odpada...
Szczerze powiedziawszy pomysł, że cały film jest snem byłby dla mnie najgorszym wyjściem z całej opowieści bo najprostszym
to prawda, byłoby to wyjście najprostsze. ja powtarzam, nie myślę, że cały film, to sen, przyszła mi taka myśl i chciałem się dowiedzieć co o tym sądzicie. Twoje argumenty do mnie przemawiają:)
Na pewno istnieją takie uliczki, nie mam co do tego wątpliwości. Natomiast wpakować coś takiego w film o snach to jednak jest przynajmniej puszczenie oka do widza. :)
Galadh, liczyłem na to, że wypowiesz się w moim temacie, bo jesteś bardzo aktywny, jeżeli chodzi o film. Twoja interpretacja całkiem możliwa, zresztą jest wiele możliwych interpretacji, tak jak sam stwierdziłeś Nolan tak zbudował film, aby każdy mógł wyciągnąć z niego argumenty dla jego własnej interpretacji. Dlatego też zastanawianie się nad ostatnią sceną czy to sen czy jawa, jest dla mnie bez sensu, bo za każdą interpretacją przemawiają odpowiednie argumenty.
Ja jeżeli miałbym sobie naciągnąć moją interpretację, to powiedziałbym, że sen nigdy nie kieruje się realizmem i czasem płata nam różne figle, które zaprzeczają całemu dotychczasowemu snu, który dotąd przeżyliśmy, a więc obrazuję sobie to tak: śpi sobie Cobb, ma swoją historyjkę, ale nagle jego sen się załamuje, bo to w końcu sen i tak dla odmiany, totem opada (tak można wywnioskować po jego zachowaniu na stole w ostatnich sekundach filmu), a dzieci wyglądają tak samo jak w jego snach i wszystko jest ok, bo to normalne, że sen jest nielogiczny i jego zasady mogą ulec zmianie w trakcie jego trwania
Tzn to nie jest w zasadzie moja interpretacja, tylko kolejna teoria, którą można brać pod uwagę. Jak dla mnie rządzi rzeczywistość.
Dobre rozwinięcie. :) Ach, w tym też tkwi siła "Incepcji" - pole do popisu dla naszej wyobraźni, Nolan jakby prowokuje do różnych interpretacji.
tak prowokuje jednak dalej uwazam, że bawi sie w ta sama gre co w prestizu czyli "are you watching closely?" szukamy tysiaca teorii, kiedy rozwizanie jest na wyciagniecie reki. ale my chcemy byc oszukani...wiec kazdy ma co lubi:)
Sammy, super, że przytoczyłeś ten cytat, właśnie mi przypomniałeś te słowa z Prestiżu. Chcemy widzieć, to co nam pasuje, a nie to co na prawdę widzimy. Sami doszukujemy się jakiejś większej magii, a rozwiązanie jest proste. Po tym jak przytoczyłeś te słowa skłaniam się do tego, że Cobb wrócił do rzeczywistości i dzieci, bo taki był cel filmu, tak jak w Prestiżu taki był cel tej maszyny - do kopiowania człowieka.
czyli Ty osobiście uważasz, że film kończy się tym, że Cobb wraca do rzeczywistości i dzieci? To wtedy jak na swoje interpretujesz, że dzieci wyglądają tak samo, w tym samym miejscu i tak samo ubrane? Nie, żebym podważał Twoją teorię, tylko ciekawi mnie co o tym myślisz.
nie sa tak samo ubrane...podobnie...dla zmylenia widza przypatrz sie...Nolan musiał wlasnie wprowadzic na koniec jakas sztuczke i to zrobil z totemem i dziecmi...chociaz to mialo raczej charakter budujacy napiecie...praktycznie to samo ujecie, chwila przestoju...widz nie wie czy zobaczy ich twarze czy nie. Co tez potwierdza teze o rzeczywistosci Cobb nigdy nie mogl w snie ich zobaczyc.
Sammy, posiłkowałem się tym, że inni pisali, że są tak samo ubrane i niby to kilka razy sprawdzali... także prawdopodobnie jest tak jak mówisz :)
Mały James miał we wspomnieniu Cobba 20 miesięcy, a pod koniec 3 lata. Philippe też się różniła. No i tak jak mówi Sammy, choćby ubrania.
iTemplar - co do tych 50 lat snu. Ich sen mógł trwać w rzeczywistości kilka minut. Dzieciaki były w szkole a oni sobie zasnęli. po wybudzeniu z pierwszego snu Cobba z Ariadne, Cobb powiedział że 5 minut rzeczywistości to 1 godzina (i teraz jak się pomylę to proszę poprawić) "we" albo "w" śnie. Dlatego podczas spadania samochodu z mostu :) miałeś kilka etapów. na 4rtym poziomie zajmowało to lata. Dlatego Saito jest już starcem w momencie kiedy Cobb przychodzi go zabić na końcu filmu. Cobb i Mal mogli sobie tak samo zrobić kilka poziomów i czas zupełnie inaczej u nich płynął.
Co do całego wątku. Ja osobiście jestem za tym że nie był to całkowity sen Cobba. Czyli, cały film od początku do końca to sen dotyczący całej Incepcji. Bo fajnie żeby taki wyimaginowany świat istniał, i do tego możliwość mieszania komuś w głowach podczas snu :). Co do filmu i do tego czy to był sen Cobba czy też nie, jestem skłonny przyznać że nie (mam tutaj na myśli wątek że istnieje incepcja). Wypowiedź swoją motywuję zakończeniem filmu. Cobb powiedział że bączek podczas snu kręcił się nieprzerwanie a w świecie rzeczywistym po pewnym czasie przestawał się kręcić. I każdy kto oglądał uważnie film zauważył w ostatniej scenie jak bączek się kręci że zaczyna drżeć jakby zaraz miał się przewrócić.
To tyle z mojej strony pozdrawiam
Tak w kwestii mieszania w głowach w trakcie snu.
Polecam naucz się świadomego "śnienia" ( chyba złe słowo ;p ). Kilka lat temu byłem strasznie podjarany tym tematem i siętego w miarę wyuczyłem, naprawdę fajna sprawa. Powiem wam, że po obejrzeniu Incepcji postanowiłem to tego powrócić i poczućto na nowo. Wymaga to poświęcenia trochę czasu i poświęcenia kilku nocy dla normalnego nie zakłócanego niczym 8 godzinnego snu ale warto.
I nawet taki lekki totem jest (można tak powiedzieć). Jeśli to jest sen i juz ptrafimy go w miarę kontrolować i na niego wpływać to za cholerę nie przeczytamy w nim jakiekolwiek tekstu, który sobie wymyślimy i weźmiemy do ręki :)
To nawiązując do tego co napisałeś. Ten temat podejmowany jest w filmie The Good Night z Dannym DeVito :).
Mogę jedynie zarzucić linkiem ze stronki spryciarze.pl z tego co pamiętam, znajoma uczyła się właśnie z tego i udało jej się tą sztukę opanować. Ja opierałem się na książce w wersji angielskiej, która nie pamiętam w jaki sposób dostałą się w moje ręce...oraz poleciała dalej ;) Jednak z tego co widzę, prezentacja ta ogólnikowo pokrywa się z tym co tam było napisane. Może jest mniej szczegółów ale myślę, że powinno wystarczyć.
www.spryciarze.pl/zobacz/jak-swiadomie-snic-wstep
Myślę, że jeśli wpiszesz w google świadome sny to wyskoczy napewno więcej pożytecznych rzeczy :)