Ja krótko, bo wiele już zostało powiedziane. dużo wątków pochwalnych. i bardzo dobrze. bo film zdecydowanie na to zasługuje. ale. no właśnie - ale. dlatego ja trochę inaczej. jestem fanem mindfucków. i tutaj troszkę się zawiodłem. przy jednoczesnym rozumieniu tego, że film jest typowo (no dobra, może nie typowo) hollywoodzką produkcją liczyłem jednak na większe zakręcenie, pier***nięcie, poziom mindfucku. nazwijmy to jak chcemy. tutaj w zasadzie nie ma o czym dyskutować (oczywiście można rozkminiać kolejne poziomy snów i synchronizację czasową czy coś takiego, ale to raczej kwestia spójności wizji świata niż jakakolwiek inna), nie było wiele nieprzewidywalności. jedynie otwarte zakończenie. i historia głównego bohatera stanowi pewne zaskoczenie. ale to za mało moim zdaniem. nie zrozumcie mnie źle. historia i sam pomysł bardzo ciekawe. jego wdrożenie również (to że dostajemy także całkiem wypasiony film akcji). ale dla takiego bywalca mindfucków jak ja, to trochę za mało.
a i sam pomysł też nie nowy. polecam opowiadanie (krótkie!) 'materac' lema (dostępne w wydanym niedawno przez gw tomie 'moloch') poruszające podobną problematykę. a to bodajże z lat 90.
pozdrawiam. i zachęcam do dyskusji.
(SPOILER przez zaprzeczenie:)
ja na ten przykład chciałem w pewnym momencie przejrzeć film, i już widziałem jak na końcu okazuję się, że to żona cobba miała rację, a to główny bohater żyje cały czas w świecie snu. chyba wolałbym, żeby tak to zostało poprowadzone.
SPOILER..widzisz właśnie zakończenie jest takie,że nie wiadomo do końca,kto żył w świecie iluzji,a kto w świecie rzeczywistym,tak mi się zdaję. I też do końca nie rozumiem,dlaczego Cobb chciał przetestować na swojej żonie incepcje,było chyba powiedziane,że świat rzeczywisty zawalił się dla niej,ale dlaczego?
to nie byl test tylko wyrwanie jej ze swiata zludzen...nie przewidzial konsekwencji zasianej idei, ze rozrosnie sie jak rak i zniszczy ja nawet w rzeczywistosci.
jasne. ale widzisz. widziałem już multum takich produkcji. i owszem, ciężko wyjść z czymś nowym, ale akurat spodziewałem się czegoś więcej niż jedynie postawienie takiej kwestii na koniec. bo to odnosi się w zasadzie do ostatniej części filmu tylko. czy z dziećmi połączył się w rzeczywistości czy w śnie (oczywiście, przy każdym wejściu w świat snu można snuć domysły czy po przebudzeniu to dalej sen czy już rzeczywistość, chociaż moim zdaniem nolan nie dał żadnych hintów, że takie rzeczy można rozważać już wcześniej niż tylko w ostatniej partii filmu - do sekwencji końcowej raczej wszystko pozostaje jasne, transparentne i wyjaśnione). ja osobiście liczyłem na większe zagmatwanie. podobny zabieg, a patrz chociaż końcówka ubika dicka. niby zakończenie podobne, ale autor sięga jednak ten jeszcze jeden poziom głębiej.
No tak ubik to rewelacyjna książka i klasyka,była mocno zamgmatwana:)..mimo,że incepcja była dużo bardziej czytelna i jasna,to i tak mimo wszystko moim zdaniem,to jeden z najlepszych filmów w ostatnim czasie wyprodukowany przez hollywood,bo ostatnio jesteśmy bombardowani praktycznie samym chłamem.
dokładnie i w takiej kategorii trzeba ten film oceniac o czym niektorzy zapominaja:)
jasne. film bardzo dobry. ale widać jednak to, że robiony dla mas. co oczywiście nie należy poczytywać jako jednoznaczną wadę. moim zdaniem jednak do zeszłorocznych, niedocenionych watchmenów jako film (bo wiadomo, że gatunki nieco inne) się nie umywa.
kwestia oceny...jednak dazac do obiektywizacji incepcja jest lepiej oceniania, a strażnicy mi nie podeszli:)
uważam, że żadnego filmu nie powinno się oceniać w takiej kategorii, chyba że kolejny film z jakiejś serii w porównaniu do wcześniejszych części.
czyli rozumiem, ze należy porownywac filmy akcji z dramatami, lub komedie z horrorami?
Powiem szczerzę że w trakcie filmu troszkę się pogubiłam w tym wszystkim, z minuty na minute czekałam by w kolejnych scenach zrozumieć więcej, jednak nie da się ot tak poprostu zinterpretować wszystkiego. Ponadto już pod sam koniec film zaczoł mnie irytować bo cała fabuła toczyła się zbyt długo, jednakże nie można powiedzieć że nudziła, wręcz przeciwnie, nowe akcje, nowe pomysły, kolejne poziomy snu. :) Film dość ciekawy, świetnie zmontowany, zakręcony ale żeby w pełni zrozumieć trzeba obejrzeć ponownie. Nie można się czepiać że pod pewnymi względami i scenami przypomina sceny z innych kultowych filmów jak np Martix, w końcu wszystko już było i ciężko nagrać coś innego, ale za sam pomysł stawiam 8.
sądzę, że jakbyś poczytała i pooglądała więcej takich produkcji i obyła się z takim sposobem myślenia nie byłby aż taki zastanawiający jak piszesz :) kwestia obycia jak mówię. niemniej jednak brawa dla nolana, że taką tematykę popełnił w hollywoodzkim filmie. sukces może zaowocować kolejnymi tego typu produkcjami. co dla gatunku jest zawsze zdrowe :)
Moim zdaniem mimo wszystko byłby zastanawiający. Ja na przykład po ostatniej scenie nie byłem pewien czy to był real czy sen. Zresztą nie zdziwiłbym się jakby cały film był zabawą reżysera z widzem... Wide ten motyw z muzyka Zimmera/Edith Piaf. Rozpoczęcie i zakończenie filmu miało ten motyw jak również sceny przy przechodzenia poziomów. Oj wcale nie taki łatwy do rozgryzienia ten film. Ale to przecież lubimy :)
Żeby nie być gołosłownym...
http://www.youtube.com/watch?v=UVkQ0C4qDvM&feature=player_embedded
Lady_wolv też podawała ten link w innym temacie chyba.
Incepcja 2 - ja jestem jak najbardziej za, ale nie jako typową kontynuację tylko nową historię o wędrowaniu w snach, która w pewnym momencie przecina się z tą Cobba. Tylko niech dadzą więcej efektów zmieniania rzeczywistości, niech popracują nad tym, żeby akcja działa się na kilku poziomach jednocześnie, a nie tak, zę na jednym furgonetka spada, na drugim koleś bez grawitacji, a całą akcja na trzecim. No i jakieś bardziej wgniatające w ziemię zakończenie i będzie super;)
Zakrza - zgadzam się z pomysłem. :) Kilka dynamicznych akcji jednocześnie, ale obecnie było kilka elementów które łączyły np. dwa poziomy (furgonetka jak spadała ze skarpy i walka kolesia w korytarzu).
Tak, na początku faktycznie jeszcze jakoś to szło, ale na samym końcu: Cobb z Adranne w Limbo, poziom 3 - strzelamy, strzelamy, poziom 2 - pływam se w powietrzu, poziom 1 - furgonetka spada. Ja wiem, że to wynika z różnicy postrzegania czasu, ale można było to trochę inaczej przedstawić.
No niby tak, ale sam chciałeś czegoś bardziej zakręconego. Ja bym film zakończył tak, że z rzeczywistości weszliby o jeden poziom wyżej... czyli skoro w śnie byli podświadomi, to na końcu przenieśliby się do nadświadomości. Na razie sam jeszcze nie wiem co to znaczy, ale to nic:P
no właśnie takiego motywu jak teraz wymieniłeś się w sumie spodziewałem, czyli tego że Mal miała racje. Ale ku mojemu zaskoczeniu tak nie było. I plus za to bo lubię nieprzewidywalne rzeczy. A w tym filmie do końca ciężko było stwierdzić czy ten poziom który był realem faktycznie nim był. Na przykład ta ucieczka w Mombasie i ten wąski korytarz - no scena rodem ze snów.
Nieee. Z tego co ja wymieniłem nie wynika, że Mal miała rację, bo ona twierdziła, że to nie jest rzeczywistość, tymczasem byłaby to rzeczywistość, ale nie byłaby najwyższym poziomem. Wyobraź sobie taką "mapkę": limbo->poziom 3->poziom 2->poziom 1->RZECZYWISTOŚĆ->poziom -1. Nie mam pojęcia jakbym to przedstawił, ale tak sobie to wymyśliłem.
czym niby miałby być ten poziom 1 nad rzeczywistością ... chyba już troszke przesadziłeś :/
zgadzam sie w 100%. a tak na marginesie, czy sadzicie, ze powinni zekranizowac ubika ?
hell they should. zresztą od czasu do czasu da się słyszeć o chęciach. niestety, mało w tym konkretów.
Kurcze,tylko żeby nie spieprzyli adaptacji,ktoś z głową się powinien do tego zabrać,,nie widziałem co prawda Solaris,ale słyszałem,że w porównaniu z książką to film wymięka,żeby podobnie nie było z ubikiem. Może Spielberg mógłby się tego podjąć,już jedną książkę,a w zasadzie opowiadanie Dicka,Raport Mniejszości udało mu się całkiem fajnie zekranizować.
raport mniejszosci jest fajny jako film, ale malo ma z "dickowego" klimatu, uwzam, ze "przez ciemne zwierciadlo" zrobili w calkiem zarabisty, odjechany sposob, niehollywoodzki, choc zagralo kilku aktorkow z gornej polki. tyle, ze film przeszedl malo zauwazony. jakby mieli robic ubika, to, jak dla mnie powinno to byc cos pomiedzy, - czyli zachowanie klimatu i jednoczesnie przystepnosc dla przecietnego widza, jak w blade runner.
Ja akurat z kina wychodziłam z przyjemnym uczuciem paranoi... ;) Ale faktycznie, mimo tego, że film mi się bardzo podobał, irytuje mnie lekko ta przewidywalność i schematyczność. Praktycznie od połowy filmu można było się domyślić, co dokładnie jest nie tak i że zakończenie prawdopodobnie będzie otwarte. Mimo tego jednak oglądało się przyjemnie.
moja droga przewidywalność a ograniczona liczba mozliwych rozwiązań/zakończeń to dwie zupełnie inne sprawy :)
Mój drogi, fakt, ograniczenia są, ale można sprawić, że zakończenie będzie jednak mniej oczywiste. Np. "Podejrzani" - dało się? Dało. ;)
Zresztą, to, że moim zdaniem Incepcja mogła być nieco mniej przewidywalna nie zmienia tego, że takie zakończenie do mnie przemawia. :)
Oj, Podejrzani,to był majstersztyk:) i na dokładkę świetny Kevin Space'y :),na swój sposób oba filmy są dla mnie rewelacyjne:),choć wydaje mi się,że porównywanie Podejrzanych do Incepcji może być trochę ryzykowne,bo mimo wszystko Incepcja to chyba dużo bardziej masowe kino i nie mogło być zbyt trudne w odbiorze.Miało się tam znaleźć coś dla wielbicieli kina psychologicznego i coś dla wielbicieli rozpierduchy i moim zdaniem Nolanowi udało się to całkiem nieźle połączyć,wbrew zarzutom,z którymi się spotkałem pod adresem tego filmu.