Nolan chciał zrobić blockbustera idącego pod prąd, więc dodał do swojej opowieści drugie dno. W filmie znajduje się mnóstwo wskazówek sugerujących że nawet to, co uchodzi za rzeczywistość także jest snem. Jest to logiczne z punktu widzenia fabuły, ale nielogiczne z punktu widzenia widza, a nawet scenarzysty. Jeśli bowiem uznać taką interpretację "Incepcja" okazuje się filmem o niczym. No, prawie niczym.
Jeżeli wszystko jest snem DiCaprio (co można zacząć podejrzewać naprawdę szybko), to ja-widz napotykam problem. Po pierwsze - główne zadanie (czyli tytułowa incepcja) nie ma żadnego znaczenia. Misja jest tylko sennym majakiem, a jej niewykonanie nie będzie miało żadnych realnych skutków. Wariant "wszystko jest snem" oznacza, że żaden z bohaterów, a w zasadzie jedyny bohater w wielu postaciach, nigdy nie jest niczym zagrożony. Wiecie, co to oznacza dla filmu, który w 2/3 bazuje na strzelaninach, wybuchach i pościgach? Znaczy to tyle, że Nolan strzela do własnej bramki. Popełnia scenariuszowe samobójstwo. Co z tego, że jednocześnie bohaterowie uczestniczą w ośmiu scenach akcji, skoro one mają miejsce we śnie? Jaki to wszystko ma sens, skoro w zasadzie jedynym ważnym w takim wypadku motywem jest akceptacja śmierci żony Leonarda DiCaprio? Właśnie tak: Nolan nakręcił trzygodzinny film o godzeniu się (we śnie) ze śmiercią żony. Reszta to tylko zbędna otoczka. Scen istotnych dla najważniejszego wątku starczyłoby może na półgodzinną nowelkę.
To rozwiązanie, czyli zupełne niepotrzebne gmatwanie bardzo prostej fabuły, urozmaicanie jej o skoki ze świadomości jednej osoby do drugiej mylone jest ze "scenariuszową głębią". Błąd. Owszem, film jest skomplikowany, a nawet trudny do ogarnięcia za pierwszym razem, ale nie oznacza to, że jest głęboki. Jest po prostu źle napisany, o czym dobitnie świadczą dialogi, w których bohaterowie do samego końca tłumaczą zasady rządzące przedstawionym światem - zasady niepotrzebnie skomplikowane i niejasne. Sam reżyser doskonale wiedział, iż bez stałych wytłumaczeń widz szybko zgubi się w natłoku idiotycznych założeń, toteż nie pozostało mu nic innego, jak wyjaśniać wszystko poprzez rozmowy bohaterów. W efekcie przez większość czasu bełkoczą oni o przekombinowanych regułach nieistniejącego świata.
Skoro Nolan był świadomy wad scenariusza, powinien wiedzieć, że do udźwignięcia jego ciężaru potrzebne będą ciekawi bohaterowie i naprawdę emocjonujące sceny akcji.
W Internecie, a zwłaszcza na IMDB, pojawiło się wiele negatywnych recenzji "Incepcji", ale ich autorzy zostali zakrzyczeni przez fanów filmu twierdzących, że krytycy nie ogarniają wizji Nolana. Z takim argumentem nie sposób walczyć. Zwłaszcza w przypadku obrazu, który z założenia jest otwarty na interpretacje. Grono osób zaślepionych miłością do "Incepcji" jest tak duże, że dochodzi do sytuacji, w której filmu nie można nie lubić, ponieważ nielubienie oznacza z automatu niezrozumienie. Każdy krytyk zostaje napiętnowany jako idiota, a przecież film nie jest głęboki, zaś trudność w jego odbiorze może wynikać tylko z bezsensownego skomplikowania bardzo prostej fabuły. Jednak Nolan może machnąć ręką na podniesione przeciwko niemu argumenty i z przebiegłym uśmiechem powiedzieć, że tak miało być. "Incjepcja" jest oderwana od rzeczywistości, a zatem każdą jej wadę można usprawiedliwić celowością - co ochoczo robią zwolennicy filmu. Tania wymówka.
"Incepcja" ma interesujący pomysł wyjściowy, ale na tym jej zalety się kończą. Oglądanie filmu przypomina przyglądanie się grze komputerowej. Fabuła jest nieistotna, króluje forma - ale widz nie może docenić nawet tego, jako że brak mu zaangażowania. Treść jest miałka i nudna, nie niesie żadnej głębszej myśli, nad którą można by się zastanowić po seansie. Nolan dał ciała, choć na jego obronę można powiedzieć, że spadł z wysokiego konia.
" "Incepcja" ma interesujący pomysł wyjściowy, ale na tym jej zalety się kończą. Oglądanie filmu przypomina przyglądanie się grze komputerowej. Fabuła jest nieistotna, króluje forma - ale widz nie może docenić nawet tego, jako że brak mu zaangażowania. Treść jest miałka i nudna, nie niesie żadnej głębszej myśli, nad którą można by się zastanowić po seansie. Nolan dał ciała, choć na jego obronę można powiedzieć, że spadł z wysokiego konia. "
Piszesz to o filmie który oceniłeś 10/10 .... czy z Tobą wszystko dobrze ? No a to że fabuła jest nieistotna i treść nie niesie żadnej głębszej myśli ..... zaraz czy ty na pewno piszesz o Incepcji ?
Tez sie nad tym zastanowilam. Taka "recenzja" a daje filmowi 10/10 o.O
I nie zgodze sie ze tresc jest nudna i plytka...to jest film ktory ma przeslanie i jest opowiedziany bardzo dobrze. i ma niejedno rozwiazanie dzieki czemu tyle dyskusji na ten temat.
Tak czy siak chyba bylismy na innych filmach o.O
oj tam, to nie moje spostrzeżenia. chciałem sprowokować was do dyskusji za bądź przeciw tym zarzutom względem Incepcji
to trzeba było na końcu dodać, że to nie twoje przemyślenia, a zlepek fragmentów tej analizy: http://www.film.org.pl/prace/incepcja_analiza.html