Nolan zrobił totalnie hollywoodzki film i fajny pomysł zmarnował się i rozmienił na drobne w potwornie schematycznych motywach jak z Jamesa Bonda i Mission Impossible. Nie wykorzystał potencjału. Film jest bardzo niespójny i momentami irytujący. Nie wiem po jakiego grzyba ta długaśna i nieciekawa strzelanka w śniegu. Lubię dobre mordobicie, ale to było po prostu nużące. No i panna mądralińska irytowała gdy raz po raz wyskakiwała ze swoimi banałami i frazesami jakby za każdym razem doznawała objawienia. A Leo z kolei głupio zrobił przyjmując rolę tak podobną do tej, o wiele lepszej zresztą, z Shutter Island. Nie lubię gdy się marnuje potencjał. Ot co.