mi "czegoś" zabrakło. Trochę mi w sumie dziwnie smutno, że nie mogę napisać jaki to ten film dla mnie rewelacyjny. Miałem bardzo duże oczekiwania wobec tego filmu, szumne zapowiedzi aktorów, oczekiwania wobec samego reżysera, który stworzył ponownie po dłuższej przerwie autorski projekt. Sam fakt, że film wyreżyserował jeden z moich ulubionych współczesnych reżyserów także podniósł poprzeczkę na kolejny poziom. Dużo się nałożyło na oczekiwania przed premierą. Może za dużo? Czy ten film jest arcydziełem? Wybija się na pewno ponad konkurencję. Ale powinien dostać 10? Wg mnie nie zasłużył na ta wysoką notę. Wypunktuje co mnie może nie raziło, ale po seansie trochę zasmuciło? Nie wiem jak te uczucie inaczej przedstawić. 1. Scenariusz. Wg moich odczuć Nolan usilnie starał się przedstawić się historię jak najbardziej prostą i bliską szerszemu gronu widzów. I przesadził. To już nie jest tak zaskakujące zaskoczenie jak w Memento, nie ma tej oryginalnej fabuły jak w Following (aczkolwiek nie uznaję tego za minus, wręcz za in plus. Możliwe, że Nolan chciał przedstawić historię w zwykły sposób bez tej charakterystycznej dla Niego "rozsypanki: chcąc udowodnić że tak też potrafi), nie ma tak wciągającej fabuły jak w Prestiżu. W sumie Prestiż był chyba filmem który był poddany największej krytyce z jego wszystkich, a uważam, że scenariusz Incepcji nie przerasta Prestiżu. "Piętrowymi warstwami fabuły" komplikującymi nieco wątek Nolan stara się przykryć pustkę swojego dzieła. Tak tak pustkę.Jest to pierwszy film Nolana ( nie oglądałem i nie obejrzę batmanów) w którym już w trakcie akcji zdołałem odkryć karty. (co nie jest żadnym pochlebstwem dla filmu). 2. Gra aktorska także nie powala. Leonardo zagrał tak nijak. Ken Watanabe za to zagrał bardzo dobrze jak na tą rolę, która mu przypadła. Reszta aktorów była tłem. Ubolewam, że Michael Caine zagrał tylko małą rólkę. 3. Po obejrzeniu dręczy mnie myśl, że jakby film byłby mniej komercyjny ( ale czy to byłoby możliwe) lub powstał jakąś dekadę wcześniej to reżyser zajął tanie efekciarskie motywy wizualne czymś więcej. 4. Na minus dla mnie też muzyka. Tutaj to nie rozumiem zachwytów nad Hansem Zimmerem. Bez polotu, bez duszy, tak na raz. To nie to co muzyka do Cienkiej czerwonej linii.
Kończąc. Moje to i tylko moje odczucia po obejrzeniu tego filmu. Jak napisałem na początku zbyt wygórowane oczekiwania spowodowały chłodny prysznic. Ode mnie 7+, trochę z sentymentu do reżysera, aktora trochę z myśli, że piszę na gorąco po seansie i po kilku dniach bym zawyżył.
btw tegoroczny konkurent Incepcji do wszelkich laurów- Wyspa Tajemnic-jest lepszą produkcją.
Mimo wszystko zachęcam tych co jeszcze przed do podążania do kin!
"Na minus dla mnie też muzyka. Tutaj to nie rozumiem zachwytów nad Hansem Zimmerem. Bez polotu, bez duszy, tak na raz."
Niestety muszę się pod tym podpisać. Muzyka jest dla mnie jednym z najważniejszych filmowych elementów a tutaj była co tu dużo mówić... nijaka. Stąd też film stracił sporo w moich oczach.
Mi tam muzyka przypadła do gustu i moim zdaniem nadawała filmowi klimatu ;) W mojej ocenie Incepcja zasługuje na 10.
a ja (choć nie podzielam powszechnych "ohów i ahów" nad twórczością ZImmera) przyznam, że muzyka zagrała w tym filmie dość znaczącą rolę, naprawdę niezły ost. Mimo wszystko, Incepcję oceniam jako rewelację, choć Twoje argumenty są racjonalne i trochę do mnie przemawiają. Mój główny zarzut wobec filmu to DŁUŻYZNY. 25 minut filmu jest do wyrzucenia, na siłę przeciągane sceny, nic nie wnoszące mordobicia i sceny strzelanin, zazwyczaj (w teorii) nadające dynamiki, tu wprowadzające tylko i wyłącznie nudę.
Mi również muzyka przypadła do gustu. I jak dla mnie to film mógłby trwać o wiele więcej, bo to przyjemność oglądać takie genialne dzieło :) Chociaż w pewnym momencie załuważyłam, że film jest długi, ale j/w nie przeszkadzało mi to :)
A Leo moim zdaniem dobrze zagrał.
Zresztą "Incepcja" podobała mi się znacznie bardziej niż "Wyspa tajemnic".
PS. Mam cichą nadzieję, że Leo w końcu zgarnie jakiegoś Oscara :)