Film nieco przewidywalny, mnie osobiście jednak trzymał w napięciu na tyle, że nie zasnęłam, co już jest sporym plusem i niewielu nowym produkcjom się udaje.
Mam natomiast jedną uwagę - niechaj pan Rhys Meyers przestanie wreszcie chlać i weźmie się za siebie, bo niestety, ale jeśli będzie jechał na tych samych trzech ogranych minach (a wiadomo, że stać go na dużo więcej) to skończy jak pani Moore, przyspawany do łańcuszka filmów tego samego typu ciągle i ciągle i wciąż.
Nie chciałabym tego.