Film nie jest w żaden sposób oszołamiający. Zastosowano w nim znane zabiegi: charakterystyczne powtórzenia Machulskiego, opis oraz wizualizacja narkotykowych tripów z Wojny polsko-ruskiej, rapujący narrator (burzenie czwartej ściany) – wydaje mi się, że już to gdzieś widziałem, aczkolwiek jest to rzadki i dosyć ciekawy zabieg, niemniej momentami jest to na siłę w filmie.
Produkcja jest średnia, nawet jak na polskie podwórko, niemniej dużo lepsza niż filmy Vegi, dlatego wolę polecić to.